Cud, miód i orzeszki. OnePlus 8 Pro - recenzja
Zaczynając testy OnePlusa 8 Pro nie byłem pewien, co o nim sądzić. Firma, która słynęła z relatywnie niedrogich smartfonów, nagle wskoczyła na najwyższą półkę cenową. Na szczęście ten telefon w pełni zasługuje na to, by się na niej znaleźć.
Po ponad trzech tygodniach z OnePlusem 8 Pro, którego udostępnił nam do testów sklep x-kom.pl, jestem bliski stwierdzenia, że to najlepszy telefon z Androidem, jaki można kupić. Niezależnie od ceny.
Wszystko się w nim zgadza, wszystko robi dobrze, a wiele rzeczy – najlepiej. Jest też o prawie 2000 zł tańszy od Samsunga Galaxy S20 Ultra, z którym współdzieli wiele cech (o 1300 zł w najdroższej wersji z 12 GB RAM).
OnePlus 8 Pro bardzo niewiele rzeczy robi źle, więc od nich zacznijmy.
OnePlus 8 Pro – co się nie udało?
Z perspektywy ostatnich tygodni za koronną wadę tego urządzenia uważam jego rozmiar i ogólny projekt. Sama wielkość nie byłaby może wielkim problemem. Telefon mierzy 165,3 x 74,4 x 8,5 mm i waży 198 g, czyli niemal dokładnie tyle samo, co Galaxy S20 Ultra, który jest wielki, owszem, ale można go wygodnie obsługiwać.
Problemem jest to, jak zakrzywiona jest obudowa i ekran OnePlusa 8 Pro. Tego telefonu nie da się bezpiecznie używać bez etui. Po prostu się nie da. Jest śliski jak mydło. Krawędzie ma tak wąskie, że nie ma za co złapać. Plecki tak zakrzywione, że palce same się z nich ześlizgują. Ekran tak zagięty, że próba sięgnięcia kciukiem w poprzek zawsze kończy się przypadkowym dotknięciem.
Przy całej wspaniałości urządzenia, nad którą będę się za chwilę rozpływał, komfort obsługi jedną ręką jest dramatycznie niski. Miło, że OnePlus w końcu zadbał o certyfikację IP68 dla swojego topowego urządzenia, ale jeszcze milej byłoby, gdyby przy okazji ktokolwiek zwrócił uwagę na ergonomię użytkowania. No i jak z każdą szklaną obudową bywa, również i tutaj bez etui plecki bardzo szybko robią się ciut... cóż, obleśne.
Nie do końca satysfakcjonujący jest też czas pracy na jednym ładowaniu. Trzymając się porównania do Galaxy S20 Ultra – tam mamy akumulator 5000 mAh, który i tak z ledwością wystarcza na jeden intensywny dzień użytkowania telefonu o tak ogromnym ekranie, z tak zasobożernymi podzespołami.
W OnePlusie 8 Pro, który ma równie wielki ekran, również odświeżany z szybkością 120 Hz, zastosowano akumulator o pojemności 4510 mAh. Pomimo doskonałej optymalizacji oprogramowania i świetnego (jak na Androida) czasu czuwania, ani razu nie wycisnąłem z OnePlusa więcej niż jeden dzień z dala od gniazdka. Ba, żeby osiągnąć jeden dzień pracy i tak trzeba pójść na kompromis.
Absolutnie niewykonalnym jest uzyskanie takiego czasu pracy przy 120 Hz i pełnej rozdzielczości ekranu (3168 x 1440 px). W tej konfiguracji telefon już o 18:00 woła o prąd, nawet gdy jest używany relatywnie mało intensywnie. Dopiero obniżenie częstotliwości odświeżania do 60 Hz lub rozdzielczości do FHD+ pozwala na cały dzień pracy. Przez ostatnie tygodnie trzymałem się 120 Hz i FHD+, co stanowi dobry kompromis między fajerwerkami optycznymi i płynnością wyświetlania obrazu.
Sytuację ratuje odrobinę 30-watowe szybkie ładowanie Warp Charge, choć obiektywnie trzeba przyznać, że nie jest to już najszybsza technologia tego typu na rynku. Firmy takie jak Oppo, Realme czy Xiaomi ładują swoje smartfony szybciej.
Na tym koniec narzekań. OnePlus 8 Pro to w większości cud, miód i orzeszki.
Od czego by tu zacząć? Może od tego, że OnePlus 8 Pro – jak OnePlus 7T Pro przed nim – to najszybszy smartfon z jakim kiedykolwiek miałem styczność.
W dużej mierze to oczywiście zasługa wspomnianego już wyświetlacza o 120 Hz częstotliwości odświeżania. Nie dajcie sobie wmówić, że różnicy nie widać – widać, i to na pierwszy rzut oka.
Kluczową rolę grają tu jednak podzespoły i oprogramowanie. OnePlus 8 Pro nie jest jedynym telefonem napędzanym procesorem Qualcomm Snapdragon 865 i 8 GB RAM-u. Jednak spośród wszystkich telefonów z tym układem, jakie do tej pory testowałem, to właśnie OnePlus jest najbardziej płynny.
Wszystko to zasługa doskonale zoptymalizowanego systemu Oxygen OS. Samsung i LG (zwłaszcza LG!) powinni wziąć OnePlusa na warsztat, rozczłonkować i robić notatki. Tak powinien wyglądać Android w 2020 r.
Oprogramowanie OnePlusa łączy w sobie piękny wygląd, idealną płynność działania i niemal dowolną customizację. Nie znajdziemy tu śmieciowych ani zdublowanych aplikacji, nie znajdziemy funkcji, które nikomu nie są do szczęścia potrzebne. Znajdziemy za to znakomicie zaprojektowaną nakładkę na Androida 10, która – w końcu! – nie sprawia większych problemów z Bluetoothem czy aplikacjami Facebooka, jak miało to miejsce w przeszłości.
Miałem jednakowoż jedną przygodę z oprogramowaniem tego telefonu i dotyczy ona skądinąd bardzo dobrego czytnika linii papilarnych. Otóż po dodaniu odcisku kciuka, z jakiegoś powodu nie mogłem dodać kolejnego odcisku palca. Rzecz tym dziwniejsza, że… mogłem odblokować telefon obydwoma kciukami, choć dodałem tylko jeden. Reszta palców nie działała.
O ile mi wiadomo, ludzie nie mają identycznych linii papilarnych na kciukach, więc taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Po resecie do ustawień fabrycznych problem na szczęście zniknął i więcej się nie pojawił. Innych bolączek software’owych nie stwierdziłem.
Multimedialna maszynka pierwszej klasy.
OnePlus 8 Pro pod każdym względem jest maszynką niemal idealną do oglądania Netflixa, YouTube’a czy grania w gry.
Nie ma tytułu, z którym ten telefon by sobie nie poradził i nie ma serialu, który źle by na nim wyglądał (no chyba, że oglądamy na HBO Go, wtedy każdy źle wygląda).
Wyświetlacz, który OnePlus ochrzcił mianem „Fluid AMOLED” generuje wg. Display Mate „obraz nierozróżnialny od perfekcyjnego”. Ten wyświetlacz nie ma słabych punktów od strony jakości wyświetlania. Jego jedyną wadę już omówiłem – nadmierną krzywiznę, która tylko przeszkadza w codziennym użytkowaniu telefonu.
Obok pięknego ekranu mamy też naprawdę dobre głośniki, które umilają odbiór treści wizualnych. Nie są one co prawda tak dobre jak w Galaxy S20 Ultra czy iPhonie 11, ale plasują się tuż za nimi i znacznie powyżej całej reszty stawki.
Gdybym miał się na siłę przyczepić, to mógłbym tylko powiedzieć, że jeszcze lepszą maszynką multimedialną był poprzedni OnePlus 7T Pro. Jakby nie patrzeć, ekran pozbawiony jakiegokolwiek wcięcia na aparat prezentuje się lepiej, niż wyświetlacz z kropką u szczytu, która mimo wszystko czasem przeszkadza.
To jednak drobna uwaga. Poza wcięciem na aparat OnePlus 8 Pro to znakomita maszynka multimedialna.
Pomówmy o aparatach.
W pierwszym kontakcie aparat OnePlusa 8 Pro nie zachwycał. Autofocus kulał, zakres dynamiczny był podejrzanie słaby, a przełączanie się między obiektywami odbywało się z zauważalnym lagiem. To ostatnie pozwalało podejrzewać, że oprogramowanie aparatu wymaga poprawki. I tak istotnie było.
Dwa tygodnie od premiery OnePlus 8 Pro otrzymał aktualizację, która diametralnie poprawiła zarówno działanie aparatu, jak i produkowane przezeń rezultaty.
W telefonie zastosowano poczwórny układ aparatów. Główny sensor ma 48 Mpix i połączony jest z obiektywem szerokokątnym o jasności f/1.78. Sensor z obiektywem ultrawide o jasności f/2.2 również ma rozdzielczość 48 Mpix, co sprawia, że zdjęcia nim zrobione są o wiele bardziej szczegółowe niż w jakimkolwiek innym smartfonie z tego typu rozwiązaniem. Całość uzupełnia mocno przeciętny sensor 8 Mpix z teleobiektywem f/2.44 i 5-Mpix aparat z obiektywem IR, o którym za chwilę.
W ujęciu ogólnym zdjęcia wyglądają ślicznie. Osobiście wolałbym nieco mniej zielonkawego zafarbu i nieco mniej zmiażdżonych cieni, ale obiektywnie nie sądzę, by ktokolwiek narzekał na zdjęcia robione tym telefonem.
Najsłabiej wypada wspomniany teleobiektyw. Na tle przytaczanego tu kilkukrotnie Galaxy S20 Ultra brakuje mu zmyślnego zoomu, a samo optyczne powiększenie jest też dość… przeciętnej jakości, jak na telefon za co najmniej 4199 zł.
Znakomity jest za to sensor z obiektywem ultrawide oraz główny aparat. Ujęcia nimi produkowane mają wspaniałą szczegółowość, świetne odwzorowanie kolorów, kontrast i zakres tonalny.
Nie zawodzi też przedni aparat o rozdzielczości 16 Mpix. Nie jest to największy sensor w klasie, ale w zupełności wystarcza do autoportretów.
Kamera IR jest zaś przedziwnym kuriozum. W ostatnich dniach głośno było o fakcie, iż korzystając z niej smartfon potrafi „widzieć” przez niektóre powierzchnie, w tym nawet przez ubrania! Dobrą demonstrację tego zachowania przeprowadził Lew z Unbox Therapy:
Próbowałem zreprodukować to zachowanie w domu, ale ze wszystkich posiadanych przeze mnie obiektów raptem jeden zachował się tak, jak rzekomo powinien – była to osłonka modułu IR w lampie błyskowej, która z założenia jest skonstruowana tak, by przepuszczać promienie podczerwone.
Nie wiadomo, dlaczego OnePlus zdecydował się zastosować sensor IR w swoim telefonie. Oprócz tego, że zapewnił firmie niekoniecznie dobrą prasę, jest to element kompletnie zbyteczny. Jeszcze bardziej niż obiektyw macro z aparatem 2 Mpix z zwykłym OnePlusie 8.
Tym niemniej z aparatu nowego OnePlusa jako całości można wycisnąć przecudowne kadry, nie ustępujące w niczym najlepszym. Czy OnePlus 8 Pro ma obiektywnie najlepszy aparat na rynku? Nie. Jest on jednak wystarczająco dobry, by móc bez wstydu rywalizować z konkurencją z najwyższej półki, nawet jeśli finalnie przegrałby paroma punktami.
OnePlus 8 Pro – czy warto?
Przyjrzyjmy się jeszcze raz temu, co oferuje OnePlus 8 Pro. Za 4199 zł (8/128 GB) lub 4699 zł (12/256 GB) otrzymujemy telefon z fenomenalną specyfikacją, jedną z najlepszych interpretacji Androida na rynku, prześlicznym ekranem, dobrymi głośnikami i dobrym aparatem.
Wszystko to zamknięte w pięknej, choć niezbyt wygodnej w obsłudze obudowie i z czasem pracy, który jest wystarczający, aczkolwiek mógłby być lepszy.
Gdy swoją premierę miał OnePlus 7 Pro, nazwałem go moim ulubionym telefonem z Androidem. OnePlus 8 Pro niestety na takie miano nie zasłużył, bo wyżej wspomniane wady wystarczyły, by skutecznie psuć mi wrażenia z użytkowania, a do niewygodnej obudowy nie przywykłem nawet po trzech tygodniach.
Abstrahując jednak od, umówmy się, subiektywnej kwestii wygody obsługi, OnePlus 8 Pro to prawdopodobnie najlepszy telefon z Androidem, jaki można obecnie kupić.
Bez dwóch zdań jest drogi. O wiele droższy niż wszystkie poprzednie smartfony firmy, co może odstraszyć fanów marki. Gdy jednak przymkniemy oko na budżetową historię OnePlusa, zostajemy z obiektywnie fenomenalnym smartfonem, kosztującym tyle samo lub nawet mniej niż rywale.
Zdecydowanie warto.
*Za udostępnienie telefonu do testów dziękujemy sklepowi x-kom.pl
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.