REKLAMA

Apple? To ta firma sprzedająca usługi, tak?

Kryzys? Jaki kryzys? - zdaje się pytać prezes Apple’a Tim Cook. Przychody technologicznego giganta utrzymane na poziomie 58,3 mld dol. plus zarobione na czysto 11,2 mld dol. Tak, dobrze liczycie - to 46,5 mld zł zysku. W trzy miesiące.

Apple? To ta firma sprzedająca usługi, tak?
REKLAMA
REKLAMA

Ok, tak, wiem - nikt w poważnej analizie wyników spółek nie patrzy na suche liczby bez kontekstu. Przychód Apple’a wzrósł zaledwie o 1 proc., zysk spadł o 3 proc. To oznacza stagnację. Dodajmy do tego brak wytycznych samego Apple’a odnośnie wyników przyszłego kwartału i obraz de facto się zmienia.

Tyle że właśnie w takim realnie przedkryzysowym kwartale widać całą potęgę finansową Apple’a. No bo o jakich kłopotach może mówić firma, która w zaledwie trzy miesiące zarabia 11,2 mld dol. na rękę.

Fajne zdanie na ten temat popełnił analityk z Bedell Frazier Investment Counselling: - Apple jest jedną z niewielu firm, która może przetrwać ten Armageddon, ponieważ mają bilans w lepszym stanie niż Wujek Sam. Tak to właśnie wygląda. Apple wydaje się być lepiej przygotowanym na walkę z armageddonowym kryzysem niż niejedno państwo, w tym nawet Stany Zjednoczone.

Tym bardziej, że wgryzając się w oświadczenie finansowe Apple’a można znaleźć fenomeny, które uwiarygodniają pozytywne nastawienie analityków.

iPhone stanowi dziś równe 50 proc. biznesu Apple’a. To wygląda zdrowo, znacznie bardziej zdrowo niż półtora roku temu, gdy przychód ze smartfona zbliżał się do 70 proc. całościowego obrotu firmy Cooka.

Usługi generują dziś 23 proc. przychodów Apple’a. To więcej niż - uwaga - łącznie Mac (9 proc.) i iPad (7 proc.). Dodajmy do tego fakt, iż przychody z iPhone’a skurczyły się rok do roku o 7 proc., a przychód z usług wzrósł o 16,6 proc i możemy śmiało założyć, że nie dłużej niż za dwa lata biznes iPhone’owy zrówna się z tym generowanym na usługach.

Już dziś Apple ma 515 milionów użytkowników posiadających płatne subskrypcje różnych usług. W ciągu roku ta liczba zwiększyła się o 125 mln. Myślę, że powoli możemy przestać myśleć o Apple’u jako o „tej firmie od iPhone’ów” i zacząć jako o „tej sprzedającej usługi cyfrowe”.

To kolejny wielki finansowy piwot w historii Apple’a.

I pierwszy, który należy zapisać w całości na konto Tima Cooka. Wcześniej to Steve Jobs najpierw zrobił z Apple’a firmę od komputerów osobistych, następnie po powrocie do niej w 1997 r. firmę zmieniającą rynek muzyczny, by w końcu przekształcić ją w firmę od smartfonów.

Można go nazywać „księgowym”, można dywagować na temat tego, czy „Apple stracił swoją magię”, ale jednego nie można mu odmówić - Tim Cook skutecznie zmienia firmę, którą zarządza. Dzięki temu Apple jest przygotowane nie tylko na skuteczną walkę z kryzysem wywołanym globalną pandemią korona wirusa, ale także na potężne odbicie, gdy światowa gospodarka ruszy z kopyta.

REKLAMA

A to zapewne nie ostatni piwot Apple’a. W końcu sam Cook opowiada na lewo i prawo, że jest przekonany, że Apple zostanie zapisane w historii cywilizacji jako ta firma, która „zmieniła ochronę zdrowia i rynek medyczny”.

I ja zaczynam mu wierzyć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA