Microsoft oficjalnie: Xbox Series X z grami do 120 kl./s. Do tego HDMI 2.1 i 12 TFLOPS-ów

Microsoft podzielił się ze światem listą cech charakteryzujących nową konsolę. O większości nadmienionych punktów wiedzieliśmy już wcześniej. W oficjalnej publikacji pojawiło się jednak kilka ciekawych, zupełnie nowych informacji. Dlatego warto zebrać w jednym miejscu wszystko, co zostało powiedziane na temat nowego Xboksa przez jego architektów:

TFLOPS to jedna z wartości, za pomocą której można określać oraz porównywać wydajność układów graficznych (GPU). W Xboksie Series X taki układ będzie częścią procesora wykorzystującego architektury Zen 2 oraz RDNA 2 od AMD. W praktyce nowe GPU ma być prawie ośmiokrotnie lepsze od tego w Xboksie One i ponad dwukrotnie lepsze od tego w Xboksie One X. Mniam.

Dzięki dwukrotnie wydajniejszemu procesorowi Xbox Series X będzie w stanie uruchamiać gry nie tylko w 30 i 60, ale również w 90 oraz aż 120 klatkach na sekundę. Te 120 klatek to pożądana wartość dla najbardziej wymagających miłośników sieciowych produkcji oraz dynamicznych strzelanin. Wyższy klatkarz to także wyższa jakość rozgrywki, chociaż płaskoziemcy wciąż twierdzą, że ludzkie oko nie widzi różnicy.

Na nic zdałaby się wielka moc Xboksa Series X, gdyby tytuł w 120 klatkach nie mógł być wyświetlany na wielkim ekranie telewizora. Stąd wsparcie dla standardu HDMI 2.1, dzięki któremu TV w salonie dostanie obraz 4K/120 fps. Oczywiście aby wyświetlić treści 120 fps, potrzebny jest telewizor z odpowiednią częstotliwością odświeżania obrazu. Na szczęście producenci telewizorów z 2019 i 2020 r. coraz częściej oferują matryce 120 Hz w standardzie. Nowy standard przesyłu obrazu to także automatyczna synchronizacja klatek między telewizorem i konsolą oraz automatyczne włączanie wyświetlania w trybie gry (o ile tego typu funkcje wspiera oprogramowanie telewizora).

Microsoft zapewnia, że Xbox Series X poradzi sobie ze sprzętowym raytracingiem. Konsola będzie na tyle wydajna, aby symulować pełne środowisko świetlne w wirtualnej rzeczywistości, działające samodzielnie i będące uniwersalnym nośnikiem informacji. Co to oznacza dla graczy? Na przykład to, że grając w sieciową strzelaninę wszyscy będą oślepiani tymi samymi promieniami światła, a redukcja ustawień graficznych nie zapewni przewagi na serwerze. Nie sposób nie wspomnieć również o oprawie wizualnej. Odpowiednio wykorzystany raytracing sprawia, że środowisko gry wygląda piękniej i bardziej realistycznie niż kiedykolwiek wcześniej.

Variable Rate Shading to z kolei sprytna sztuczka polegająca na odciążeniu procesora. Jej sednem jest alokowanie zasobów obliczeniowych dla cieniowania w ten sposób, aby ucinać zbędne procesy niewidoczne dla oka gracza. Poprawnie działający VRS nie powinien być odnotowany przez użytkownika, jednocześnie zapewniając dodatkowe zasoby producentom gier.

Po raz kolejny dostajemy zapewnienie, że Xbox Series X będzie korzystał z pamięci SSD. To oznacza nieporównywalnie szybsze czasy ładowania, większą wydajność w grach wideo oraz nowe możliwości systemowe. Taką nową możliwością jest wstrzymywanie rozgrywki w kilku grach jednocześnie. Następnie będziemy mogli wracać do dowolnego tytułu, wskakując do akcji bez żadnego ekranu ładowania czy paska postępu. Ma być błyskawica.

Xbox Series X obsłuży wszystkie gry z Xboksa One oraz kolekcję wstecznej kompatybilności z Xboksa 360 i pierwszego Xboksa. Do tego nowa platforma ma automatycznie wybierać, jaka wersja tytułu będzie najlepsza biorąc pod uwagę dostępną moc oraz podzespoły użytkowanej maszyny. To fantastyczna wiadomość dla wszystkich, którzy mają bogatą kolekcję gier dla Xboksa i chcą do niej regularnie powracać.

Na Xboksie Series X pojawi się kapitalna usługa abonamentowa, jaką jest Game Pass. Więcej o tym programie przeczytacie w oddzielnym tekście na Spider’s Web, ponieważ uważam, że to właśnie ona może mieć zasadniczy wpływ na wynik pierwszego starcia konsol nowej generacji.