Nintendo Switch mocno wyprzedza Xboksa One. Konsola pobiła też kultowego SNES-a
Prawie 53 miliony sprzedanych pudełek. Nintendo Switch zachowuje świetne tempo sprzedaży, znikając z półek w zawrotnym tempie. Przenośna konsola mocno wyprzedziła Xboksa One, pomimo dwukrotnie krótszego okresu istnienia.
Miniony kwartał sprzedażowy był najlepszym w historii Switcha. Nintendo pochwaliło się danymi, z których wynika, że w przeciągu trzech miesięcy firmie udało się sprzedać prawie 11 mln konsol. Tak świetny wynik to moim zdaniem efekt trzech głównych, nakładających się na siebie czynników: po pierwsze, Nintendo Switch był gwiazdą świątecznego okresu zakupowego. Po drugie, w omawianym kwartale debiutowały nowe Pokemony. Po trzecie, rynek jest nasycony PlayStation 4, a Switch stanowi ciekawą odmianę wobec poważniejszej, potężniejszej platformy Sony.
Najbardziej niesamowite jest to, że Nintendo Switch wciąż nie doczekał się obniżki cenowej.
Japończycy sprzedają konsolę w zestawie ze stacją dokującą po tej samej wartości co w dniu premiery, trzy lata temu. Skąd rosnący popyt na Switcha, pomimo niezmiennej ceny? Klucz do sukcesu to bardzo dobry katalog gier na wyłączność. W samym tylko 2019 r. Nintendo wydało m.in. Marvel Ultimate Alliance 3, Luigi’s Mansion 3, Fire Emblem: Three Houses, Super Mario Maker 2, Pokemon Sword, Pokemon Shield, Astral Chain, Tetris 99 czy The Legend of Zelda: Link to the Past.
Tańszą alternatywą w ofercie Nintendo jest nowy Nintendo Switch Lite. Mniejsza konsola bez stacji dokującej i bezprzewodowych Joy-Conów zachęciła do zakupu przynajmniej część z osób czekających na cenowe cięcie. Dzięki premierze wersji Lite Polacy mogą dostać nową konsolę Nintendo poniżej tysiąca złotych. Warto dodać, że przed nami premiera wciąż jeszcze nieoficjalnego Switcha Pro, który będzie skierowany do tych zasobniejszych, bardziej oddanych fanów Nintendo.
Nintendo Switch wyprzedził Xboksa One i SNES-a. Czas powalczyć z Xboksem 360 i PS3.
Handheld Nintendo już teraz osiągnął większy sukces sprzedażowy niż Xbox One, SNES, GameCube, Nintendo 64, PS Vita, Dreamcast czy pierwszy Xbox. To imponujące osiągnięcie o tyle, że konsola istnieje na rynku mniej niż trzy lata. Biorąc pod uwagę jak solidnie Nintendo wspiera swoje przenośne platformy, można zakładać, że żywotność Switcha będzie wynosiła 6 – 8 lat. Jesteśmy więc dopiero w (mniej niż) połowie tego maratonu. Dla porównania, rodzina konsol Xbox One zadebiutowała na rynku w 2013 r., z kolei Microsoft wciąż nie pobił bariery 50 mln sprzedanych konsol.
Mając już 53 mln sprzedanych pudełek na koncie, Nintendo może wyznaczać Switchowi coraz ambitniejsze cele. Nim nadejdzie kolejny okres świąteczny, handheld zapewne przegoni łączny wynik sprzedażowy kultowego NES-a, wynoszący 62 mln pudełek. Następny na horyzoncie jest Nintendo 3DS z 75 mln sprzedanych egzemplarzy. Ciekawiej robi się na poziomie ponad 85 milionów pudełek – to wyniki Xboksa 360 oraz PlayStation 3.
Zakładam, że po podsumowaniu kolejnego okresu świątecznego - już w 2021 r. - Switch będzie w bezpośredniej rywalizacji z Xboksem 360 i PS3. Nieźle jak na młodego czterolatka w połowie cyklu życia. Później jest już pierwsze PlayStation i Wii - absolutne bestsellery świata konsol. Czuję w kościach, że Nintendo Switch także będzie takim bestsellerem. O ile oczywiście Wielkiemu N uda się zachować mordercze tempo publikowania świetnych gier na wyłączność, a sama konsola dostanie jeszcze jedną, dwie odświeżone wersje.
Gdzie jest sufit? Sony ściga się z PlayStation 2, Nintendo ściga się z DS-em.
Ósma generacja konsol do gier to bardzo dobry czas dla Sony i Nintendo. Obie japońskie firmy mają realną szansę pobić swoje historyczne rekordy sprzedaży. W przypadku Sony jest to PlayStation 2 ze swoimi 155 mln nabywców. Z kolei Nintendo bardzo chciałoby pobić wynik przenośnego DS-a wynoszący 154 mln sprzedanych pudełek. Astronomiczne wartości, ale w zasięgu działów sprzedaży. Switch ma przed sobą jeszcze wiele lat obecności na rynku, z kolei Sony może szukać brakujących milionów nawet po premierze PS5, widząc miejsce taniego PS4 w państwach rozwijających się. Brazylia, kraje Afryki, Indie – tam wciąż istnieje znaczny rynek zbytu.
Można odnieść wrażenie, że w aktualnej generacji nie udało się tylko Microsoftowi. Pomimo świetnych usług abonamentowych oferta Amerykanów wciąż nie przekonała do siebie znacznej części graczy. Nie dziwi mnie to, ponieważ czy to się nam podoba czy nie, konsole wciąż sprzedają głośne gry na wyłączność. Tych z kolei Microsoft ma jak na lekarstwo. Do tego wiele wskazuje na to, że Xbox Series X również nie będzie platformą promowaną tytułami na wyłączność. Przynajmniej nie od razu.