Zwiedziłem sklep przyszłości. Sieci handlowe już się o niego dopytują - relacja Spider's Web
Wirtualny konsjerż, który pomaga znaleźć produkty z listy zakupów, kamery analizujące, gdzie kierujemy swój wzrok i inteligentne półki, które same wiedzą, czy sięgnęliśmy właśnie po chipsy czy batona – te rozwiązania niedługo wyjdą z fazy testów i pojawią się w placówkach handlowych. Przyjrzałem się, jak taki sklep przyszłości może wyglądać.
Microsoft zebrał najbardziej innowacyjne rozwiązania, o których można przeczytać w mediach, i zamknął w jednym pokoju. W ten sposób dostaliśmy Microsoft Store of the Future – koncept, który ma inspirować marki i sieci handlowe, do wdrażania nowych pomysłów w sklepach. I to jak na razie się udaje.
Przedstawiciele Microsoft podają, że negocjują z nimi wszystkie większe sieci handlowe w Polsce.
Nie znaczy to oczywiście, że wszystkie poniższe gadżety znajdziemy za chwilę w okolicznej Biedronce czy Lidlu. Sklepy na razie ostrożnie testują nowe rozwiązania i możliwe, że będą podchodzić do tego tematu mocno selektywnie – wybierając sobie na razie tylko niektóre z urządzeń.
Najbardziej zaawansowana w tym wyścigu jest w tej chwili Żabka, która już w ubiegłym roku zaprezentowała własną wariację z inteligentnymi meblami, ekranami podpowiadającymi nam przy zakupach i płatnościami z poziomi aplikacji mobilnej.
Co znajdziemy w tym koncepcie? Na pierwszy rzut podczas prezentacji poszedł inteligentny kiosk. To akurat urządzenie, z którym część konsumentów miała już zapewne do czynienia. Po zbliżeniu się do kamery zamontowanej na górze ekran może wyświetlić nasz wiek, podać kolor włosów, określić, czy jesteśmy dziś umalowani i jaki mamy humor. Na podstawie tych informacji urządzenie może nam następnie zaproponować konkretne produkty. Zamawiamy więc, płacimy, a następnego dnia odbieramy w Collectomacie.
Idąc w jego kierunku w oczy mogą nam się jednak rzucić ustawione po drodze przekąski. I jak to bywa w takich sytuacjach, nieoczekiwanie zgłodniejemy. Tuż po odebraniu zamówienia bierzemy więc paczkę chipsów i idziemy do samoobsługowej kasy. Tu scenariuszy jest całkiem dużo. Zapłacić możemy ot po prostu wyjmując telefon z zainstalowaną aplikacją albo używając karty płatniczej.
Ale można inaczej. W concept store Microsoftu można też znaleźć kasy posługujące się czytnikami RFID. Wtedy po zbliżeniu się do kasy urządzenie odczytuje wszystkie produkty, które mamy przy sobie. A pieniądze może pobrać od razu, za pomocą apki powiązanej z naszą kartą.
Sklep przyszłości nie obejdzie się też zapewne bez urządzeń do śledzenia wzroku.
Te można zmieścić nawet w półce sklepowej. Maszyna mogłaby wtedy wychwycić, że długo wpatrujemy się w, dajmy na to, pianki do golenia i wyświetlić na ekranie obok komplementarne propozycje. Bo przecież skoro pianka, to i maszynka do golenia, a i żel „po” też pewnie się przyda.
Do wyświetlania takich propozycji mogą też posłużyć same półki. Nie myślałem, że doczekam takich czasów, ale tak – one też stały się inteligentne. Zdejmujesz piankę, półka na podstawie masy ocenia, że tak, owszem, była to właśnie pianka. I daje sygnał ekranowi obok, który zabiera się za dobieranie podpowiedzi. Nie musi się jednak do tego ograniczać – równie dobrze mogą się na nim pojawić dodatkowe informacje dotyczące produktu, który właśnie wzięliśmy do ręki.
Ciekawy wydaje się też koncept „wirtualnego konsjerża”. Tablica umieszczona przy wejściu do większych sklepów mogłaby, śledząc nasze spojrzenie, wskazywać dokładną lokalizację produktów, których potrzebujemy.
W orbicie zainteresowań sieci są jednak ponoć przede wszystkim rozwiązania, których na co dzień nie dostrzeżemy. Mogą one ułatwiać prawidłowe rozstawianie towarów na półkach albo w ogóle ocenić stan zatowarowania placówki.
Ile poczekamy na upowszechnienie się tych zabawek w sklepach?
We flagowych placówkach w galeriach handlowych i przy drogich ulicach powinny pojawić się szerzej w ciągu najbliższych lat. Gorzej może być z mniejszymi formatami. Problem leży np. w cenach ekranów LCD. Te zeszły dzisiaj do stosunkowo niskiego poziomu, ale tylko jeśli mówimy o standardowych proporcjach 16x9 spotykanych w telewizorach. Koszt wyprodukowania takiego ekranu w wersji dla sklepów (np. paska, który mógłby się mieścić w półce sklepowej) jest w tej chwili zbyt duży, by było to opłacalne dla sieci handlowych.
Zastanawiam się, na ile te nowości okażą się też przyjazne dla klientów. Brak obsługi i zdanie się na łaskę maszyn może część osób odstraszyć. Choć przedstawiciel L’Oreala (jednego z partnerów programu) przekonywał mnie, że tu akurat problemu nie będzie.
Może i tak będzie. Oswojenie ludzi ze sklepami przyszłości ma się odbyć właśnie za pośrednictwem naszych telefonów. Bo z nimi jesteśmy już przecież zrośnięci na dobre.