Może i PKP Intercity wydało 2 miliardy na inwestycje, ale WiFi w Pendolino dalej nie ma. Na co poszły te pieniądze?
PKP Intercity pochwaliło się, że w 2018 r. podpisało umowy na modernizację taboru, których łączną wartość wyniosła przeszło 2 mld zł. 1,7 mld z tej kwoty przeznaczono na nowoczesne, wygodne dla użytkowników wagony. Cały czas bez Wi-Fi.
W informacji prasowej PKP Intercity nie brakuje górnolotnych słów o „największym programie inwestycyjnym w historii spółki”, jego „konsekwentnej realizacji” i „jeszcze wygodniejszych pociągach”. Do 2023 r. w ramach programu „PKP Intercity – Kolej Dużych Inwestycji” spółka wyda 7 mld zł.
Efektem ma być tabor, w którym 80 proc. pociągów będą stanowić nowoczesne konstrukcje. W 94 proc. wagonów pasażerowie będą mogli cieszyć się klimatyzacją, a w 77 proc. bezprzewodowym internetem.
W tym miejscu na twarzach podróżujących może się pojawić tylko ironiczny uśmiech.
Wi-Fi w Pendolino to temat-rzeka. Od lat obiecywano nam bezprzewodowe połączenie z internetem, a tymczasem podróż na głównych polskich trasach to przymusowy czas spędzony offline. Ilekroć jadę Pendolino, mogę tylko narzekać na fakt, że kilka godzin w ciągu dnia będzie zmarnowanych, choć była szansa wykorzystać je produktywnie.
Powiecie, że można przecież skorzystać z hotspotu utworzonego ze smartfona. Niestety zasięg wewnątrz Pendolino istnieje tylko teoretycznie. Po pierwsze, pociągi przez większość trasy jadą po terenach niezurbanizowanych, gdzie nawet sieć 2G potrafi niedomagać. Po drugie, nawet w centrach miast zasięgu brakuje z uwagi na konstrukcję pociągów Pendolino, która skutecznie odcina zasięg.
Mam to szczęście (?), że większość moich tras, a więc średnio ok. 8 przejazdów miesięcznie, przebywam w pociągach Pesa Dart wyposażonych w Wi-Fi. Niestety jego jakość woła o pomstę do nieba i jeśli tak samo ma wyglądać połączenie w Pendolino, to nie należy się spodziewać rewolucji.
Najnowsza wersja PKP Intercity zakłada, że internet pojawi się we wszystkich składach Pendolino do końca bieżącego roku. Tym razem jest to podparte umową podpisaną z dostawcą instalacji, firmą Alstom. Uwierzę, kiedy sprawdzę.
Skąd ta nieufność? Niestety wynika z własnych doświadczeń przy cotygodniowych podróżach.
Tabor jest nowszy i ten fakt warto odnotować. Wagony Pendolino i Pesa są wygodne i przestronne, a mają do nich dołączyć jeszcze nowsze konstrukcje, które będą przyjazne osobom niepełnosprawnym (w tym osobom na wózkach inwalidzkich). PKP Intercity wspomina też o automatach z napojami i słodyczami, które pojawią się na pokładzie wagonów Pesa Combo. Są trasy, na których nadal kursują stare przedziałowe pociągi, ale jest ich coraz mniej. To się chwali.
Problem leży gdzieś indziej, a są nim ludzie. Trudno nie odnieść wrażenia, że na kolei nadal pracują osoby tkwiące mentalnie w poprzednim ustroju. Oczywiście jest też młodszy personel, który sprawnie i bardzo profesjonalnie wywiązuje się ze swoich zadań, ale często widać, że stoją nad nim leśne dziadki.
Widać to zwłaszcza w nietypowych sytuacjach, takich jak awaria i przymusowy postój, co prędzej lub później zdarzy się każdej osobie podróżującej regularnie koleją.
Mam kilka bardzo nieprzyjemnych doświadczeń z kierownikami pociągów w takich niecodziennych sytuacjach. Za każdym razem bije od nich zespół cech, które byłyby niewyobrażalne w prywatnej spółce w obecnych czasach: nieprzebrane pokłady arogancji, brak elementarnych podstaw komunikacji międzyludzkiej i zerowa empatia. Jeżeli po dwóch godzinach czekania pociągu gdzieś w szczerym polu, młoda matka zadaje pytanie o to, kiedy awaria zostanie usunięta, po czym otrzymuje odpowiedź, że kierownik pociągu nie jest wróżką, to nie mam więcej pytań.
Jeżeli cały zarząd działa w taki sposób, to nie dziwię się, że zwykłe Wi-Fi jest w PKP pojęciem rodem z powieści science-fiction.
Patrząc na jakość obsługi, Wi-Fi jest tu najmniejszym problemem.