Byłam na otwarciu pierwszego salonu Xiaomi w Warszawie. Tym razem nikt nie spał w łazience
Dziś otwarto pierwszy salon Xiaomi w Warszawie. Obyło się bez takich tłumów i tak świetnych promocji jak w Krakowie. Tym razem nikt nawet nie spał w łazience.
Na początku był Kraków. I dziś było to niestety widać. Otwarcie pierwszego warszawskiego salonu Xiaomi nie zapisze się złotymi zgłoskami w annałach firmy. Warszawski sklep został otwarty, zjawili się dziennikarze i fani marki, ale tych drugich było jakoś mało.
Otwarcie ustępowało krakowskiemu.
Jadąc do Arkadii, spodziewałam się właściwie wszystkiego. Z jednej strony miałam w pamięci film z otwarcia salonu w Krakowie, gdzie sznur ludzi czekających przed sklepem ciągnął się i wił jak żywa ludzka rzeka. Z drugiej strony to już nie jest pierwsze otwarcie sklepu Xiaomi w Polsce, a nawet nie pierwsze w Warszawie. Tak jakby. Salon Xiaomi mieliśmy mieć w stolicy już rok temu, kiedy to polski dystrybutor z pompą otworzył w warszawskiej Arkadii... wysepkę. Część fanów poczuła się oszukana, cześć doszła do wniosku, że lepszy rydz niż nic i postanowiła cieszyć z tego, co dali. Jednym słowem raz nabici w butelkę fani mogli nie stawić się tak licznie.
Okazało się, że tłumy przed sklepem były… niezbyt tłumne. Kilkadziesiąt osób czekało przed sklepem na otwarcie i z chęcią weszło, kiedy tylko wybiła godzina zero (czyli 10), ale nie było nawet kolejki, a jedynie szeroki wachlarz luźno stojących przed sklepem ludzi. Zupełnie inaczej, niż podczas krakowskiego otwarcia:
Dystrybutorzy nie zdecydowali się na powtórzenie świetnych promocji z poprzedniego otwarcia. Teraz pierwsi klienci do zakupu dostaną koszulkę firmową. To fajna koszulka (plusy dla dystrybutora za wersje damskie, bo to nie reguła), ale jednak nieco gorsza niż wybrany produkt za złotówkę i duże promocje. Te niby są, ale na oficjalnej stronie dystrybutora, a nie w fizycznym sklepie.
Co oferuje pierwszy salon Xiaomi w Warszawie?
Nie jest to duża przestrzeń, ale udało się ją sensownie zagospodarować. Klientów witają umieszczone centralnie stoły ze smartfonami chińskiego producenta. Po bokach i w głębi są inne urządzenia z logo mi.
Nie zabrakło popularnych hulajnóg, wagi, oczyszczaczy powietrza czy nawet plecaków. Już teraz pod względem różnorodności asortymentu jest naprawdę nieźle, a przedstawiciele polskiego dystrybutora sprzętu Xiaomi obiecują, że będzie tylko lepiej. Do końca roku ma być u nas dostępne to samo, co można kupić w sklepach w Chinach, mateczniku producenta.
Na pytanie, czy będzie więcej takich punktów w Polsce, dystrybutorzy odpowiadają twierdząco, choć przyznają, że nie ma jeszcze konkretnych planów. Nie ma co liczyć na kolejne otwarcie w najbliższym czasie.