Zabić, zanim złoży jaja. Gamingowy smartfon Xiaomi Black Shark na pierwszym zdjęciu nie zachwyca
Oscar Wilde pisał, że tajemnicą życia jest poszukiwanie piękna. Jeżeli to prawda, to przed projektantami Xiaomi jeszcze wiele, wiele wypraw poszukiwawczych. Pierwsze zdjęcie gamingowego smartfonu Xiaomi Black Shark nie powala. Jest jednak intrygujące.
O tym, że Xiaomi tworzy smartfon dedykowany miłośnikom mobilnych gier wideo, wiadomo od przynajmniej kilku dni. Teraz do sieci trafiło pierwsze nieoficjalne zdjęcie, na którym widać rzekome urządzenie bądź jego prototyp. Przyglądając się projektowi z bliska, grzechem jest nie użyć popularnego gomrowiczowskiego „nie zachwyca“.
Xiaomi Blackshark zapowiada się na smartfon, który głupio wziąć na randkę czy spotkanie biznesowe.
Nie szata zdobi człowieka, ale po posiadanych sprzętach codziennego użytku da się wiele o takim człowieku wywnioskować. Gdybym zobaczył kogoś ze smartfonem Xiaomi Blackshark… cóż, szukając pozytywów, na pewno nie mógłbym odmówić mu odwagi. Odkładając jednak złośliwości na bok, nadchodzące urządzenie dla graczy wygląda bardzo „gamingowo“. Niestety, nie jest to komplement.
Warto zadać sobie pytanie, dlaczego Razer projektując własny smartfon dla graczy zdecydował się na tak spokojny, elegancki design. Odpowiedź jest prosta i wynika ze specyfiki tego urządzenia. Smartfon jest we współczesnym świecie najczęściej wykorzystywanym gadżetem. Pomaga nam w życiu, pracy, rozrywce i obowiązkach. To sprzęt możliwie uniwersalny, który mamy przy sobie zawsze - u lekarza, za biurkiem, na wykładzie czy podczas rozmowy rekrutacyjnej.
Z tego powodu Razer wybrał wygląd, który nie jest tak inwazyjny jak jego klawiatury, myszki czy zestawy słuchawkowe. To sprzęty, które zostają w domu. W jaskini gracza. Smartfon bierze się jednak ze sobą. Wychodzi z nim do ludzi. Dlatego nie powinien wyglądać jak bożonarodzeniowa choinka. No, a na pewno nie, jeżeli celuje się w klientelę starszą niż 16 lat. Dlatego Razer postąpił mądrze, wybierając bezpieczny wariant.
Xiaomi idzie za to na całość. Ich produkt będzie krzyczał „ale jestem gamingowy!“.
Na pierwszym nieoficjalnym zdjęciu widzimy plecki urządzenia. Xiaomi Blackshark wyróżnia się zielonym „S“ (od Sharka) które zupełnie przypadkiem kojarzy się kolorystycznie z logo Razera. Charakterystyczne jest również wzornictwo na obudowie, przypominające nieco włókno węglowe wykorzystywane w maskach tuningowanych samochodów wyścigowych. Podobny motyw charakteryzował front kultowej Nokii N-Gage.
Nie potrafię stwierdzić, czy smartfon znajduje się w etui odkrywającym plecki, czy też to jego naturalna obudowa. Jeżeli mamy do czynienia z drugą opcją, Xiaomi Blackshark będzie sprzętem niezwykle niejednolitym, z obudową przypominającą nachodzące na siebie warstwy. Efekt końcowy przypomina skrzyżowanie futurystycznego paralizatora z maszynką do włosów. Czyli nic, co chciałbym nosić w kieszeni.
Najciekawszy jest górny element, który zdaje się być nałożony na smartfon.
Początkowo sądziłem, że to jakieś dziwaczne etui, które nie zostało odpowiednio użyte. Dopiero po wymianie zdań z Mateuszem Nowakiem zdałem sobie sprawę, że patrzę na lewą część doczepianego kontrolera z fizycznymi przyciskami. Nie widzicie tego? Przyjrzyjcie się bliżej. W lewym dolnym rogu przystawki dostrzeżenie bumper L, który wciska się palcem wskazującym.
Podobną konstrukcję posiadają bezprzewodowe, zaczepiane Joy-Cony dla hybrydowej konsoli Nintendo Switch, a także Moto Gamepad kompatybilny z modułową rodziną smartfonów Moto Z od Lenovo. Zdaje się, że Xiaomi powiela sprawdzone (chociaż niezbyt popularne) rozwiązanie, szykując dla Blacksharka serię gamingowych akcesoriów z prawdziwego zdarzenia.
Tutaj Xiaomi należy się uznanie. Dedykowane akcesoria to pięta achillesowa Razer Phone’a.
Podczas pierwszych testów smartfonu Razera narzekałem, że urządzenie nie jest sprzedawane w zestawie z fizycznym kontrolerem. Ekran dotykowy, niezależnie jak wielki i czuły by nie był, nigdy nie pozwoli na taką wygodę i taką sprawność co fizyczne przyciski oraz analogi. Dlatego Razer Phone ze swoimi wspaniałymi głośnikami oraz gigantycznym wyświetlaczem bardziej kojarzył mi się z produktem do filmów i seriali niżeli tworem od graczy dla graczy.
Chińczycy zdają się nie popełniać tego samego błędu. Jeżeli zdjęcie jest autentyczne, można przypuszczać, że Xiaomi Blackshark dostanie komplet akcesoriów, z doczepianym dwuczęściowym kontrolerem na czele. Jeśli firma porozumie się z chińskimi producentami gier mobilnych, które są w Państwie Środka niesamowicie popularne, doczepiane przyciski mogą stać się czymś naprawdę przełomowym. Wszystko zależy od tego, czy kontroler znajdzie się w zestawie z urządzeniem oraz ile produkcji na start będzie wspierało jego pełnię możliwości.
Jestem przerażony wyglądem Blacksharka. Zostałem za to autentycznie zaintrygowany jego możliwościami. Na pewno będziemy śledzić doniesienia związane z tym urządzeniem, które podobno pojawi się na rynku jeszcze w 2018 roku.