Jeśli tak ma wyglądać przyszłość kupowania samochodów, to mogę nigdy nie odwiedzić salonu
W końcu i tak prawdopodobnie nie będą mieli tam wszystkich wersji kolorystycznych i wyposażeniowych samochodu, który potencjalnie mnie interesuje. Ale nie jest to żaden problem. Mogę go przecież zobaczyć z każdej strony... u siebie w ogródku.
Tak, tak, wiem. Jeśli zacznę tekst od wzmianki o VR, AR czy Projekcie Tango, prawdopodobnie spora część osób zaśnie, a reszta szybko zamknie stronę. Spokojnie, też tak myślałem - dopóki nie trafił do mnie Lenovo Phab 2 Pro, obsługujący właśnie ostatnie z tych rozwiązań. Nie marnowałem czasu i zainstalowałem od razu aplikację od BMW - BMW i Visualiser.
Do czego służy ten program? Proste - do wizualizacji i przymierzenia się do BMW i - i3 albo i8. I muszę napisać dwie rzeczy. Po pierwsze: jak to świetnie wygląda! Po drugie: jakie ciekawe jest to doświadczenie.
Do zabawy z aplikacją oczyściłem swój podjazd z samochodów. Ok, przydałoby mu się trochę oczyszczenia z zieleni, ale wiecie - hybrydy, eko, zieloność. Pasuje. Na start podjazd wyglądał tak.
W aplikacji zdecydowałem, że przymierzam się do zakupu BMW i8. I teraz pytania - zmieści się na podjeździe? Jak będzie się prezentował?
Wybrałem tylko miejsce, w którym i8 ma stanąć i już - wiem prawie wszystko. I nie myślcie sobie, że to jest takie zwykłe rzucenie płaskiej grafiki samochodu w przestrzeń.
Jak najbardziej zachowane są wszystkie wymiary pojazdu, dookoła którego można chodzić...
Podziwiać wszystkie detale...
Zaglądać przez okno do wnętrza...
Naprawdę - wrażenie jest niemal dokładnie takie, jakby ten samochód fizycznie pojawił się na naszym podjeździe. Patrząc na świat przez ekran telefonu staramy się... omijać pojazd, żeby przypadkiem nie zarysować lakieru.
Tylko koła jakieś takie nijakie, warto je zmienić.
Zrobione. Teraz przydałby się jakiś ciekawszy lakier.
Ok, to z zewnątrz chyba tyle. Możemy wsiadać do środka. Jak? Oczywiście otwierając drzwi jednym dotknięciem. Przy okazji przyznam się - wsiadając do środka... pochyliłem głowę, żeby nie zawadzić o wirtualny dach.
Teraz możemy rozejrzeć się po kokpicie. Poziom detali jest naprawdę wystarczający, żeby zdecydować, czy wnętrze samochodu nam się podoba, czy też nie albo co chcielibyśmy zmienić.
Ok, zejdźmy z miejsca pasażera i zajmijmy miejsce za kierownicą. Jedyny problem z i8 jest taki, że... siedzi się w nim bardzo nisko. Sąsiedzi musieli mieć świetny ubaw podziwiając moje starania.
Tak samo jak moją radość, gdy okazało się, że można... włączyć wycieraczki. Migaczy nie sprawdzałem, ot tak, na wszelki wypadek.
Zasiadając za kierownicą widzimy nawet... HUD.
A co się stanie, jeśli odwrócimy się do tyłu? Oczywiście zobaczymy, jak wyglądają symboliczne tylne miejsca w BMW i8.
Przy okazji naszedł mnie pomysł, żeby jednak zmienić tapicerkę i ogólny wystrój na nieco jaśniejsze...
I w zasadzie wszystko gotowe. Brakuje na końcu tylko przycisku "Kup teraz".
Tylko skąd wziąć te 500 tys. z kawałkiem?
Cóż, zawsze można spróbować tego samego z i3...
Oczywiście... nie tak szybko.
Rozszerzona czy wirtualna rzeczywistość nie są w stanie, przynajmniej na razie, zastąpić chociażby przelotnego obcowania z fizycznym egzemplarzem samochodu. Nie wiemy, z jakich materiałów wykonane jest wnętrze, nie wiemy, jak dobrze jest wykończone, nie mamy pojęcia jak się prowadzi, jak wybiera nierówności, ile faktycznie zmieści się do bagażnika, jak jest wyciszony i wiele, wiele innych. Jakaś, chociażby przelotna wizyta w salonie może być więc wskazana. Zresztą w przypadku niektórych marek wizyta w salonie sama w sobie jest pewnym rodzajem nagrody, rozrywki.
Idę jednak o zakład, że część klientów - o ile Projekt Tango zaskoczy - właśnie tak dokona ostatecznej decyzji przed zakupem. Skoro tysiące osób kupiły lub zamówiły właśnie "na wiarę" (w tym i w Polsce) nie tylko Toyotę C-HR (czyli w pełnej opcji około 140 tys. zł), ale i nowe Volvo XC90 (w pełnej opcji... lepiej nie mówić), to jeśli da się ludziom narzędzie, które pozwoli im jeszcze bliżej zapoznać się z samochodem, kupujących "online" będzie dużo więcej.