Fujifilm zaszalało. Średni format w cenie pełnej klatki i dwa aparaty dla entuzjastów

Nowy aparat Fujifilm GFX 50S to urządzenie absolutnie wyjątkowe, zarówno w portfolio firmy, jak i na całym rynku foto.

Fujifilm sprzedaje obecnie bezlusterkowce z matrycą APS-C, lecz nie ma w ofercie żadnego aparatu z pełnoklatkową matrycą. Zamiast zrobić taką konstrukcję, Fuji wskoczyło na półkę jeszcze wyższą i pokazało bezlusterkowy średni format.

GFX 50S to pierwszy aparat systemu Fujifilm G. Jego matryca ma 51,4 megapiksela, a jej wielkość to 43,8 x 32,9 mm. Jak widać, rozmiar jest dużo mniejszy niż w analogowym średnim formacie, ale w cyfrowym świecie jest kolosem. Matryca ma powierzchnię około 1,7x większą od pełnej klatki.

Aparat jest bezlusterkowcem, a więc ma cyfrowy wizjer OLED, do którego można dodać adapter umożliwiający jego odchylanie do pionu. Kadrować można też na dotykowym, odchylanym ekranie LCD. Aparat waży jedyne 825 g. Zdjęcia (i filmy!) można zapisywać na dwóch kartach SD. Aparat filmuje w 1080p przy 30 kl/s.

Dostawy rozpoczną się pod koniec lutego, a cena została ustalona na 6500 dol. (w Polsce 29 999 zł). Praktycznie tyle, co za nową Leicę M10!

Tzw. "crop factor" nowej matrycy GFX 50S to 0,79x, co oznacza, że obiektyw 63 mm da pole widzenia takie, jak 50 mm na pełnej klatce. A jeśli przy obiektywach jesteśmy, na start Fujifilm wprowadza trzy propozycje:

W 2017 roku pojawią się jeszcze trzy obiektywy nowego systemu:

Ceny? Jak można się spodziewać, wysokie. Za GF63 przyjdzie zapłacić 6999 zł, za GF120 - 12 799 zł, a za zoom GF32-64 - 10 999 zł.

Fujifilm X100F to nowa odsłona popularnego aparatu kompaktowego, który łączy klasyczny wygląd, dużą matrycę APS-C i wbudowany na stałe obiektyw 23 mm f/2.0.

W nowym modelu zastosowano matrycę X-Trans III o rozdzielczości 24,3 MP, wspieraną przez najnowszy procesor obrazu X-Processor Pro znany z topowego bezlusterkowca X-T2.

Nowy procesor zwiastuje mocne przyspieszenie. Ma to się objawiać głównie w systemie AF, który ma teraz 91 punktów, czyli ponad dwukrotnie więcej od poprzednika. Na korpusie znalazł się też joystick do zmiany punktów AF. Skrócił się też czas włączenia aparatu (0,5 s) i opóźnienie migawki.

Fuji przeprojektowało też zestaw przycisków. Jedną z głównym zmian jest nowe kółko czasu naświetlania, w którym teraz znajdziemy też okienko zmiany czułości ISO. Pojawiło się też nowe pokrętło kompensacji ekspozycji, na którym pozycja C pozwala na zmianę zakresu o +/- 5 EV.

Cena w momencie debiutu niestety jest mocno zniechęcająca, bowiem wynosi w Polsce aż 6199 zł.

Fujifilm X-T10 zdobył popularność jako mniejsza, tańsza i prostsza wersja zaawansowanego X-T1. Ten sam schemat Fijifilm zastosowało przy nowym X-T20, który jest tańszym bratem X-T2.

Nowy Fujifilm X-T20 ma matrycę 24,3 MP wykonaną w technologii X-Trans III. Główną nowością jest możliwość nagrywania w 4K przy 30 kl/s. Kadrować można w wizjerze OLED lub na dotykowym i odchylanym ekranie LCD. Pomijając nowy dotykowy ekran, pod względem wyglądu i obsługi trudno znaleźć różnice względem X-T10.

Różnice względem dużo droższego X-T2 to przede wszystkim brak uszczelnień, brak joysticka do zmiany punktów AF, brak dedykowanego pokrętła ISO, czy opcji dołączenia oficjalnego gripa z dodatkową baterią.

Aparat będzie sprzedawany w Polsce w trzech zestawach:

Ostatnia nowość Fujifilm to stałoogniskowy obiektyw do bezlusterkowców X. Jest to nowy XF 50mm f/2 R WR wyceniony na 2199 zł.

Nowy średnioformatowy Fujifilm GFX 50S to bardzo ciekawa i unikatowa propozycja, która można zrobić spore zamieszanie na profesjonalnym rynku reklamowym. Co prawda rozmiar matrycy nie jest tak duży, jak analogowego średniego formatu, ale z drugiej strony, jest zauważalnie większy od pełnej klatki.

Do tego korpus kosztuje niewiele więcej, niż flagowe pełne klatki od Nikona i Canona. Może być ciekawie.