Garmin zrobił świetną kamerę sportową. Czy pokona nią GoPro? - pierwsze wrażenia Spider's Web
Garmin zrobił świetną kamerę sportową 4K, ale jej cena również poraża. Zapraszam na pierwsze wrażenia z użytkowania Garmin Virb Ultra 30.
W standardzie Garmin dorzuca do kamery wodoodporną obudowę (do 40 m), dużo mocowań i malutki imbus do ich przykręcania. Bardzo obfity zestaw!
Szkoda tylko, że akumulator (1250 mAh) jest jeden.
Sprawdzamy samą kamerę - jaka ona malutka!
Przyciskiem na prawo włączamy kamerę, środkowym włączamy Wi-Fi, a tym na lewo robimy zdjęcie. Aby zrobić film, musimy przesunąć małą wajchę obok tego przycisku.
Garmin zastosował tu bardzo ciekawy patent, który pomaga oszczędzić baterię. Jeśli kamera jest wyłączana to wystarczy przekręcić tę wajchę i automatycznie zaczniemy nagrywanie. Kiedy odstawimy ją na swoje miejsce wideo zostanie zapisane, a kamera wyłączona.
Obok obiektywu mamy świetny mikrofon. Szkoda, że z dołu nie ma mocowania na śruby.
Przez to nie obejdzie się bez użycia obudowy, jeśli będziemy chcieli zamontować kamerę na kijku. Na szczęście wszystkie mocowania są zgodne ze standardem GoPro. Naśladownictwo GoPro widać również z prawej strony, gdzie mamy port miniUSB. Duża szkoda, że producent nie zdecydował się na uniwersalny microUSB.
Choć dotykowy ekran jest mały to bardzo jasny i wyraźny. Łatwo obsługuje się nim ustawienia kamery, dzięki dużym ikonom.
Dotyk działa również przez obudowę.
Czasami trzeba jednak skorzystać z parującej się po Wi-Fi aplikacji.
Aplikacja stoi na o wiele wyższym poziomie niż u Xiaomi. Lag jest niewielki, a opcje łatwo dostępne. Co ważne - podgląd funkcjonuje także w trybie pełnoekranowym.
W aplikacji możemy w łatwy sposób edytować filmy i dzielić się nimi ze znajomymi.
Jakość nagrań Garmin Virb Ultra 30 to klasa światowa!
Oto przykładowe nagranie w najwyższej jakości. Martwi mnie jedynie drganie obrazu. Chyba ręka nie trzęsła mi się aż tak mocno...
Poza tym widać świetną szczegółowość i nasycone kolory.
Audio nawet po założeniu obudowy nie jest zbyt mocno przytłumione.
Moim zdaniem optyczna stabilizacja świetnie poradziła sobie w biegu.
Niestety, działa jedynie w jakości Full HD.
Zdjęcia zrobimy z rozdzielczością max. 12 MPix.
Nie mam do nich zastrzeżeń, choć chciałbym aby kamera jeszcze lepiej sprawdzała się w słabych warunkach oświetleniowych. Widać też, że fabrycznie ostrość została ustawiona na kilkanaście metrów, a nie na człowieka trzymającego kamerę.
Możemy również robić zdjęcia seryjne do 60 kl./s.
G-Metrix, czyli akcelerometr, wysokościomierz, barometr, żyroskop i oczywiście GPS.
Virb Ultra 30 dysponuje pokaźną listą sensorów. Wskazania każdego z nich możemy nakładać na wideo nawet w aplikacji.
Ultra Virb 30 obsługuje karty do 128 GB
Choć inni recenzenci nieco narzekali na czas pracy na baterii to ja jeszcze wstrzymam się z werdyktem do czasu dłuższych testów. Producent deklaruje 2 godziny i 15 minut pracy przy 1080p/30 kl./s i do 1 godziny i 15 minut pracy przy 4K/30 kl./s. Mało.
Mówię "Ok, Garmin. Start recording" - zaczyna nagrywać.
To samo tyczy się robienia zdjęć. Ani razu kamera nie miała problemów ze zrozumieniem mojego głosu, nawet kiedy stałem na drugim krańcu pokoju.
Po sparowaniu z kontem na YouTube filmy można automatycznie streamować do internetu.
Cena 399 dol., czyli nieco mniej, niż GoPro 5.
Gdyby nie GoPro, Garmin nie miałby konkurentów, biorąc pod uwagę jakość obrazu i wykonania. Różnica cenowa jest jednak niewielka, a możliwości na pierwszy rzut oka bardzo zbliżone. Walka pomiędzy tymi dwoma kamerkami na pewno będzie zacięta.
W momencie kiedy czytasz te słowa jeżdżę autostopem po Mjanmie i bardzo intensywnie testuję Garmina. Spodziewajcie się wyczerpującej recenzji po powrocie.
Zdjęcia: Marcin Połowianiuk
