Najpotężniejszy z najtańszych. Xiaomi Redmi Pro to nowy król niskiej półki cenowej
Powtarzanie w kółko, że coraz tańsze smartfony są coraz lepsze i nie ma sensu kupować flagowców robi się już naprawdę, naprawdę nudne. Ale co mam napisać, kiedy Xiaomi pokazuje Redmi Pro, udowadniającego dokładnie powyższą tezę?
Xiaomi to jeden z tych producentów, który już dawno przesunął granicę stosunku ceny do jakości w tak niskie rejony pieniężne, że człowiek naprawdę zaczyna się drapać po głowie w zastanowieniu, za co w zasadzie płacimy kupując sztandarowe smartfony dużych marek.
Nawet ich flagowy Mi5 jest o wiele tańszy od takiego Galaxy S7, a oferuje niewiele mniej możliwości. A co dopiero na niższych półkach cenowych?
Xiaomi Redmi Pro miażdży specyfikacją w swojej klasie.
Chiński gigant pokazał dziś smartfona wyposażonego w 5,5” ekran OLED o rozdzielczości Full HD, czytnik linii papilarnych, podwójny aparat z dwukolorową diodą LED z tyłu (13 Mpix + dodatkowy sensor 5 Mpix do uzyskiwania głębi ostrości), 5 Mpix aparat z przodu oraz akumulator o pojemności 4050 mAh. Ładowany oczywiście przez USB typu C, oczywiście w autorskiej technologii fast-charging.
U szczytu Redmi Pro znajdziemy też sensor podczerwieni, dzięki któremu możemy sterować akcesoriami domowymi czy telewizorem.
Cena? Śmieszna.
Za najtańszy wariant, napędzany przez 10-rdzeniowy procesor Helio X20, połączony z 3 GB pamięci operacyjnej i 32 GB pamięci flash przyjdzie nam zapłacić mizerne 1499 yuanów, czyli około 225 dol.
Model wyżej, napędzany przez SoC Helio X25, 3 GB RAM-u i 64 GB pamięci flash to już wydatek rzędu ok. 255 dolarów, zaś najwyższy, również napędzany przez Helio X25, ale z 4 GB RAM i aż 128 GB pamięci flash kosztuje… około 300 dolarów. Dziękuję, nie mam pytań.
Wszystkie warianty wyposażone są także w slot na karty dual SIM (obsługujące VoLTE), ale jedno z miejsc w tacce SIM możemy też wykorzystać na kartę microSD.
Specyfikacja to nie wszystko, ale Xiaomi robi to cholernie dobrze.
Gdybym nie wiedział, że Xiaomi robi smartfony naprawdę przyzwoicie, pewnie napomknąłbym teraz, że na specyfikacji świat się nie kończy i fakt upchania potężnych podzespołów do śmiesznie taniego urządzenia nie gwarantuje jego płynnej pracy ale… tym razem mógłbym się boleśnie pomylić.
Jasne – nie ma co się spodziewać wydajności na poziomie sztandarowych smartfonów, ani tym bardziej jakości wykonania na ich poziomie, bo ostatecznie gdzieś trzeba było ciąć koszty. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że w kategorii budżetowych smartfonów Xiaomi właśnie wyprzedziło wszystkich innych producentów, zarówno tych „dużych”, jak i małych, raczej nieznanych w Polsce graczy z Państwa Środka.
Oczywiście trzeba pamiętać, że Xiaomi nie posiada oficjalnej dystrybucji w naszym kraju, więc ewentualnego zakupu trzeba dokonać innymi kanałami, niż wchodząc do pierwszego lepszego elektromarketu.
Dla chcącego jednak nic trudnego, więc jeśli jesteś świadomy ryzyka związanego z zakupem urządzenia spoza Polski, a chcesz się cieszyć najlepszym z najtańszych smartfonów… trudno o lepszy strzał, niż nowy Xiaomi Redmi Pro.