Co właściwie dzieje się z bitcoinem?

W ciągu ostatnich tygodni o bitcoinie zaczęło być coraz głośniej w polskich mediach. Widzę ku temu cztery powody:

Jedną z przyczyn, tak ogromnej zmienności kursu bitcoina w stosunku do walut fiducjarnych, jest jego znikomość. Dotychczas wykopano ok. 15 mln BTC z maksymalnej puli 21 mln, w obrocie znajduje się ich kilka mln mniej m.in. ze względu na zapodziewanie portfeli bitcoinowych (usunięcie pliku portfela lub wyrzucenie dysku oznacza pożegnanie się z pieniędzmi).

Dostępne bitcoiny mają wciąż niewielką kapitalizację, bo czym jest 7 mld dol.? W obiegu mamy przykładowo aż 1,45 tryliona dolarów.

Cena bitcoina rośnie i znajduje się obecnie w lokalnym maksimum. Daleko nam jeszcze do maksimum absolutnego jakie waluta osiągnęła 2,5 roku, kiedy za jedną monetę płacono prawie dwa razy więcej niż teraz.

Kiedy dokonamy analizy technicznej to zauważymy, że bitcoin ustabilizował się na pewnym  poziomie kursu. Ciężko przewidzieć w tej sytuacji spektakularny wzrost. W sieci można znaleźć artykuły sugerujące, że w przyszłości wywołać go może m.in. duża inwestycja Chin w bitcoina lub Grexit (teoria zakłada, że w obawie przed dewaluacja środków pieniężnych przy powrocie do drachmy Grecy będą wymieniali euro na bitcoiny).

Parlament Europejski zajął się kwestią kryptowalut. Czy należy jego regulować? Jaki powinny mieć status? Czy to pieniądze?

W dyskusji szczególnie ciekawy głos zabrał litewski eurodeputowany, Antanas Guoga:

Gaugas zwrócił uwagę, że politycy powinni przyglądać kryptowalutom, a nawet je testować, a nie zabierać się za regulację czegoś, czego nie rozumieją. To najbardziej zdroworozsądkowe podeście do bitcoina ze strony polityka, na jakie dotychczas trafiłem.

Popularyzacji bitcoina pomoże z pewnością wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który zwolnił transakcje wymiany BTC z podatku VAT.

Za bitcoiny można kupić praktycznie wszystko. Gdyby teraz ktoś chciał wykonać eksperyment polegający na totalnej rezygnacji z pieniądza fiducjarnego, to bez problemu dałby radę przetrwać tylko na bitcoinie.

Za bitcoiny możemy kupić artykuły spożywcze w e-szopie24, biżuterię w Impressimo, ebooki w PartnerShopie, czy kwiaty w Bitflorze. A to tylko kilka najciekawszych wdrożeń akceptacji bitcoinów wprowadzonych w tym roku.

Bitcoin bywa używany przez hakerów, którzy właśnie w nim chcą otrzymać okup. Pokazała to choćby niedawna afera Zbiornika, gdzie zażądano nie tylko równowartości miliona złotych od administratorów, ale i równowartości 500 zł od szantażowanych użytkowników.

Za pomocą bitcoina można również kupować broń i narkotyki. Tak samo jak za pomocą każdej innej waluty. Przewagą bitcoina jest jego pseudo-anonimowość. Choć w systemie bitcoina występujemy jako numerek, to już wszystkie transakcje, które są właśnie z nim połączone, można bardzo łatwo prześledzić.

Jeśli przykładowo zostaniemy przyłapani przez kamerę, jak płacimy w sklepie bitcoinami, to będzie można połączyć nasz numer z konkretną tożsamością. Nawet jeśli płacimy tylko w internecie i nikt ze znajomych nie wyda naszego numeru, to ukrycie transakcji (ich „zmiksowanie”) wymaga szerszej wiedzy informatycznej.

Tymczasem, jak wynika z raportu Europolu, ryzyko prania pieniędzy bitcoinem jest niskie, a instytucja ta nie widzi także zagrożenia w kwestii finansowania terroryzmu.

Tydzień temu miałem przyjemność wziąć udział w programie TVN BIS o bitcoinie. Dyskutowaliśmy o szybkości z jaką bitcoin zdobywa popularność na całym świecie (kliknięcie w poniższy materiał przeniesie na stronę TVN-u).

Do pewnego stopnia można się poczuć rozczarowanym szybkością adopcji bitcoina. Wynika to jednak z dmuchania bańki ogromnych oczekiwań, które miały być rewolucyjne. Zamiast tego będą ewolucją istniejących procesów, które zmienią wizerunek wyborów, giełdy i całego systemu finansowego. Trzeba po prostu jeszcze poczekać.

PS Jeśli szukacie ciekawego wprowadzenia w świat bitcoina polecam książkę - Bitcoin. Złoto XXI wieku - mojego współautorstwa.