Tym razem pojawienie się Gry o Tron na torrentach rozwścieczyło HBO. Piraci na celowniku stacji
Zrobiło się groźnie. HBO wysłało tysiące ostrzeżeń do osób, które udostępniały w Internecie pierwsze odcinki piątego sezonu Gry o Tron. Pytanie tylko, czy osoby udostępniające torrenty mają większe powody do strachu, czy do śmiechu.
Cztery pierwsze odcinki piątej serii Gry o Tron wyciekły do Internetu na około tydzień przed oficjalną premierą. Były ty prawdopodobnie screenery, czyli kopie promocyjne przeznaczone dla recenzentów. Nic dziwnego, że wyciek wzbudził olbrzymie zainteresowanie Internautów. Do tej pory Gra o Tron była prawdziwą królową torrentów. Odcinki tego serialu biły niechlubne rekordy udostępnień oraz liczby jednoczesnych pobrań.
„Mamy cię na celowniku. Uważaj.”
Ta sytuacja wybitnie nie spodobała się HBO. Użytkownicy, którzy skusili się na piracką wersję serialu dostali maile, w których HBO grozi im palcem. Mowa jest o tysiącach maili wysłanych przez HBO do konkretnych użytkowników. Producenci serialu namierzyli piratów na podstawie adresów IP.
Pełną treścią maila od HBO podzielił się jeden z użytkowników Reddita. W mailu HBO informuje o tym, że z danego adresu IP pojawiały się próby ściągania lub udostępniania treści należących do HBO.
W mailu pada żądanie, by zaprzestać nielegalnego pobierania i udostępniania plików. Tutaj jednak HBO stawia kropkę. Na razie w mailach nie ma mowy o żadnych konsekwencjach prawnych. HBO daje do zrozumienia, że ma piratów na celowniku, ale nie wiadomo, jak daleko stacja się posunie.
Trudno jest mi uwierzyć, że HBO faktycznie zamierza wyciągnąć konsekwencje prawne wobec piratów.
Poprzednie sezony były w Internecie pobierane i udostępniane na potęgę, a stacja nie robiła z tego większego problemu. Tym razem wyciek dotyczył nieemitowanych odcinków, co może tłumaczyć złość HBO. Poza tym tuż przed emisją piątego sezonu serialu zadebiutowała długo wyczekiwana usługa HBO Now. Nie jest ona oficjalnie dostępna poza Stanami Zjednoczonymi, ale być może HBO poprzez maile chce zwrócić uwagę na fakt, że serial można obejrzeć w Internecie legalnie.
Wydaje mi się jednak, że cała ta akcja może mieć wymiar marketingowy. Tajemnicą poliszynela jest to, że HBO zarabia ogromne pieniądze na merchandisingu, czyli sprzedaży koszulek, breloczków, figurek i całego mnóstwa gadżetów związanych z Grą o Tron. Na tego typu dobra mogą się skusić w równym stopniu piraci, co osoby oglądające serial legalnie. W praktyce liczy się zasięg serialu, a więc piractwo może być dla stacji opłacalne.
Poza tym, fakt straszenia internautów sam w sobie może być promocją. To dość niestandardowa akcja, szczególnie z uwagi na fakt, że tak duża korporacja zwraca się bezpośrednio do pojedynczych użytkowników. To wzbudza zainteresowanie mediów, a więc siłą rzeczy nakręca się promocja na serial. Pisząc te słowa sam się zastanawiam, czy mimowolnie nie zostałem pionkiem uczestniczącym w tej wielkiej machinie reklamowej.
Raczej nigdy nie dowiemy się, o co tak naprawdę chodzi HBO. Niemniej jednak zainteresowanie serialem jest ogromne, więc HBO na pewno chce utrzymać je na takim poziomie.