REKLAMA

Wolność słowa? Wolne żarty

"O co chodzi? Co się dzieje w tej Francji?". Takie pytanie zadała mi dziś osoba kompletnie niezwiązana z mediami. Tymczasem w moich strumieniach społecznościowych, w których dziwnym trafem znajduje się mnóstwo treści od osób związanych z mediami, pojawiły się komentarze i aktywności wspierające francuską wolność słowa.

Wolność słowa? Wolne żarty
REKLAMA
REKLAMA

A to ktoś zmieni zdjęcie profilowe na "Je suis Charlie", a to ktoś wrzuci fałszywą grafikę Banksy'ego ze złamanym ołówkiem. Tymczasem przepraszam państwa, ale może zaczęlibyśmy chronić naszej, i tak koślawej wolności słowa i zaczęli ubolewać, że tak mocno broniona przez ludzi mediów satyra u nas niemal nie istnieje, a w Kodeksie Karnym wciąż tkwi zapis o karaniu za obrazę uczuć religijnych?

B62fhRdIUAE0vMr

W Polsce nikt nikogo nie zabija w imię boga lub bogów, dlatego jakoś tak ciężko empatycznie podejść do tematu i oburzyć się na ekstremistów religijnych. Poza tym u nas ekstremiści oprócz tego, że nie strzelają mają jeszcze jedną zaletę - są swoi. Nasi. Nie przyjechali z egzotyczego kręgu kulturowego, nie wyznają obcych bogów, tylko tego naszego, własnego, którego symbolem jest martwy mężczyza rozpostarty na krzyżu, z krwawiącymi ranami.

A gdy oburzacie się na islamskich morderców zabijających za rysunki i karykatury, mi przypomina się bardzo świeża sprawa kabaretu Neo-Nówka. Telewizja nagrała występ zatytułowany "Pielgrzymka do miejsc śmiesznych" i przed transmisją pojawiły się głosy, iż nazwa przedstawienia - NAZWA - nawiązuje do religii, w związku z czym nasi właśni ekstremiści poczuli się urażeni w uczucia religijne.

Przypomina się sprawa Abelarda Gizy i kabaretu Limo, który kilka lat temu wykonał skecz o papieżu i fanatykach religijnych. Tym razem oburzeni poczuli się nawet posłowie i cały zespół do spraw przeciwdziałania ateizacji polski (celowo małymi literami, nie poprawiajcie), do TVP powędrowały listy żądające przeprosiń za obrazę uczuć religijnych. Na tym jednak sprawa się nie skończyła. W 2014 roku zdarzyło się, że panie dyrektorki lokalych domów kultury odwoływały występy Limo właśie z powodu żartów, które urażają uczucia religijne. Wiadomo - w naszym publiczym dyskursie, nawet rozrywkowym, nie ma miejsca na niekatolickie, szatańskie żarty.

Najśmieszniejsze jest to, że ani Neo-Nówka ani Limo nie są aż tak zabawnymi kabaterami, często wręcz odwrotnie.

Zresztą Doda musiała zapłacić grzywnę za to, że odważyła się stwierdzić, iż w Biblię ciężko wierzyć, bo pisali ją napruci winem i palący zioła. Sąd uznał, że takie wyrażenie było "OBIEKTYWNIE OBRAŹLIWE". To ja chyba mam inne obiektywne wrażenia. Prokuratura wytaczała już wiele procesów na podstawie Art. 196 KK, w tym między innymi Nergalowi czy Jerzemu Urbanowi.

Zresztą Nergal, nasze dobro eksportowe, nie tak dawno znalazł się w centrum kolejnej religijno-obrazoburczej afery, tym razem z Marią Czubaszek. Owe szatańskie postacie były twarzami świątecznej, prezentowej kampanii reklamowej Empiku. Nie spodobało się to naszym katolickim ekstremistom na tyle, że koniec końców Empik przeprosił wszystkich, którzy poczuli się urażeni. Uginanie się pod naciskiem małych grup społecznych jest przecież niczym innym, niż poddawanie się terroryzmowi godzącemu w wolność na wielu płaszczyznach.

Jak wiele hipokryzji możemy jeszcze pokazać sprzeciwianiu się islamskim fanatykom z kałasznikami, którzy próbują zastraszaniem ograniczyć wolność słowa, jednocześnie żyjąc w kraju, w którym wolność słowa w kontekście religijnym na dobre nie istnieje, a władze uginają się pod naciskami katotalibanu w wieli sprawach, na przykład sztuki "Golgota Picnic"?

Bo co - bo tamto to ci od obcego, nie naszego boga i mają kałachy?

Jak możemy oburzać się na cokolwiek w momencie, gdy w parlamencie istnieje ciało nazwane "zespół do spraw przeciwdziałania ateizacji polski", a ministerstwo nie chce uznać Kościoła Latającego Potwora Spaghetti" i postanawia oceniać, co jest a co nie jest religią tym samym narzucając ludziom w co mogą wierzyć w zorganizowany, uznany prawnie sposób?

REKLAMA

Rozmawiajmy więc o ideałach wolnosci słowa z kraju, w którym trzeba uważać, co się mówi, bo przy powiedzieniu czegoś niewłaściwego o religii można wylądować przed sądem.

*Grafika główna pochodzi z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA