Celebryci pod ostrzałem, czyli zły, sfrustrowany internet?
Internet jest dziki, internet jest zły, internet ma bardzo ostre kły. Kto spotyka w życiu internet, ten na drzewo szybko zmyka.
Nie rymuje się, ale to nieistotne. Ważne jest to, że internet po raz kolejny daje argumenty twierdzącym, że jest pełen sfrustrowanych, napalonych ludzi, którzy nie mają życia. I którzy siedzą na 4chanie i Redditcie śliniąc się do wrzucanych na bieżąco zdjęć roznegliżowanych celebrytów, celebrytek przede wszystkim.
Dziś w nocy wybuchł skandal. Ktoś zaczął wrzucać do sieci albumy z prywatnymi zdjęciami gwiazd - aktorek, aktorów i innych celebrytów. Nie wiadomo na razie dokładnie, o co chodzi, ale internet huczy od wiadomości, że pochodzą ze shakowanych kont iCloud, że osoba która włamała się do nich chciała sprzedać je plotkarskiej stacji TMZ za sześciocyfrową kwotę. Lista nazwisk osób, które znajdują się na zdjęciach jest długa, ale potwierdzono na razie tylko jedno czy dwa nazwiska.
Jedna z osób znajdujących się na prywatnych fotkach powiedziała, że to zdjęcia wykonane dawno temu dla męża, dawno skasowane i że to przerażające, że ktoś zadał sobie tyle trudu by je zdobyć
Ma rację. To przerażające, że jakiś osobnik albo grupa osobników chcąca zarobić za jednym razem spore pieniądze, poświęciła pewnie mnóstwo czasu na wydobycie tych zdjęć. Przerażające jest to, że skądś muszą one pochodzić i jeśli to nie iCloud, to prawdopodobnie inna chmura. Przerażające, że ktoś był w stanie to zrobić, że nie była to wielka organizacja, bo gdyby była, to nie usłyszelibyśmy o fotkach w taki sposób. Straszne, bo uświadamia, że wszystkie autouploady to jedno wielkie, za przeproszeniem, gówno.
Niepokojąca jest też myśl, że żyjemy w świecie, w którym nagie zdjęcia sławnych osób są towarem jak każdym innym, że istnieje popyt, pojawia się więc podaż. Że setki tysięcy ludzi będzie chciało obejrzeć znaleziska, że na Reddicie i 4chanie wywołało to wielkie poruszenia i niewybredne komentarze.
Okropna jest świadomość, że mamy gdzieś prywatność
Że patrzymy na celebrytów jak na bóstwa, a jednocześnie chcemy ich obśmiać, czy wejść im do łóżka. Że ich nagość w jakiś sposób różni się od nagości zwykłej, codziennej nagości czy nawet tej z pornografii. Jesteśmy jej tak bardzo ciekawi, że nie przeszkadza nam złamanie prawa, naruszenie czyjejś prywatności i wystawienie człowieka na publiczną ocenę.
Jednak gdyby to samo stało się nam nie byłoby już tak wesoło i zabawnie.
Niestety po raz kolejny sprawdza się powiedzenie, że jeśli nie chcesz, by twoje nagie fotki wyciekły do sieci, nie rób ich. Jak widać nieistotne jest, że zostały skasowane. Internet nie zapomina.
Ciekawe tylko, czy pozyskano je faktycznie z iCloud. A jeśli tak, to czy zaufanie do Apple zostanie nadwyrężone.
---
Zdjęcie główne pochodzi z Shutterstock