REKLAMA

10 albumów muzycznych rocznie niemal za darmo? Takim plan ma Kim Dotcom, który tworzy hybrydę iTunes i Spotify

Kim Dotcom to jedna z najbardziej kontrowersyjnych osób światowego Internetu. Twórca między innymi Megaupload zamierza zrewolucjonizować świat muzyki. Aby to zrobić, chce stworzyć hybrydę iTunes i Spotify, w której przeciętny użytkownik w ciągu roku będzie mógł za darmo dostać mniej więcej 10 albumów muzycznych. Brzmi ciekawie?

10 albumów muzycznych rocznie niemal za darmo? Takim plan ma Kim Dotcom, który tworzy hybrydę iTunes i Spotify
REKLAMA

Nowy serwis ma się nazywać Baboom. Kim Dotcom – w wywiadzie dla Wired – opowiada, że prace nad nim z małymi przerwami trwają już od 3,5 roku. Aktualnie projektem zajmują się 22 osoby w Portugalii. Data startu nie jest jeszcze znana, ale pomysł kontrowersyjnego Kima wydaje się genialny w swojej prostocie.

REKLAMA

Baboom ma być hybrydą iTunes i Spotify. Każdy artysta będzie mógł umieścić w nim swój album, ustalić jego cenę, a następnie czekać aż użytkownicy zaczną kupować. Co ważne, aż 90 proc. kwoty ma wędrować do artysty, a tylko 10 proc. do Baboom. To ta część, która ma przypominać iTunes.

dotcom

Dużo ciekawiej zapowiada się mechanizm, który odrobinę ma przypominać szwedzki serwis ze streamingiem muzyki, czyli Spotify. Chodzi o to, aby użytkownicy za oglądane reklamy mogli kupować ulubione albumy muzyczne. Dlatego też Dotcom wpadł na pomysł, aby stworzyć specjalny skrypt do przeglądarki, który będzie zamieniał wszystkie reklamy w Sieci na reklamy Baboom. Każda firma będzie mogła zgłosić się do serwisu i za połowę ceny tego, co oferuje Google AdWords, wykupić sobie reklamy, także spersonalizowane pod użytkownika. Ale teraz najważniejsze – cała kwota za oglądanie owych reklam będzie trafiać na specjalne konto internauty, który zarobione w ten sposób pieniądze będzie mógł przeznaczyć na zakup muzyki.

Kiedy wczoraj wieczorem przeczytałem o tym po raz pierwszy, pomysł wydał mi się po prostu rewelacyjny. Za oglądanie reklam będę mógł legalnie kupować sobie muzykę. Na dodatek nikt nie będzie pokrzywdzony – ani ja, bo od początku wiem, na co się piszę, ani artysta, bo na swoich albumach będzie zarabiał tyle, ile sam sobie zażyczy. Jeśli owe reklamy nie byłyby zbyt natarczywe i rzeczywiście przypominałyby te z systemu AdWords, to mamy całkiem ciekawy pomysł. Na dodatek – jeśli zapewnienia Dotcoma by się potwierdziły – Baboom zarabiałby na tym zaledwie 10 proc. od kwoty sprzedaży danej płyty czy też utworu. To dość uczciwa stawka. Zresztą kontrowersyjny Nowozelandczyk słynie z tego, że lubi tworzyć darmowe lub półdarmowe serwisy.

Obawiam się jednak, że na drodze serwisu Baboom mogą stanąć wielkie firmy internetowe z Google na czele. Po pierwsze, nie wyobrażam sobie, żeby twórcy AdWordsów spokojnie zgodzili się na to, aby ich reklamy były zastępowane innymi i to jeszcze poprzez skrypt instalowany w Chrome, czyli ich przeglądarce. Zresztą Google już zapowiedziało, że zablokuje możliwość instalowania rozszerzeń spoza sklepu, a nie sądzę, żeby skrypt Baboom trafił do marketu oficjalnie, w końcu ingeruje w reklamy Google'a. Tym samym Baboom od razu ma spory problem na głowie. W końcu Chrome jest niezwykle popularny. To samo może zrobić Apple w przypadku Safari, w końcu po co karmić swojego rywala (Baboom vs iTunes)? Wiadomo też, jak silną pozycję ma Google. Internetowy gigant na pewno ma jakieś asy w rękawie, dzięki którym mógłby przekonać pozostałych twórców przeglądarek do podobnych kroków. I wtedy nie byłoby już tak łatwo.

baboom

Pocieszające jest to, że zapewne użytkownicy i tak znaleźliby sposoby, aby obejść zabezpieczenia i spokojnie zainstalować skrypt, zarabiać na reklamach i kupować muzykę. Ale co wtedy z wieloma serwisami, dla których reklamy są źródłem utrzymania? Budzi to we mnie pewnie wątpliwości natury etycznej. Niestety w życiu nic nie ma za darmo. Czytanie np. Spider’s Web też nie jest darmowe. Płacicie swoim czasem spędzonym na tej stronie, oglądanymi reklamami i kliknięciami. Skrypt Baboom może zabrać część dochodów, co chyba nie jest do końca uczciwe.

REKLAMA

Niemniej pomysł Kima Dotcoma wydaje się ciekawy i na pewno będę śledził doniesienia na jego temat. Twórca Megaupload planuje jeszcze w styczniu zaprezentować wersję próbną serwisu, tylko z własnymi utworami (tak, tak Kim Dotcom tworzy też muzykę), a po kilku miesiącach wystartować już z pełnym produktem. Myślę, że najwcześniej możemy się spodziewać Baboom w drugiej połowie 2014 roku, a pewnie nawet pod jego koniec.

To jednak nie jedynie plany Dotcoma. Chce on także rozbudować swoją darmową chmurę Mega. Wkrótce (jeszcze w tym roku) ma zostać dodana funkcja szyfrowanego czatu, która z czasem na zostać rozbudowana o wideorozmowy. Kim twierdzi, że chcą zrobić Skype'a, który działałby w przeglądarce internetowej i na dodatek - poprzez szyfrowanie - zapewniał użytkownikom pełną prywatność. Brzmi równie interesująco, co Baboom.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA