To już koniec darmowego i nielimitowanego Spotify
Głównym powodem, dla którego wiele osób korzystało ze Spotify, a nie konkurencyjnych serwisów streamingowych, jest fakt, że w darmowej wersji pozwalał on na nielimitowane słuchanie muzyki. Teraz już nie jest to możliwe, gdyż idąc za przykładem Deezera i WIMP-a, także Spotify zdecydował się ograniczyć miesięczny czas darmowego słuchania utworów. Limit jest większy niż u konkurencji, bo wynosi 10 godzin, ale i tak wprowadzenie takiego ograniczenia może spotkać się z dużym oporem użytkowników. Niesłusznie.
Spotify dla nowych użytkowników nadal będzie bezpłatne, ale tylko przez pierwszych sześć miesięcy. Następnie będziemy co tydzień dostawać 2,5-godzinny przydział, który - jeśli będzie niewykorzystany - przejdzie na następny tydzień. Miesięcznie posłuchamy zatem do 10 godzin darmowej muzyki. Oczywiście w pozostałych abonamentach nie zmieniło się nic. Mam nadzieję, że użytkownicy Spotify to uszanują i zrozumieją. W końcu żaden biznes nie może działać za darmo, a nawet teraz bardziej znani muzycy narzekają, że na serwisach streamingowych może da się promować, ale na pewno nie zarabiać. Coś w tym jest, skoro odtworzenie piosenki daje takiej osobie kilka setnych centa, a kupienie płyty (którą też przesłucha się raz) kilka dolarów.
Mimo to my, Internauci, mamy tak, że chcielibyśmy mieć wszystko za darmo. W końcu płacimy te 100 zł za Internet miesięcznie, niemały jest również rachunek za prąd. Dlatego uważamy, że w tej cenie powinniśmy otrzymywać nielimitowany dostęp do gier, filmów, muzyki, książek, wszystkiego. Niestety wielu ludzi nie rozumie tego, że płacą za używanie infrastruktury, a wszystkie dostępne w niej usługi są zupełnie czymś innym. O dziwo te same osoby doskonale rozumieją, że jadąc po drodze opłaconej z ich podatków nie mogą wypatrzyć najbliższej stacji Orlen czy BP, wejść do niej i wynieść wszystkich hot-dogów i puszek piwa gromko krzycząc „Moje to, moje!”, po czym odjechać w siną dal.
Ruch Spotify zupełnie mnie nie dziwi. Zresztą nie tylko mnie, bo już Piotr Grabiec w jednej ze swojej publikacji przewidywał, że Spotify przestanie być darmowe. W końcu 10 czy 20 zł to nie jest duża, ba, to jest śmieszna kwota, a mimo to żałujemy, że płacimy tyle za miesiąc (!) używania usługi. Ja osobiście jestem wkurzony tylko i wyłącznie wtedy, gdy chodzę do kina. Tam za dwugodzinną rozrywkę dla dwóch osób zostawiam w kasie około 60-80 zł. I to tylko dlatego, że jestem studentem. Normalnie byłaby to sporo droższa rozrywka. Z tego powodu kupując DVD, grę komputerową lub konsolową, książkę lub opłacając 20-złotowy abonament nie czuję się okradany, bo w gruncie rzeczy rozrywka taka jest sporo tańsza niż film w kinie.
Ograniczenie czasu słuchania muzyki nie jest też niczym złym, gdy przypomnimy sobie działania użytkowników tej usługi. Zgodnie z ZUSowską zasadą „daj palec, a utnę Ci rękę” nie doceniali oni, że mogą za darmo słuchać legalnej i świetnie pogrupowanej muzyki z informacjami o utworach, autorach, z okładkami, krótko mówiąc, z tymi wszystkimi szczegółami, które otrzymują osoby kupujące CD w sklepie i których nie mają osoby ściągające pliki mp3 z Internetu. Użytkownicy Spotify nie rozumieli, jak w ogóle ktoś oferujący im darmową usługę może między kawałkami puszczać im reklamy namawiające do przejścia na płatny wariant usługi. Dlatego tworzyli dodatki, które nie tylko blokowały reklamy, ale również pozwalały na ściąganie utworów ze Spotify i tworzenia z nich plików mp3.
Mam nadzieję, że pomyślicie tak samo jak ja i zamiast negować decyzję Spotify, po prostu ją zrozumiecie. Doskonale rozumiem, że lepiej jest za coś nie płacić niż płacić, ale niestety nie zawsze dostajemy darmowe prezenty. Uważam też, że decyzja ta nie spowoduje odpływu ani nie zastopuje napływu nowych użytkowników do usługi, bo mimo, że warunki korzystania z niej się pogorszyły, to i tak są lepsze niż u dwóch konkurencyjnych serwisów. W końcu nikt inny na rynku nie daje sześciu miesięcy słuchania muzyki za darmo, a potem tak długiego darmowego czasu słuchania.
Spotify przyjął bardzo mądrą strategię przywiązania ludzi do darmowej usługi, a później namawiania ich, a nawet zmuszania, do zapłacenia im za coś, do czego się przyzwyczaili. Może nie do końca moralne jest to, że zrobili to dopiero pół roku po rozpoczęciu świadczenia usługi (a nie od razu przy starcie), ale z całą pewnością będzie to skuteczne i Spotify zacznie więcej zarabiać, a przez to muzycy będą też zarabiać więcej i staną się bardziej zainteresowani promocją w Internecie. Wszyscy na tym skorzystamy, jestem o tym przekonany.