Czego oczekuję od...
Komputera, tabletu, smartfona? Czyż nie proste pytanie? Tylko z pozoru. Odpowiedź na nie jest kluczowa przy dokonywaniu zakupów, ale także dla producentów już na etapie projektowania systemów i sprzętów. Brak poprawnej odpowiedzi poskutkował takimi a nie innymi wynikami sprzedażowymi na rynku PC. Czego oczekuję od sprzętów?
IDC wskazuje Windowsa 8 jako jedną z przyczyn pogłębienia spadku sprzedaży PC. I ma rację - chociaż idea połączenia systemem sprzętów różnego typu wydawała się słuszna, zwłaszcza że Windows na urządzeniach dotykowych praktycznie nie istniał i Microsoft tracił szansę na wejście na szybko rosnący, zapowiadany jako przyszłościowy rynek, to wszystko sprowadza się do wykonania i tego, czego oczekujemy od urządzeń.
Falstart to nic nowego w świecie technologii. Falstartem były na przykład pierwsze tablety, które przecież stworzone zostały na bazie świetnego pomysłu, ale wykonanie, brak odpowiedniej mocy obliczeniowej, brak tanich rozwiązań chociażby do ekranu dotykowego, ceny czy w końcu wejście na rynek, na którym nie zadomowiły się na dobre komputery osobiste, a co dopiero mówić o tabletach (w końcu to były jeszcze lata dziewięćdziesiąte).
Podobnym falstartem były dotykowe telefony - co z tego, że były jak rynek ich nie lubił, bo były ciężkie w obsłudze, a oporowe ekrany nieprzyjazne? W obu przypadkach "przyszedł Apple i pozamiatał" iPadem i iPhone'em, i pokazał jak powinno się robić takie urządzenia, jak stworzyć na nie popyt oraz - i to bardzo istotne - zrobił to w odpowiednim czasie.
Apple, a właściwie Jobs, wiedział doskonale, czego ludzie oczekują od konkretnych urządzeń. Smartfon ma być wygodny, prosty, dawać dostęp do rozrywki i być narzędziem komunikacyjnym. Tablet powinien robić to samo, ale z mniejszym naciskiem na komunikację, większym na rozrywkę i multimedia. Komputer powinien być za to wygodniejszy do pracy, zapewniać lepszą wielozadaniowość i być po prostu potężniejszy. A wszystko musi być przede wszystkim atrakcyjnie podane.
Tim Cook o hybrydach, czyli tableto-notebookach powiedział:
Czyli w skrócie - nie da się zrobić urządzenia, które będzie dwoma urządzeniami w jednym bez pójścia na kompromisy, które sprawiają, że urządzenie nie spełnia się ani jako jedno, ani drugie. I chociaż Cook chyba pogubił się nieco w zarządzaniu Apple'em, który traci pozycję największego producenta smartfonów i jednocześnie zamiast kreować to dziś nadgania konkurencję, to w jednym Cook ma rację: jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Przynajmniej na początku.
Windows 8 jest tego doskonałym przykładem. System ten stworzył wizję świata, w którym tablet staje się notebookiem a notebook tabletem i wizją tą Microsoft wymusił na producentach dostosowanie się, z jednoczesną obietnicą, że "to jest to, to jest przyszłość". Równolegle nie potrafił odpowiednio komunikować Windowsa RT, nie potrafił też dobrze zaprezentować potencjalnym użytkownikom korzyści z używania "Ósemki" i Modern UI.
Idea była niezła w zamyśle, a wykonanie...? Cóż, gdy włączam tablet - takie urządzenie z samym ekranem dotykowym, w założeniu mobilne - i pierwsze, co widzę, to powiadomienie o jakiejś aktualizacji, które gdy kliknę przenosi mnie do całkiem innego interfejsu, nie do końca dotykowego, to mam chyba prawo powiedzieć, że chyba COŚ POSZŁO NIE TAK.
Cieszę się, że tablet próbuje być komputerem, a komputer tabletem. Jednak:
- od tabletu oczekuję mobilności tak, by siedząc na kanapie dłonie nie zmęczyły mi się po 10 minutach, by w trybie pionowym urządzenie nie przeważało do tyłu i nie było niewygodne, a w poziomym za szerokie do trzymania. 10 cali to tabletowe, konsumenckie maksimum, ale nawet w tych rozmiarach proporcje ekranu są przeszkodą, zwłaszcza w połączeniu z większą wagą;
- od tabletu oczekuję bezproblemowego działania. To urządzenie mobilne, które swoje ograniczenia systemowe nadrabia konstrukcją. Jeśli więc tablet zmusza mnie czasami do wejścia w środowisko kompletnie nietabletowe (desktop), to zaczynam kwestionować jego użyteczność;
- od tabletu oczekuję multum aplikacji, które nawet w trybie pełnoekranowym są przydatne, a łatwością dostępu do funkcji i interaktywnością nadrabiają ograniczenia wielozadaniowości. Gdy wchodzę do Windows Store i nie jestem w stanie znaleźć nawet dobrego szkicownika (dlaczego nie mogę znaleźć ShetchBook Express?!), nie mówiąc o innych narzędziach, których pełno na konkurencyjnych tabletowych platformach, to mam prawo kwestionować wartość takiego tabletu. Bo przerzucenie na dekstopowe aplikacje nie czyni tabletu tabletem;
- od notebooka oczekuję dobrego wyważenia, tak, by pisząc na klawiaturze nie zastanawiać się, czy całość zaraz nie przeważy do tyłu. Tworzenie urządzenia jako tabletu z opcjonalnym dockiem z klawiaturą ma więc kiepską rację bytu, bo w takim układzie wszystkie podzespoły znajdują się pod ekranem, po podłączeniu z tyłu ekranu, w górnej części notebooka. Czym to skutkuje, nie trzeba chyba dodawać;
- od komputera oczekuję przede wszystkim mocy do spełniania typowo komputerowych zadań, od tabletu za to przede wszystkim mobilności, która łączy się z mocą, ale bez kompromisu na rzecz pierwszego. Obecnie nie da się tego pogodzić Windowsem 8! Urządzenia z Atomem to kompromis ze szkodą dla mocy, urządzenia z procesorami z serii Core to kompromis poświęcający mobilność, gabaryty;
- od komputera oczekuję wygody w pracy, czyli ekranu, który nie tylko rozdzielczością, ale i powierzchnią pozwoli na wygodne korzystanie ze wszystkich możliwości PC. Tego też nie da się pogodzić w hybrydzie, bo skoro od tabletu oczekuję "kanapowego komfortu", oznacza to mniejszy ekran, a przecież w laptopie przydałby się nieco większy, żeby nawet wygodniej przeglądać te facebookowe fotki. W końcu notebooka trzyma się - a w zasadzie kładzie - inaczej, niż tablet, tu większy ekran jest więc zaletą i nie przeszkadza tak w używaniu;
Czy kupilibyście czajnik z pralką, który jednak wodę potrafi zagotować tylko do 90 stopni, zrobi pranie ale bez wirowania, dodatkowo jest o połowę większy niż przeciętny czajnik, a pojemność bębna piorącego ma o połowę mniejszą niż przeciętna pralka?
Pewnie znajdą się amatorzy takiego sprzętu, ale nie ma co się dziwić, że większość ludzi będzie skonsternowana i nie będzie chciała go używać.
Pytanie "Czego oczekuję od..." powinno być podstawowym pytaniem, które zadają sobie producenci sprzętów i systemów operacyjnych. Microsoft popełnił błąd. Nie wynika on nawet z samej idei stworzenia hybryd, a raczej tego, że nie ma na razie technicznych możliwości na stworzenie ich tak, by bez kompromisów spełniały zadanie zarówno tabletu, jak i komputera. Może kiedyś w przyszłości, gdy elastyczne ekrany wejdą do produkcji i z tabletowej "siódemki" będzie można zrobić notebookową "trzynastkę"? Może jakoś inaczej?
Nie bez powodu Microsoft przymierza się do umożliwienia używania Windowsa na siedmiocalowych ekranach. Tylko, że tu może zrobić kolejny błąd i zamiast naciskać na używanie niemal pełnoprawego, tabletowego Windowsa RT, umożliwić używanie Windowsa 8 i reklamowanie tych urządzeń jako PC. Tego nie da się połączyć. Nie teraz, nie przy tym stanie rozwoju technologicznego, a może... nigdy?
Szkoda tylko, ze w tym nieumiejętnym odpowiadaniu na pytanie "Czego oczekuję od..." Microsoft znów, jak to nieraz bywało, trochę się pogubił i zaprzepaszcza swoje szanse na utrzymanie pozycji rynkowej. Na hybrydy jest za wcześnie, tak jak było na tablety w latach dziewięćdziesiątych.
Czyżby za jakiś czas Apple miał pokazać, jak się robi hybrydy?