REKLAMA

Tani iPhone to tylko plotka. To oficjalne stanowisko Apple

Kilka dni temu Maciej Gajewski pisał o domniemanym tanim smartfonie Apple. Sam nie podjąłem się tego tematu, gdyż uważałem, że jest to grubymi nićmi szyta plotka. Nie przekonało mnie nawet poważne źródło, którym z całą pewnością jest Wall Street Journal. Jak się okazało, miałem rację.

Tani iPhone to tylko plotka. To oficjalne stanowisko Apple
REKLAMA

Nowe mobilne urządzenie, które miało wydać Apple, to iPhone przeznaczony na rynki rozwijające się. Miała to być odpowiedź na tanie smartfony z systemem Android, dzięki którym system Google ma prawie 75% rynku. Firma z Cupertino rzekomo bała się młodego pokolenia użytkowników, które wychowa się na takim oprogramowaniu i już zostanie przy ekosystemie Google. Może się wydawać, że twierdzenie to jest prawdziwe. W końcu już raz Amerykanie wprowadzili produkt, który miał nigdy nie trafić do produkcji. Mowa tu oczywiście o iPadzie Mini, który został zaprezentowany w październiku. Warto przypomnieć tu, że Steve Jobs twierdził, że tablety z ekranem o przekątnej około 7” nie mają racji bytu. Kolejny CEO Apple był innego zdania i zgodził się na produkcję tabletów o ekranie 7,9”. Dlatego wiele osób podejrzewało, że Tim Cook mógł po raz kolejny zdecydować się na zejście ze ścieżki obranej przez największego wizjonera w historii Apple.

REKLAMA

Okazało się jednak, że Apple wcale nie zależy na posiadaniu jak największych udziałów w rynku za wszelką cenę. Firma ta zachowuje się jak typowe przedsiębiorstwo i jest nastawione przede wszystkim na zysk. Phil Schiller, wiceprezes Apple, stwierdził, że firma nie ma po co produkować drugiego, taniego iPhone’a. Docenia on popularność tanich smartfonów, jednak najważniejsze jest dla niego to, że Apple mimo zawłaszczenia tylko 20% rynku, inkasuje aż 75% jego zysków. To bardzo duża część, która pokazuje, że Apple w istocie nie ma się czego bać. Przynajmniej na razie. Mimo dalszej popularności iPhone’ów oraz wysokich marż Apple’a, moda na Apple powolutku przemija. Na razie nie jest to problemem, ale za 5-7 lat może być. By to zmienić, trzeba po prostu produkować coraz lepsze, a nie gorsze sprzęty. Tu nie trzeba budżetowego iPhone’a, lecz po prostu kolejnego efektu “WOW”, dzięki któremu zarówno dziennikarze, jak też zwykli konsumenci zobaczą, że Apple w dalszym ciągu jest liderem rynku i że to on wprowadza na nim wszystkie innowacje.

iphone 5

Podejście Apple do tej sprawy w ogóle mnie nie zaskoczyło. Jabłko jest marką z segmentu premium i zrezygnowanie z tego byłoby ogromną stratą wizerunkową. Być może niektórych może denerwować moja opinia, ale sądzę, iż wiele osób kupuje mobilne sprzęty z systemem Google z oszczędności i z tego powodu, iż nie stać ich na iPhone’a. Oczywiście smartfonom z Androidem nic nie brakuje, jednak większość osób chce posiadać urządzenie Apple, który jest wyznacznikiem prestiżu. Teraz takim telefonami powoli stają się Samsung Galaxy S3 oraz Nokia Lumia 920. Bardzo powoli. Nim trafią one do świadomości przeciętnego odbiorcy tak jak iPhone, miną lata. Jeśli w ogóle uda im się powtórzyć taki sukces.

REKLAMA

Zresztą nie możemy zapominać, że w swojej ofercie Apple już ma tańsze iPhone’y. Pierwszy z nich to iPhone 4S, zaś kolejny to iPhone 4. Nawet cena najtańszego z nich jest zaporowa, bo wynosi 1649 zł. To bardzo duża cena jak za dwuletni telefon. Jego odpowiednikiem jest Samsung Galaxy S, który obecnie można kupić za kilkaset złotych. Gdyby telefon ten był dostępny jako nowa konstrukcja, z całą pewnością jego cena nie przekroczyłaby 1000 zł, bo w przeciwnym razie nikt by go nie kupił. Nieprawdopodobna różnica cen między dwoma podobnymi produktami jest wyjaśniona... czymś niewyjaśnionym. Po prostu produkty i cała otoczka firmy Cupertino w dziwny sposób zakrzywiają rzeczywistość i sprawiają, że podstawowe prawa rynku działają zupełnie inaczej. No cóż, tak już jest, że pioniera i lidera rynku niektóre rzeczy mogą nie obchodzić, bo to on ustala zasady.

Jednak mimo że Apple zaprzecza plotkom na temat stworzenia taniego smartfona, trzeba być gotowym na wszystko. W końcu mamy takie czasy, że nie można ujawniać wszystkich swoich planów. Konkurencja się tak zaostrzyła, że trzeba zrobić wszystko, by być krok przed nią. A najlepiej dwa, bo ona może maskować swoje posunięcia tak, by na pierwszy rzut oka nie było ich widać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA