Nie stać Cię na aparat Galaxy Camera? Canon PowerShot N ma rozwiązać ten problem
Czasy się zmieniły - teraz rozwój branży smartfonów nie jest inspirowany i stymulowany przez branżę fotograficzną; to producenci smartfonów wyznaczają trendy. Na naszych oczach dokonała się rewolucja, która zmusiła producentów tj. Polaroid, Canon czy Nikon do zmiany kierunku rozwoju swoich produktów. Jednym z takich nowych produktów jest Canon PowerShot N, który bez Instagramowej rewolucji by nie powstał.
Aparaty fotograficzne obecne w naszych smartfonach zmieniły fotografię. Dzięki temu ruchowi Nokia mogła stać się liderem w produkcji na rynku fotograficznym. Niemal w każdym ich telefonie, a następnie w każdym smartfonie znaleźć można było aparat fotograficzny. Polaroid, o którym niedawno pisałem w kontekście zarówno aparatu fotograficznego działającego pod kontrolą Androida, jak i Fotobarów mających przyciągnąć miłośników robienia zdjęć smartfonami szuka dla siebie miejsca, w zasadzie szuka ratunku w trendach pochodzących ze świata telefonii komórkowej. Gdy latem tego roku pojawiły się doniesienia o Nikonie działającym pod kontrolą Androida, z jednej strony byłem podekscytowany taką wizją, a z drugiej pełen obaw jak ten zabieg się sprawdzi w praniu.
Tymczasem Samsung jednym celnym ciosem niczym Mohamed Ali czy Joe Frazier znokautował wszystkich producentów elektroniki użytkowe pokazując im, gdzie jest ich miejsce – na deskach. Koreańska firma zaprezentowała Galaxy Camera’ę, która jest kwintesencją obecnych trendów, zarówno w świecie kompaktów jak i smartonów. Duży dotykowy ekran, szeroki zakres ogniskowej – Kowalski czy Smith lubi by zoom posiadał jak największy współczynnik, jakość zdjęć na końcu ogniskowej zupełnie go nie interesuje. Sercem projektu i gwarancją sukcesu jest system Android zapewniający użytkownikowi doświadczenia z użytkowania jego aparatu takie same jak w przypadku flagowego smartfona tego producenta. Całość Samsung dopełnił modułem Wi-Fi oraz 3G.
Nie bez znaczenia jest też sukces Instagrama, chociaż jego efekt może nie jest tak znaczący w Polsce jak niektórym się wydaje, bo Nowak czy Kowalski raczej nie kupi aparatu Samsunga z myślą o robieniu zdjęć w bardzo dobrej jakości na potrzeby Instagrama i szybkiego ich tam umieszczenia, jednak czytelników Spider’s Web już o takie rzeczy jestem w stanie posądzać ;).
Niejako w odpowiedzi, podążając z nurtem tych trendów, Canon zaprezentował aparat PowerShot N. Sama konstrukcja aparatu jest stosunkowo nietypowa. Obiektyw został umieszczony centralnie. Korpus aparatu został ograniczony do minimum koniecznego, by zmieścił się w nim 2,8-calowy dotykowy ekran, którego sposób zamontowania też raczej należy do nietypowych. Sercem aparatu jest matryca CMOS o 12,1 milionach pikseli oraz procesor przetwarzania obrazu DIGIC 5. Aparat oferuje również 8-krotny zoom optyczny. Wszystkie przyciski zostały umieszczone bardzo nietypowo, bo po bokach aparatu. Na lewym boku znajdziemy przycisk Włącz/Wyłącz, a po prawej przycisk zoomu oraz pozwalający na podgląd wcześniej wykonanych zdjęć. Trzeci przycisk ulokowany po tej stronie aparatu jest języczkiem u wagi w nowym produkcie Canona.
Służy on do połączenia poprzez komunikację Wi-Fi aparatu Canona ze smartfonem czy też tabletem. To właśnie możliwość, która będzie dostępna po zainstalowaniu dedykowanej aplikacji „CameraWindow” na urządzeniach z Androidem oraz iOSem. PowerShot N jest skierowany do osób zafascynowanych dzieleniem się zdjęciami w mediach społecznościowych. W szybki i prosty sposób mamy mieć możliwość wysłania do smartfonu przed chwilą wykonanego zdjęcia i np. umieszczenia go na Instagramie. Gdyby to było dla kogoś niewystarczającą zachętą to sam PowerShot N zapewnia dostęp do gamy filtrów mających uatrakcyjnić zdjęcia. Pozwala on również na nagrywanie filmów o rozdzielczości FullHD. Wykonane tym ważącym tylko 195 gramów aparatem zdjęcia bez problemu zapiszemy na karcie microSD.
Canon PowerShot N ma kusić nie tylko możliwościami odpowiadającym obecnym trendom, ale także ceną, która podczas jego kwietniowej premiery w USA ma wynosić tylko 299 dolarów. Ten fakt może spowodować, że Canon PowerShot N okaże się ciekawą alternatywą dla osób, dla których możliwości fotograficzne ich smartfonów nie są wystarczające i nie mogą się obyć np. bez optycznego zoomu. Z drugiej zaś strony nie stać ich na zakup Samsunga Galaxy Camery lub nie chcą inwestować tak dużej kwoty w sprzęt foto.
Nie ulega jednak wątpliwości, że świat fotografii przesiąka coraz bardziej naleciałościami ze świata telefonów komórkowych, smartfonów i mediów społecznościowych. Czy to dobrze? O ile uwiecznianie zdjęć nie utraci swojej „magii” i otoczki robienia czegoś wyjątkowego, a co za tym idzie swojej tożsamości, to chyba tak. Ale to „chyba” brzmi z każdym miesiącem coraz bardziej niepokojąco.