LTE? Najpierw zajmijcie się białymi plamami
W sieci trwa ogólne podniecenie iPadem trzeciej generacji. Jeśli ktoś interesuje się gadżetami, a nie jest fanem jabłka, to drwi z internetu LTE nie działającego w Europie. Zacznijmy od tego, że to LTE, jeśli już jest, to wcale nie działa aż tak pięknie. Infrastruktura niektórych operatorów woła o pomstę do nieba. Niektórzy operatorzy wolą płacić grube tysiące za nazwę swoim zagranicznym właścicielom, niż zainwestować w kilka nadajników.
Tak się stało, że jestem klientem pomarańczowej sieci Orange. Mimo licznych mniejszych i większych potknięć, wraz z rodziną nie zmieniłem operatora od samego początku. Korzystamy z niego od czasów Centertela, czyli jeszcze przed przejściem na dwuzakresowy GSM, gdzie już funkcjonował jako Idea. To zamierzchłe czasy. Jednak gdy posiada się nawet do 8 numerów w jednej sieci, zmiana operatora nie przychodzi tak łatwo, szczególnie że każda umowa podpisywania jest w innym terminie. Do tego dochodzi internet szerokopasmowy i telefon stacjonarny, który po rebrandingu TP SĄ też zmieni się w Orange. To wygodniejsze niż bieganie co dwa lata w poszukiwaniu operatora, zwłaszcza że oferta w większości przypadków jest zadowalająca, choć nie idealna.
W większości przypadków Orange nie grzeszy jakością swojej infrastruktury. Przez lata problemem były Tatry - nie wiem czy teraz to uległo poprawie, ale najczęściej łatwiej było złapać sieć w roamingu niż w Idea, czy Orange. To, co jednak denerwuje najbardziej, to brak sieci 3G na kolejowej trasie Łódź-Warszawa. Ba, w niektórych miejscach nie złapiemy nawet w ogóle sieci. To wręcz komiczne, gdy na najbardziej uczęszczanej trasie kolejowej w Polsce (kilkanaście często przepełnionych składów dziennie) brak tak znaczącej w dzisiejszych czasach funkcji jak sieć. Pomijam fakt, że przewoźnicy mogliby pomyśleć o Wi-Fi.
Nie ukrywajmy - jest to trasa biznesowa.Większość osób podróżuje tymi pociągami codziennie do pracy, większość z nich posiada także smartfony lub wyciąga laptopy by móc pracować przez te 1,5 godziny podróży. Najwidoczniej wszyscy z nich nie wybrali tej sieci, z której korzysta najwięcej Polaków. Gdybym nie był tylko gościem na tej trasie, a stałym bywalcem z biletem miesięcznym też zapewne podziękowałbym Orange.
Białe plamy jednak dotyczą nie tylko Orange, ale każdego z operatorów. Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma i pewnie korzystając z innej sieci narzekałbym na brak zasięgu w innym miejscu. W momencie, gdy dotrzemy do Egiptu i kierowca naszego busa będzie przez całe 200 kilometrów pustynnej drogi rozmawiał przez komórkę, zadamy sobie pytanie gdzie mieszkamy.
Zadam pytanie jak totalny laik - czy nie można stworzyć wspólnej, nowoczesnej infrastruktury dla wszystkich? Czy nie można uruchomić roamingu krajowego? Przecież umowy pomiędzy wielką trójką, czy nawet czwórką, nie byłyby problemem. Tylko trzeba chcieć.
Dopiero w momencie, w którym dziś mój telefon nie łączy się z żadną siecią, zobaczę znaczek 3G, będę myślał o 4G. Nie sztuką jest postawienie jednego masztu w centrum Łodzi, Warszawy, Wrocławia, czy Krakowa - sztuką jest dostarczyć dobry zasięg na wisi, obszarach górskich i przygranicznych.
Wkrótce podobna przygoda nas czeka z cyfrową telewizją naziemną - z sygnałem problem ma być w górach. O dziwo zasięg cyfrowych kanałów z Czech i Słowacji jest już w tych miejscach całkiem niezły.