REKLAMA

Jestem na okresie próbnym i potrzebuję 3 autorów w 2 dni

Marczyński Przemysław, ten sam, który w wolnych chwilach, zapewne dla lepszego samopoczucia, lubi sobie obrazić Pająka Przemysława tu i tam, czasami dzieli się również bardzo ciekawymi spostrzeżeniami na tematy medialno-blogerskie. Wczoraj napisał tekst pod tytułem "Wiesz, że zdechniesz… Blogerze", który nie jest może przesadnie odkrywczy, to jednak zawiera jeden cytat, który mnie głęboko poruszył. 

Jestem na okresie próbnym i potrzebuję 3 autorów w 2 dni
REKLAMA

Cytat pochodzi z maila do Marczyńskiego, wysłanego w odpowiedzi na jego odpowiedź na poprzedni mail, który zawierał "lukratywną" ofertę współpracy pisania za damo dla wydawnictwa (Marczyński nie precyzuje, czy chodzi o wydawnictwo prasowe, czy internetowe) w zamian za "autopromocję, możliwość zapisania kolejnej pozycji w swoim życiorysie, karierze, możliwość pokazania się i poznania ludzi z branży". Przemek podejmuje dyskusję i w rezultacie otrzymuje znamienną odpowiedź: "Jestem na okresie próbnym i potrzebuję 3 autorów w dwa dni (…)". Parafrazując jedną z moich ulubionych scen z filmu "Va Banque" chciałoby się zakrzyknąć: Wy gnoje! Wy skurwysyny! 

REKLAMA

Założę się, że nie ma w Polsce blogera, którego miesięczne statystyki przekraczają 20 tys. UU, który chociaż raz nie otrzymał podobnie lukratywnej oferty. My, ja sam, mamy ich mnóstwo. Ostatnio nawet od bardzo mocnej specjalistycznej marki internetowej, która z przyjemnością chciałaby republikować część moich tekstów u siebie. Za darmo. Odkąd prowadzę Spider's Web, podobnych propozycji: czy to pisania dedykowanych tekstów, czy możliwości republikacji już opublikowanych tekstów, oczywiście w obu przypadkach za darmo, mam w miesiącu przynajmniej jedną. Kiedyś próbowałem dyskutować w nadziei, że może jednak to wielce schlebiające zainteresowanie moją pisaniną przełoży się na realną współpracę biznesową, ale potem odpuściłem i jeśli w ogóle odpowiadam na takie propozycje, to jest to krótkie "nie".

To, co unaocznił Przemek Marczyński zmienia jednak nieco perspektywę mojego patrzenia na podobne praktyki. Może to tylko jednostkowy przypadek, ale jakże znamienny - jakiś zapewne młody i ambitny człowiek, który będąc na stażu w wymarzonym wydawnictwie, aby utrzymać wymarzoną pracę musi znaleźć trzech autorów w dwa dni. Oczywiście za darmo.

REKLAMA

I tak sobie myślę, w dobie dyskusji na temat ACTA i jego wymiaru dla świata internetu, jak również relacji pomiędzy wydawcami a internautami oskarżanymi o to, że bezkarnie kradną własność intelektualną, że - przynajmniej w wymiarze prasowym - wydawcy często robią dokładnie to samo. Tyle że w dużo bardziej perfidny sposób.

Czymże jest bowiem "target" ustawiony przed stażystą na zdobycie 3 darmowych autorów - najłatwiej wśród blogerów, bo to przecież niejednokrotnie gotowy produkt: jako tako pisze, przyzwyczajony do regularnego pisania, z rozdmuchanym ego, które można w łatwy sposób wykorzystać - w 2 dni?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA