REKLAMA

Nowe Chromebooki i Chromebox – pomysł dobry, cena zła

Ku zaskoczeniu wszystkich, pomimo raczej umiarkowanego (mówiąc delikatnie) sukcesu laptopów z systemem Chrome, Samsung podczas tegorocznego CES zaprezentował światu nie tylko nowy komputer przenośny z tym OS, będący naturalnym następcą swojego pierwowzoru, ale również coś, czego można się było spodziewać jeszcze mniej – komputer stacjonarny (choć w wersji mini). Teoretycznie żadnemu z tych urządzeń niczego nie brakuje – wyglądają efektownie, mają parametry wystarczające do płynnej pracy z autorskim system Google, Chromebook posiada przy tym możliwość obsługi sieci 3G, a Chromebox jest na tyle mały, że znajdzie się dla niego miejsce praktycznie w każdym miejscu – i na biurku, pełniąc wtedy rolę normalnego komputera i przy telewizorze, będąc go w stanie tym samym wzbogacić o funkcje „Smart”.

Nowe Chromebooki i Chromebox – pomysł dobry, cena zła
REKLAMA

Problem jest tylko jeden, ale za to bardzo poważny – cena. Zarówno Chromebook, jak i Chromebox zostały wycenione po raz kolejny jak komputery ze zwykłym, o wiele potężniejszym przecież systemem operacyjnym, większymi możliwościami i lepszymi parametrami – 499$ za laptopa z 3G, 399$ za wersję WiFi i tyle samo za wydanie „pudełkowe”.

REKLAMA

W porównaniu do poprzedniej edycji Chromebooków, najnowsza odsłona nie różni się dla klienta praktycznie niczym, z wyjątkiem wyglądu zewnętrznego – najważniejsze, czyli sam system i to, co można z nim zrobić pozostaje praktycznie bez zmian, z koniecznością nieustannego czekania na kolejną aktualizację Chrome OS, który choć faktycznie rozwija się, robi to zdecydowanie zbyt wolno. 400$ za mały i lekki komputer z… przeglądarką, czy tyle samo za mały i lekki (choć pracujący nieco krócej na pojedynczym ładowaniu akumulatora) komputer z Windowsem? Tym właśnie na chwilę obecną jest Chromebook i kolejna edycja nie zmienia nic w tej kwestii – jest netbookiem okrojonym ze znakomitej większości możliwości komputera, w zamian dając jedynie długi czas pracy na baterii i ewentualnie szybszy start systemu. Mało, jak za cenę, którą musimy zapłacić, aby stać się posiadaczami maszyny, która w większości przypadków może służyć nam jedynie „weekendowo”.

To właśnie koszt zakupu od samego początku ciągnie w dół wszystkie urządzenia z Chrome OS, dając w rezultacie wrażenie, jakby żadnemu z producentów – ani sprzętu ani systemu, nie zależało ani trochę na popularyzacji tego rozwiązania. Nowość, w tym przypadku praktycznie zupełnie obca przeciętnemu klientowi, różniąca się wyraźnie od tego, co mamy na rynku i sprawdza się w wielu przypadkach co najmniej zadowalająco (komuś naprawdę przeszkadza Windows 7 Starter w netbookach za <1000zł?) i przy okazji na pierwszy rzut oka oferująca po prostu mniej, musi mieć coś, co byłoby w stanie przykuć uwagę kupującego. Pierwsze Chromebooki były brzydkie i drogie – trudno znaleźć tu cokolwiek, co mogłoby pełnić rolę „magnesu”. Nowa wersja jest już o wiele bardziej atrakcyja i nieco tańsza, ale w dalszym ciągu droga na tyle, aby w podobnej klasie cenowej (lub nawet klasie niższej!) znaleźć lepsze (a przynajmniej lepiej „zakorzenione” w świadomości klientów) rozwiązania.

I nie jest ich ani mało, ani nie reprezentują tej samej kategorii – znajdziemy wśród nich nie tylko 10” czy 11” netbooki, ale też pełnoprawne laptopy z ekranami o przekątnych 13”, 14” czy nawet 15”. Co więc może przyciągnąć do Chromebooków? Prostota obsługi? Niezawodność? Szybki start? Możliwość logowania z wielu kont? Dalej raczej nie wzbudza to większych emocji, a trzeba pamiętać, że przy tabletach, które tanieją często o wiele szybciej niż Chromebooki, to właśnie one raczej staną się w większości przypadków naszym „drugim ekranem”. Nie wspominając już o tym, że z miesiąca na miesiąc w dół idą także ceny ultrabooków, nad którymi laptop z logo Chrome OS nie ma już praktycznie żadnej realnej przewagi, oprócz tych, które uda nam się wyszukać naprawdę na siłę.

REKLAMA

Chromebox? Również teoretycznie wszystko w porządku, ale za 400$? To standardowa (jeśli nie nawet zawyżona) cena praktycznie dowolnego nettopa i „zaledwie” 200$ niższa niż Mac Mini. Gusta i okoliczności mogą być oczywiście różne, ale po raz kolejny – stojąc w sklepie przed wyborem „normalnego” komputera w kompaktowej formie (a nawet teoretycznie „bardzo drogiego Apple”), naprawdę ktoś wybierze „pudełko z przeglądarką”, zamiast „pudełka z systemem”?

W komputerach z systemem Google nie ma praktycznie nic złego. Od nowego wydania są nawet lepsze niż jeszcze kilka miesięcy temu, podobnie jak OS, który powoli, ale jednak może zaoferować coraz więcej. Tyle, że biorąc pod uwagę jego faktyczne możliwości (i to obecne, a nie „przewidywane”) oraz urządzenia, na których pracują, wydają się być wręcz niebotycznie przewartościowane. I jeśli Google Chrome nagle nie eksploduje milionem aplikacji dorównujących normalnym komputerom, a żaden z producentów nie uświadomi sobie, że taka wycena jest absolutnie bezsensowna, coraz łatwiej będzie uwierzyć, że kolejne generacje Chromebooków (w parze z Chromeboxami) będą sprzedawać się tak samo jak poprzednie – w pojedynczych tysiącach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA