Urządzenia przenośne i car audio - dwa, różne światy
Kupiłem sobie ostatnio nowe radio do samochodu (tak, znowu w MediaMarkcie i znowu niewiele drożej niż w internecie, ale z montażem wliczonym w cenę). Było drogie, ale nie żałuję.
Ma wbudowany Bluetooth, przez który coś słychać. Nie jest to wcale takie oczywiste, bo poprzedni HF (Nokia) powodował u moich rozmówców szeroką paletę reakcji, która rozpościerała się od zdziwienia (?czemu cię tak słabo słychać??) poprzez agresję (?nic nie słyszę!!!?), aż do zwątpienia (?zadzwonię później?).Ma też pełną obsługę iPhone 3G - z ładowaniem i sterowaniem muzyką. Dlatego je w zasadzie kupiłem, racjonalizując sobie, że to takie ubezpieczenie przed rozbiciem samochodu podczas przeskakiwania piosenki.
Ma poza tym mnóstwo innych funkcji, spośród których najważniejszą jest zdecydowanie możliwość zmiany koloru podświetlania guzików na inny niż niebieski. Nie ma nic, czego bardziej nie lubię w gadżetach niż niebieskie podświetlanie. OK, dobra, jest - obudowy lakierowane na srebrno.
A teraz narzekanie. Otóż moje wspaniałe radio profesjonalnej firmy Alpine w kwestii interfejsu użytkownika dysponuje następującymi udogodnieniami:
- jednoliniowym ekranem ciekłokrystalicznym o konstrukcji znanej z kalkulatorów oraz zegarków elektronicznych Casio;
- fatalnie oprogramowanym zestawem przycisków, które wspiera jak może (a nie za bardzo może, bo ktoś nie pomyślał) spore pokrętło.
Nie oczekuję, żeby miało 7-calowy wyświetlacz TFT i klawiaturę QWERTY, ale c?mon, drogie Alpine, jest rok 2009, a nie 1989! Ten ekranik to jeszcze większy obciach niż - do niedawna - brak nagrywarki DVD w najtańszych MacBookach. Sprawdza się świetnie, jeśli ma wyświetlać informacje o częstotliwości albo numerze ścieżki na płycie CD. Przy przeglądaniu zawartości 16-gigabajtowej pamięci iPhone - słabo.
Do tego klawiszologia. Kto wpadł na pomysł, żeby zatwierdzanie wyboru odbywało się za pomocą malutkiego przycisku, a nie wciśnięcia gałki głośności? Nawet moje stare Sony za 299 zł w promocji to potrafiło.
Na deser - brak obsługi polskich znaczków. Nie, nie ma krzaków ani pustych miejsc. Nie ma niczego. Zamiast tytułu utworu / playlisty pojawia się napis ?NO SUPPORT? or compatible.
A to, przypominam, nie pierwszy-lepszy wynalazek z krainy shanzhai, tylko - klękajcie narody - Alpine.
Mam wrażenie, że świat car audio zatrzymał się w miejscu te paręnaście lat temu, kiedy pojawiły się odtwarzacze czytające płyty CD i obsługujące RDS. Tymczasem, urządzenia przenośne rozwijają się w szalonym tempie. Zarówno technologicznie, jak i w temacie interfejsów użytkownika.
To m.in. kwestia czasu życia produktu. Polska jest tu szczególnym przypadkiem, ale nigdzie na świecie nie wysyła się na złom dwuletniego samochodu (a właśnie dwa lata żyje komórka). U tzw. normalnego człowieka samochodowe radio żyje tyle, ile sam pojazd.
Poza tym, do niedawna brakowało standardu jeśli chodzi o odtwarzanie MP3 w samochodzie. Teraz jest - nazywa się iPod podłączony do car audio. Spróbujcie kupić radio przystosowane do Zune / irivera / Creative. Przystosowane, czyli zapewniające nie tylko przesyłanie dźwięku, ale i sterowanie oraz ładowanie.
Zresztą, producentom samochodów niespecjalnie się chyba spieszyło z rozwiązaniem tego problemu. Samochód mojej mamy, kupiony jako nowy w momencie, gdy pojawiały się pierwsze, popularne odtwarzacze MP3, a CD było od dawna absolutnym standardem ma fabryczne radio z... kasetą.
Dotąd, przepaść (kompatybilności, jakości interfejsów) dzieląca sprzęt przenośny i car audio nie rzucała się aż tak w oczy, bo ten pierwszy zaczął się rozwijać dużo później. A poza tym, nie miał na początku pretensji do zajmowania poczesnego miejsca na samochodowej desce rozdzielczej. Dzisiaj jednak, wypasione radio wypasionego producenta wygląda obok współczesnej komórki jak ubogi krewny. I podobnie się zachowuje. Niby się jakoś dogadują, ale wspólnych tematów jest raczej niewiele.
Mimo to, jestem zadowolony z nabytku. Po prostu, nie ma na rynku nic lepszego. No, może poza Audi A5 ze zintegrowaną obsługą iPhone/iPoda, które jednak niestety trochę przekraczało mój budżet.
PS. Gdyby kogoś to interesowało - kupiłem Alpine CDE-103BT. Jeśli nie potrzebujesz Bluetooth, to polecam CDE-101 i CDE-102. CDE-104BTi odradzam, bo ma paskudną, srebrną obudowę i niebieskie podświetlanie (którego nie da się zmienić). Co prawda, w zestawie jest kabelek KCE-433iV (niezbędny do podłączenia iPoda), ale 103BT jest o 100 zł tańsze, a kabel można kupić za 60 zł.