REKLAMA

Volvo V90 Cross Country - 10 razy potężne "tak" i 3 razy ciche "nie"

Volvo V90 Cross Country - marzyć czy nie marzyć o nim? Planować zakup, a może przechodzić obok niego objętnie? Po naszych przygodach z tym modelem zebraliśmy nasze wrażenia, z czego uzbierało się 10 sporych zalet i trzy wady tego modelu. 

Volvo V90 Cross Country
REKLAMA
REKLAMA

Jest zjawiskowo piękne z zewnątrz...

volvo-v90-cross-country-9 class="wp-image-545837"

Trochę obawiałem się o V90 Cross Country, głównie z powodu tego, na jakim pojeździe miał bazować. V90 jest pięknym, smukłym i nowocześnie wyglądającym kombi, ale to właśnie mogło sprawić, że doklejenie plastików i zwiększenie prześwitu sprawią, że końcowy efekt modyfikacji będzie wyglądał karykaturalnie.

Nic takiego! V90 Cross Country na żywo wygląda zjawiskowo - proporcjonalnie, potężnie. Jednocześnie na tyle elegancko, żeby można było nim zaparkować pod każdym budynkiem w mieście, i na tyle zadziornie i przygodowe, żeby na leśnym parkingu nie wyglądał jak przybysz z innego świata.

Być może to tylko kwestia gustu i osobistych preferencji, ale skromna, głównie niemiecka konkurencja radzi sobie z podobnym zadaniem dużo gorzej. Przeważnie efektem końcowym jest coś, co wygląda jak biznesmen w garniturze i... gumiakach.

... i chyba jeszcze piękniejsze w środku.

Tu chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Volvo w swoich 90-tkach tworzy najpiękniejsze i najprzyjemniejsze wnętrza samochodów w swoich segmentach. Ciepłe, domowe, ale i luksusowe. Ale luksusowe w ten sposób, że tym luksusem nie jesteśmy bici po twarzy, tylko gdzie ten luksus ma sprawić, że czujemy się po prostu lepiej.

Najlepsze. Wnętrza. Koniec i kropka.

Mógłbym jeszcze pewnie pisać o tym, jak świetnie to wszystko wygląda, jak przyjemnie siedzi się w środku, jak ze smakiem łączone są kolory i materiały, ale... każdy to wie. A jak nie wie - niech się przejedzie. Albo przynajmniej przesiedzi.

Ach, te fotele!

Cóż, tutaj chyba nikogo nie zaskoczę - fotele w V90 CC nie są po prostu dobre czy bardzo dobre. Są - szczególnie w ich najwyższej wersji (zdecydowanie warto dopłacić) - rewelacyjne.

Wyglądają wprawdzie na dość cienkie (dzięki czemu pasażer z tyłu ma więcej miejsca), ale są odpowiednio miękkie. Możemy regulować też nie tylko ich kąty nachylenia czy długość siedziska, ale nawet szerokość pomiędzy boczkami, dzięki czemu nawet drobniejszy kierowca będzie się w nich czuł pewnie. Do tego zakres regulacji jeśli chodzi o odległość od kierownicy jest tak duży, że nawet dziecko - gdyby z prawnego punktu widzenia mogło - byłoby w stanie prowadzić V90 CC.

A, wspomniałem już o tym, że fotele w tej wersji są podgrzewane, wentylowane i przy okazji oferują kilka trybów naprawdę skutecznego i przyjemnego masażu?

Mógłbym w nim przejechać całą Europę i... natychmiast wracać.

volvo-v90-cross-country-7 class="wp-image-545835"

Jak sugeruje już sam segment, w którym pozycjonowane jest V90 i V90 CC, to auto na długie podróże. I, ach, za jego kierownicą mógłbym pojechać na drugi koniec Europy, żeby zrobić sobie zdjęcie nad morzem, a potem, bez odpoczynku, wybrać się w trasę powrotną.

To auto jest po prostu stworzone do takich wypadów (no, ok, można zostać na miejscu, jak ktoś chce...) i niemal każdy element, który się na nie składa, po prostu gra.

Wyciszenie? Bardzo dobre. Komfort foteli? Świetny. Przestrzeń dla czterech pasażerów, nawet dla pięciu? Jest (sporo miejsca na stopy, niezbyt mocno profilowana kanapa). Świetny system audio z niesamowicie przyjemnym, ciepłym dźwiękiem? Obecny. Zapas mocy pod prawą stopą? Jest (w wersji Cross Country nie ma najsłabszych wersji silnikowych z V90). Płynnie działająca 8-biegowa skrzynia? Na miejscu. Komfortowe zawieszenie? Jak najbardziej.

I tak się płynie i płynie tym Volvo, aż się z niego nie chce wysiadać.

Nawet z kompletem pasażerów i pełnym bagażnikiem.

Volvo V90 CC, 8 class="wp-image-543992"

Można wprawdzie pomstować na to, że tym razem Volvo w swoim największym kombi postawiło na styl, a nie na praktyczność absolutną, ostro ścinając tylną szybę, ale... prawdopodobnie mało komu będzie to przeszkadzać.

Bagażnik, choć nie jest największy w klasie (560 litrów z postawionymi fotelami), nadal jest przepastny, foremny i nie ma praktycznie progu załadunkowego. Do tego ma chyba wszystkie schowki, haczyki i uchwyty, jakie zdołała do dziś wymyślić ludzkość.

I o ile nie będziecie wieźć szafy z Ikei - i to złożonej - nit na ten bagażnik narzekać nie powinien.

AWD w standardzie.

volvo-v90-cross-country-3 class="wp-image-545831"

Teoretycznie wydaje się to oczywiste, ale w praktyce... poprzednie XC70 można było kupić w wersji napędzanej na przednie koła. Tyle tylko, że raczej mało kto decydował się na taki zakup.

Teraz widząc czy kupując V90 Cross Country możemy być pewni, że to samochód, który odpycha się od asfaltu, błota czy piachu obiema osiami.

W końcu jakiś dobry system multimedialny.

volvo-v90-cross-country-6 class="wp-image-545834"

Rzadko zdarza nam się napisać coś pozytywnego o systemie multimedialnym w samochodzie, ale tutaj akurat pochwały są jak najbardziej zasłużone.

Nie tylko chodzi o to, że mamy tu do dyspozycji duży ekran o dobrej rozdzielczości. Nie chodzi też tylko o to, że Volvo całkiem udanie przeniosło większość przycisków na powierzchnię wyświetlacza.

Chodzi głównie o to, że Volvo przy projektowaniu owszem, wzorowało się na smartfonach, ale zrobiło to z głową. I tak niewiele jest miejsc, gdzie w tym systemie można zejść kilka poziomów w dół menu - co jest potrzebne, jest na wierzchu. Jedno kliknięcie - wracamy do ekranu głównego. Przesuwamy go w bok i już mamy rzadziej używane opcje. To jest po prostu zrobione jak należy, z myślą o kierowcy, a nie o folderze reklamowym, w którym napisze się, ileż to funkcji cyfrowych ma ten samochód.

Inna sprawa, że całość mogłaby być... trochę płynniejsza. Nie to, że system działa wolno, bo tak nie jest, ale nie są to też animacje z iPada.

Mały plus, który mnie bardzo cieszy: pionowy ekran sprawia, że możemy mieć na wyświetlaczu jednocześnie CarPlaya i fragment interfejsu Volvo. Przydatne.

Mały minus? Bez ściereczki lepiej nie pochodzić.

Pilot Assist

volvo-v90-cross-country-2 class="wp-image-545830"

Jako miłośnik częstych autostradowych przejazdów przez całą Polskę i jednocześnie fan robienia za kółkiem jak najmniej, kiedy nie daje to żadnej frajdy, po prostu nie mogłem tego nie wrzucić na listę.

Jeśli ktoś z tym lub podobnym systemem nie miał do czynienia - warto spróbować. I nie bać się na początku.

Nie słuchaj co mówią o 4 cylindrach. I 4 cylindrów też nie słuchaj.

volvo-v90-cross-country-5 class="wp-image-545833"

Długo można dyskutować o decyzji Volvo, żeby nie stosować w swoich samochodach już żadnych silników spalinowych o liczbie cylindrów większej niż 4. Dużo można też na ich temat powiedzieć, ale na pewno nie to, że są słabe.

Mieliśmy akurat okazję przejechać się dwiema wersjami V90 CC - najsłabszym dieslem (D4 - 190 KM) i najmocniejszą benzyną (T6 - 320 KM, turbina i kompresor). Żaden z nich nie brzmi tak, żeby to zapamiętać (do tego są bardzo dobrze wyciszone), ale i o żadnym z nich nie można powiedzieć, że "nie jadą".

Cała gama silników z V90 CC nie tylko pozwoli spokojnie na osiągnięcie nielegalnych w Polsce prędkości, ale też na swobodne wykonywanie zdecydowanej większości manewrów.

Za jego cenę możesz kupić...

volvo-v90-cross-country-11 class="wp-image-545839"

No właśnie, co innego, jeśli nie V90 Cross Country? To startuje od 230 100 zł za wersję D4 AWD (190 KM) z wyposażeniem Cross Country. Haczyk jest tylko taki, że w tej cenie dostajemy samochód z... manualną skrzynią biegów. Bądźmy więc uczciwi i uznajmy 239 700 zł za faktyczną bazową cenę V90 CC w tym przypadku.

Najbardziej oczywiści rywale? Mercedes klasy E 220d All-Terrain i Audi A6 Allroad. Ten pierwszy kosztuje bazowo 251 100 zł (tak przynajmniej sugeruje konfigurator w przypadku wersji 194 KM), natomiast ten drugi - aż 279 900 zł (choć ma z całego zestawienia największy i najmocniejszy silnik - 3.0 TDI, 218 KM)

A i to dopiero różnica na start. Dodatki w Volvo - choć oczywiście tanie nie są - wyceniono o wiele skromniej. Dopakowanie naszego auta marzeń po brzegi będzie więc mniej kosztowne, niż u niemieckich rywali.

Inną sprawą jest to, czy jest sens kupować CC. Według Volvo dopłata do podobnie wyposażonego V90 z takim samym silnikiem wynosi około 8 tys. zł. Tu już odpowiedzi na pytanie, czy te wszystkie dodatki są tego warte, musisz udzielić sobie każdy sam.

Ale, ale! Samych zalet być nie może, bo tak nie wypada.

Wymyślmy więc kilka wad.

Niespodzianka: to nie jest auto sportowe.

Raczej niezbyt sportowy oryginał (V90), do tego podniesione zawieszenie - to auto po prostu nie może prowadzić się jak rajdówka.

I nie prowadzi - jak zauważył Przemek, który miał sporo doświadczeń z XC90 obecnej generacji, pomijając wyższą pozycję za kierownicą, te auta prowadzą się bardzo podobnie. V90 Cross Country potrafi więc lekko wychylać się na zakrętach przy wyższych prędkościach, ale jednocześnie prowadzi się całkiem pewnie i - może to będzie najlepsze określenie - solidnie i przewidywalnie, nie męcząc przy tym kierowcy. Nawet nieco zbyt szybki wjazd na rondo i zjazd z niego, przy lekko ośnieżonej drodze, nie jest większym problemem dla V90 CC.

Ale na jakieś potężne emocje za kółkiem nie liczcie - to w końcu podniesione kombi i nie od tego jest.

Ideał? Jeszcze nie.

volvo-v90-cross class="wp-image-545844"

Bardzo chciałem napisać, że V90 Cross Country jest doskonałe pod każdym względem, ale - choć blisko mu do tego - tak jeszcze nie jest.

Przykład? W kwestii wyciszenia i tłumienia nierówności V90 Cross Country jest bardzo, bardzo dobre. Ale... niekoniecznie idealne. Chociażby na krótkich, powtarzających się przez długi czas nierównościach drogi (np. spękania czy wręcz wypiętrzenia - w takich warunkach też jeździliśmy) auto potrafi sobie po prostu - pod względem komfortu - nie poradzić, tracąc nieco swoją kulturę i zaczynając się niezbyt przyjemnie trząść. W kwestii wyciszenia, cóż, napiszę tak - są w tym segmencie samochody, które są jeszcze odrobinę cichsze, choć mogą być to odczucia subiektywne.

Za jego cenę możesz kupić...

volvo-v90-cross-country-8 class="wp-image-545836"

Podążając za komentarzami pod poprzednimi wpisami policzyłem, co można kupić zamiast bazowej wersji V90 Cross Country. I wśród tych rzeczy znajdziemy m.in.:

  • 92 040 bochenków chleba (według średniej ceny znalezionej gdzieś w internecie)
  • Około 68 954 opakowania kwaśnych żelek
  • Około 13 346 kg kiełbasy
  • Prawdopodobnie nadający się do zamieszkania, 3-pokojowy dom z działką 800 m2 w Maszanie Dolnej
  • 31,4-metrową kawalerkę we Wrocławiu
  • Działkę o powierzchni 4000 m2 w Olszowicach koło Krakowa
  • 85 539 kg cebuli
  • Prawie 192 zabiegi usunięcia DPF

Wnioski pozostawiam wam. Sam jednak wolałbym V90 Cross Country...

REKLAMA

PS. Tak naprawdę V90 Cross Country ma dwie potężne wady. Pierwszą jest to, że nie da się go zamówić z jasnym drewnem w środku. Druga jest taka, że najpiękniejsza wersja wykończenia wnętrza (wszystko na jasno) nie wytrzyma nawet jednego wypadu w góry - natychmiast będzie cała ubłocona. Bezpieczniejsza będzie mieszkanka jasnej tapicerki z czarnym wykończeniem "dołów". O ile oczywiście V90 CC zamierzacie brać w teren. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA