Apple na rynku edukacyjnym ma się świetnie. W końcu to tylko biznes
Apple zawsze podchodziło poważnie do sektora edukacyjnego. Teraz w dobie iPada jest to jeszcze mocniej widoczne. Firma Tima Cooka świetnie sobie radzi na rynku edukacyjnym. Czy to wpajanie religii od najmłodszych lat?
W ostatnich dniach Apple pochwaliło się dobrymi wynikami w edukacji, w ubiegłym roku w Stanach Zjednoczonych sprzedano 3,5 miliona iPadów dedykowanych szkołom. Na całym świecie do instytucji edukacyjnych trafiło 8 milionów tabletów z logo Apple’a. Oczywiście to nic w porównaniu do wielkości rynku, w końcu na świecie ponad miliard ludzi uczy się lub studiuje.
Jeśli już mowa o miliardzie, to sukcesem Apple’a jest pobranie miliarda materiałów z darmowej usługi iTunes U. W ramach tego katalogu dostępne są podcasty audio i wideo z wielu renomowanych uczelni. Każdy może dokształcić się wysłuchując wykładu noblisty czy oglądając prezentacje z konferencji TED. To sukces Apple'a, szczególnie, że 60% pobrań pochodzi spoza USA, jednak znów miliard pobrań to niewiele w stosunku do aplikacji dostępnych w App Store czy zakupionych piosenek.
Apple nie chwali się danymi dotyczącymi textbooków, czyli swoich podręczników, którym w styczniu ubiegłego roku poświęcono specjalną konferencję w Nowym Jorku. O tych podręcznikach nie jest zbyt głośno, ale też nie ma lawiny negatywnych komentarzy na temat funkcjonalności tych materiałów edukacyjnych, do których tworzenia przygotowano dedykowaną aplikacje na komputery z OS X.
Dla Apple edukacja to nie nowość
Firma z Cupertino traktuje rynek edukacyjny poważnie zarówno z punktu biznesowego, jak i z pewnego poczucia misji. Misji społecznej oraz marketingowej rzecz jasna. Dla uczniów, studentów, nauczycieli oraz pozostałych pracowników instytucji edukacyjnych Apple praktycznie od zawsze miało propozycje zakupu swoich urządzeń i oprogramowania na preferencyjnych warunkach. Co więcej, program ten obejmuje wszystkie kanały dystrybucji włącznie z resellerami.
Tak też w latach 90-tych ubiegłego wieku, działająca w Polsce firma SAD aktywnie promowała sprzęt Apple’a dla instytucji edukacyjnych. W Macintoshe wyposażanych było wiele pracowni komputerowych w szkołach podstawowych i średnich. Dziś Apple także aktywne jest w edukacji, również w naszym kraju. W zeszłym roku miało miejsce duże spotkanie połączone z warsztatami dla sektora edukacyjnego organizowane bezpośrednio przez firmę Apple.
Dla Apple jak i dla każdej innej firmy, duże instytucje, przedsiębiorstwa to łakomy kąsek. W końcu wyposażenie jednej pracowni komputerowej odpowiada kilkudziesięciu zakupom dokonanym przez klientów indywidualnych. Teraz gdy Apple kładzie nacisk na iPada, masowa sprzedaż tych urządzeń jest jeszcze łatwiejsza. Co więcej tablet z systemem iOS można w prosty sposób dostosować do potrzeb danej instytucji. Apple oferuje szereg prostych rozwiązań do zarządzania „flotą” iPadów.
Rynek edukacyjny to oczywiście także pole do wizerunkowego popisu. Działania CSR (Corporate Social Responsibility) są dziś standardowym elementem PR-owym dużych korporacji. Apple praktycznie na każdej swojej konferencji prasowej pokazuje autopromocyjny film, na którym widać uczniów korzystających z tabletu. Oczywiście to nie są działania tylko pod publikę, osoby które czytały biografię Steve’a Jobsa wiedzą, że ten chciał troszczyć się o edukację, rozmawiał o tym z prezydentem USA Barackiem Obamą.
Pojawienie się sprzętu danej marki w szkole, a tym bardziej urządzeń Apple’a ma oczywiście także ten cel stricte marketingowy. Korzystanie z iPada czy Maka na zajęciach ma wpływać na późniejsze decyzje zakupowe. Młodzi ludzie obcując z tym sprzętem będą zadowoleni, albo też nie, z jego możliwości. To działania długofalowe, które mogą wpłynąć na pozyskanie nowych, przywiązanych do marki użytkowników.
Korzystając w szkole z Maka G3 z przeglądarką Netscape raczej nie sądziłem, że wrócę kiedyś jeszcze do komputerów Apple. Zresztą jako młody chłopak przyzwyczajony do Windows 98 narzekałem na jednoprzyciskową myszkę, pulpit nazywany biurkiem, katalogi zamiast folderów czy poniechaj zamiast anuluj. Jednocześnie tamte makówki urzekały swoimi tęczowymi kolorami. A plakaty Einsteina i Armstronga z hasłem "Think different" ozdabiały mury poniszczonej szkoły.
Apple na rynku edukacyjnym czuje się świetnie. Co więcej nie widać tu konkurencji ze strony Google’a oraz Amazona. A przecież Nexus 7 oraz Kindle Paperwhite oraz Kindle Fire HD byłyby atrakcyjnymi alternatywami dla iPadów i dedykowanych podręczników. Samsung trochę eksperymentuje z całymi salami, Microsoft oferuje atrakcyjne ceny na Office.
Edukacja pod płaszczem rozwoju intelektualnego, to dla wielu biznes jak każdy inny. O czym najlepiej świadczą dyskusje o e-podręczniach w naszym kraju.