Są złe wieści o „Cyberpunku”, jest i reakcja. A wydawało się, że CD Projekt nie ma już z czego spadać
Inwestorzy nerwowo zareagowali na informację o przesunięciu terminu wydania łatki do „Cyberpunka 2077". Twórcy gry poinformowali, że opóźnienie jest efektem ataku hakerskiego, który miał miejsce niedawno. W czwartek od rana kurs CD Projektu leci w dół.
Od czasu premiery „Cyberpunk" doczekał się już kilku drobniejszych poprawek i jednej dużej łatki. Drugi patch, jak podkreślali twórcy gry, ważniejszy z punktu widzenia grywalności, miał ujrzeć światło dzienne w lutym.
Hakerzy zniweczyli plany CD Projektu
Dziś wiemy, że ten termin jest już nieaktualny.
Chcieliśmy opublikować Patch 1.2 do Cyberpunka 2077 w założonym przez nas terminie, ale ostatni cyberatak na naszą infrastrukturę i rozległość łatki spowodowały, że teraz do niego dojdzie
– czytamy w komunikacie
Spółka już wcześniej ostrzegała, że włamanie do CD Projekt RED może niekorzystnie odbić się na tempie prac. Hakerzy zaszyfrowali część serwerów, a programiści studia musieli je odtwarzać z backupów. Z punktu widzenia inwestorów ta informacja jest zdecydowanie najważniejsza.
Pojawiły się wprawdzie pogłoski, że cyberprzestępcom udało się sprzedać kod źródłowy „Cyberpunka", jednak możliwości jego wykorzystania są w zasadzie żadne. Za to opóźnienie w pracach nad grą ma konkretne przełożenie na wyniki finansowe CD Projektu.
Nerwy, nerwy, nerwy
Przełożenie premiery łatki może sprawić, że część graczy odłoży decyzję o zakupie na bliżej nieokreśloną przyszłość. Oddala się również wizja powrotu gry do sklepu PlayStation.
Giełda zareagowała więc dość nerwowo. Po 30 minutach notowań kurs CD Projektu spadał o niecałe 2 proc. Wartość jednej akcji oscyluje dzisiaj w granicach 250 zł. W szczytowym momencie, tuż przed premierą, za walor polskiego gamedevu trzeba było wyłożyć nawet 460 zł.