REKLAMA
  1. bizblog
  2. Prawo

Śmieszne kary za oszukanie kasy samoobsługowej. Właściciele sklepów się zapłaczą

Przyznam, że pewien czas temu zastanawiałem się, dlaczego Polacy tak bardzo interesują się tym, co grozi za zrobienie w konia kasy samoobsługowej. Czyżbyśmy odkryli jako naród prostą receptę na drożyznę z sklepach? Że jak kasjer nie patrzy, to już wolno?

03.03.2023
9:30
Śmieszne kary za oszukanie kasy samoobsługowej. Właściciele sklepów się zapłaczą
REKLAMA

Myślę, że nic z tych rzeczy. Oświecił mnie tekst Adasia Bednarka traktujący o przypadkowych kradzieżach w kasach automatycznych. Okazało się, że na policję trafiają zgłoszenia, które dotyczą sytuacji, gdy klient przyłożył kartę do terminalu, a następnie wyszedł, zapominając wpisać PIN-u. Media rozpisują się też o historiach z pomyłkami przy oznaczaniu owoców, warzyw czy rodzajów bułek. Obstawiam, że niejeden facet machnął się kiedyś, bo w pośpiechu chwycił za cukinię zamiast ogórka.

REKLAMA

W zwykłej kasie nie rodzi to żadnych konsekwencji. No, może co najwyżej najemy się wstydu, pytając, dlaczego te ogórki takie drogie. W kasie samoobsługowej kasjer nas już nie skoryguje. A przynajmniej nie przed finalizacją transakcji. Poprawić nas może za to ochroniarz i wtedy robi się już nieprzyjemnie. Właśnie dlatego pytanie, czy brak zapłaty w kasie samoobsługowej to oszustwo, czy kradzież, urasta do rangi problemu – hmm – cywilizacyjnego…

Kasa samoobsługowa - oszustwo czy kradzież?

Głos w tej sprawie zabrał nawet resort sprawiedliwości, który został wywołany do odpowiedzi przez interpelację posła Jarosława Sachajki. Poseł przywoływał słynny wyrok Sądu Okręgowego w Zielonej Górze. Sprawa dotyczyła mężczyzny, który na kasie automatycznej nabił kod kreskowy perfum o wartości 12.99. W rzeczywistości flakonik był wart na 139,99. W tym wypadku trudno było mówić o przypadku – oskarżony przykleił kod z innego opakowania, chcąc wprowadzić w błąd automat. Sąd uznał jednak, że nie może być mowy o kradzieży.

Zauważyć bowiem należy, że podobny przykład odnosi się do posłużenia się w bankomacie skradzioną kartą płatniczą, albowiem tak samo, jak w przypadku wypłaty kradzieży gotówki z bankomatu, tak samo w czasie skanowania towaru na kasie samoobsługowej mamy do czynienia z automatem, nie zaś żywą osobą – napisał sędzia w uzasadnieniu.

Zdaniem posła Sachajki taki tok rozumienia jest niesprawiedliwy, bo osoba dokonująca zakupów w normalnej kasie i kasie samoobsługowej są traktowane w różny sposób. Pomimo że mogą robić zakupy w tym samym sklepie! Padło w związku z tym pytanie, czy nie należy znowelizować kodeksu karnego.

Odpowiedź Ministerstwa Sprawiedliwości

Tl;dr: Nie.

Sekretarz stanu Marcin Warchoł napisał w odpowiedzi, że oszustwo nie musi oznaczać, że sprawca wprowadza poszkodowanego w błąd.

(...) w świetle prawa podczas czynności związanych z zapłatą przy wykorzystaniu kasy samoobsługowej za produkt oferowany do sprzedaży w placówce handlowej dochodzi do zawarcia cywilnej umowy sprzedaży pomiędzy klientem sklepu (kupującym) a jego właścicielem (sprzedawcą). Zgodnie zaś z treścią art. 535 k.c. przez umowę sprzedaży sprzedawca zobowiązuje się przenieść na kupującego własność rzeczy i wydać mu rzecz, a kupujący zobowiązuje się rzecz odebrać i zapłacić sprzedawcy cenę. Zapłata przy użyciu kasy automatycznej powoduje powstanie zobowiązania, mimo fizycznej nieobecności kontrahenta – tłumaczy Marcin Warchoł.

To nie koniec. Wiceminister zauważył, że choć podmienianie etykiet przy kasie jest działaniem niegodziwym, to możliwy jest też pogląd, że „tego rodzaju postawa nie wyczerpuje wszystkich ustawowych znamion przestępstwa oszustwa. W zachowaniu takiego sprawcy brak bowiem elementu wprowadzenia w błąd innej osoby”.

Jeszcze bardziej zagmatwanie robi się, gdy kasjer asystuje nam w robieniu zakupów. Zdarza się przecież, że pracownik sklepu podchodzi do zawieszonej kasy albo odblokowuje ją po zeskanowaniu alkoholu. W takiej sytuacji trudno już powiedzieć, że zakupy zostały zrobione bez czynnika ludzkiego pod drugiej stronie.

REKLAMA

(...) zajęcie w tym względzie kategorycznego stanowiska mogłoby wpłynąć na linię orzeczniczą niezależnych sądów i stanowiłoby niepotrzebną ingerencję w judykaturę – kwituje wiceminister.

Wniosek? Sklepy wciąż nie wiedzą, na czym stoją. Prawo będzie wykuwać się w praktyce, co tak naprawdę nie jest komfortowe ani dla klientów, ani dla sieci handlowych. A warto zaznaczyć na koniec, że różnica między oszustwem a kradzieżą daleko wykracza poza semantykę. Przykład? Pan, którego sprawę analizował sąd początkowo był zagrożony karą do 8 lat pozbawienia wolności. Po zmianie kwalifikacji dostał 1500 zł grzywny.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA