Wiadomości

Zrobiono 10. część Fast & Furious: Fast X. Wygląda jak sklejona z klipów z poprzednich

Wiadomości 20.04.2023 23 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 20.04.2023

Zrobiono 10. część Fast & Furious: Fast X. Wygląda jak sklejona z klipów z poprzednich

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski20.04.2023
23 interakcje Dołącz do dyskusji

Nie jestem przekonany, czy wybiorę się do kina na Fast X. 

Ostatnio raz na jakiś czas pojawia się kolejna, coraz to dziwniejsza część serii „Szybcy i wściekli”. Przeszła ona zadziwiającą metamorfozę – od filmu z Paulem Walkerem i Vinem Dieslem w roli głównej opowiadającego o świecie nielegalnych wyścigów w Los Angeles do dziwnych, pozbawionych fabuły zestawień scen pościgów i eksplozji z ogromną liczbą bohaterów.

Każda następna część Szybkich i Wściekłych ma coraz większą obsadę

Wprawdzie Paul Walker zginął w wypadku samochodowym naprawdę, ale obsada „rodziny” Dominica Toretto granego przez Vina Diesla rozrasta się z odcinka na odcinek. Kolejne filmy są też świetną okazją dla aktorów do zagrania mało wymagającej roli, ale zaznaczenia swojej obecności i zgarnięcia odpowiedniej gaży. Stąd w serii F&F wystąpiło już mnóstwo znanych nazwisk: Jason Statham, Charlize Theron czy Dwayne „The Rock” Johnson to tylko niektóre z nich, a teraz jeszcze do tego dochodzi John Cena („przepraszam, że nazwałem Tajwan państwem”) czy Brie Larson („Kapitan Marvel”). Innymi słowy, kto może, to się podczepia.

Co będzie w nowej części?

Głównym antagonistą będzie Jason Momoa (Aquaman), który wygląda tak poczciwie, że muchy by nie ukrzywdził. Charlize jako zła kobieta była bardziej przekonująca. Z całą pewnością będzie dużo wybuchów i pościgów samochodowych. Obejrzyjcie zajawkę.

Chodzi o to, że Jason Momoa jest synem kogoś, kogo Toretto wcześniej wysłał na tamten świat, więc teraz musi się zemścić. Niezbyt postarana ta fabuła, ale najważniejsze że będą wyścigi i wybuchy. Trochę to wygląda, jakby sklecili ten odcinek z niewykorzystanych ujęć z części poprzednich. Miło jednak widzieć klasyki w akcji, jak chociażby Alfę Romeo GTV (chyba). Pojawia się też Nissan 240Z po grubym tuningu, a nawet Prius I generacji – to się szanuje.

Poza tym jednak nie odczuwam radosnego podniecenia na myśl o filmie Fast X

Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Trochę przegrzali tę franczyzę i trochę za dużo już jest bijatyk i strzelanin, które nie występowały właściwie we wczesnych częściach. Te pierwsze faktycznie były chociaż trochę o fascynatach motoryzacji, tu samochody pełnią już tylko funkcję użytkową – służą do uciekania przed bandytami, gonienia bandytów lub bandytom do atakowania ludzi i to tyle. Nikt przesadnie się nimi nie jara, nie tuninguje, nie poświęca im swojej uwagi – pojawiają się znikąd, a potem zostają rozbite w spektakularnej kraksie po odrealnionym pościgu. Stąd też lekko straciłem zainteresowanie, choć przez moment liczyłem, że część 10. będzie ostatnią i wrócą w niej do korzeni. Nic takiego jednak nie nastąpiło, nadal mamy lekko licząc 22 głównych bohaterów i średnio 5 strzelanin oraz dwa mordobicia na minutę filmu.

Priusik.

Wszystko z czasem się przejada i trzeba iść w nowe rzeczy

Tak też zrobili producenci F&F po „Tokyo Drift”, tzn. filmy o motoryzacji zamienili w filmy o wybuchach i strzelaniu, a im dalej, tym motoryzacji było mniej, wybuchów zaś więcej. Z pewnym przerażeniem więc myślę o części 11., która ma zamykać sagę (Vin Diesel ma już 56 lat – zaczynał mając 34). Obawiam się, że może rozwinąć się według scenariusza, który sam kiedyś napisałem. W każdym razie odczuwam jednocześnie nadal rodzaj przyjemności z oglądania pierwszych 2-3 części, ale jednocześnie ciarki żenady widząc trailer do Fast X. Moim zdaniem powinniście już przestać, ja wiem że to się dalej opłaca, ale zobaczcie, nawet ja wydaję ostatnią książkę w swojej karierze, uznając że sześć wystarczy. A może wcale nie i trzeba to kręcić dalej?

Czytaj również:

Jak media społecznościowe wpływają na bezpieczeństwo ruchu drogowego. Studium przypadku

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać