Wiadomości

Mandat za jazdę po omacku to 500 zł, a za przejście za pociągiem – 2000 zł. Coś tu jest nie tak

Wiadomości 13.02.2022 195 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 13.02.2022

Mandat za jazdę po omacku to 500 zł, a za przejście za pociągiem – 2000 zł. Coś tu jest nie tak

Adam Majcherek
Adam Majcherek13.02.2022
195 interakcji Dołącz do dyskusji

Jak nie odprowadzisz pociągu wzrokiem i wejdziesz na przejazd, gdy sygnalizator jeszcze się świeci, a szlabany unoszą, dostaniesz dwa tysiące mandatu. Ale za niebezpieczną jazdę z zasłoniętymi szybami – najwyżej 500. 

Nie mam zamiaru bagatelizować kwestii związanych z unikaniem kolizji na przejazdach kolejowych. W 2020 roku doszło na nich do 58 wypadków, w których zginęły 33 osoby, a 53 zostały ranne. Wiem, sprawdzałem, bo ostatnio co włączam telewizor, to trafiam na kampanię ZAB – Zostań Ambasadorem Bezpieczeństwa.

Problem jest poważny i PKP propaguje dobre wzorce w kampanii. Do poprawy zachęca też nowy taryfikator. Co rusz czytam o kolejnych mandatach, które dostają kierowcy zbyt niecierpliwi, by poczekać, aż zgasną światła na sygnalizatorze, gdy pociąg minie przejazd. Piesi, którzy wchodzą na przejścia mimo opuszczonych rogatek, też pojawiają się całkiem często. Dwa tysiące złotych za pospieszenie się o kilkanaście sekund – to nie przelewki. Ten kierowca dostawczaka naraził się na śmiertelne niebezpieczeństwo i zaraz wpadł w ręce stróżów prawa, ale strażnikom miejskim jadącym z przeciwka się upiekło.

 

Wypadki na przejazdach kolejowych stanowią 0,3 proc. wszystkich wypadków w Polsce

Za to na przejściach dla pieszych – 12,2 proc. W 2020 roku w 2 871 wypadkach na przejściach zginęło 213 osób i 2 794 zostały ranne. To w sumie 3007 ofiar. A jakoś sobie nie przypominam, by ostatnio ktoś próbował nagłaśniać ten temat w kampaniach. A to tu trzeba szczególnie uczulać kierowców, żeby zwracali uwagę co robią, bo inaczej kończy się tak, jak ostatnio w Cieszynie, gdzie kierujący Audi prawie potrącił kobietę z dzieckiem,

albo w ubiegłym tygodniu w Gliwicach, gdzie jadąca Citroenem potrąciła 46-latka, a mało brakowało, by zgarnęła na maskę całą przechodzącą po pasach rodzinę.

W pierwszym przypadku zakładam, że piesi schowali się kierowcy za słupkiem, co oczywiście w żaden sposób go nie usprawiedliwia, bo powinien dostrzec ich znacznie wcześniej i bezwarunkowo ustąpić im pierwszeństwa. Za to ten drugi przypadek zrobił na mnie wrażenie szczególne, bo gliwicka policja udostępniła zdjęcie wyjaśniające prawdopodobną przyczynę tego zdarzenia:

źródło: KWP w Katowicach

Prowadząca pojazd nie poświęciła chwili na usunięcie szronu z zamarzniętej szyby. Tylko tyle i aż tyle. Poruszała się czołgiem z odsłoniętym, małym wizjerkiem i oślepiły ją pewnie rozmazy świateł ulicznych rozchodzące się po zamarzniętej szybie. Nie miała możliwości dostrzec przechodzących przez ulicę pieszych. A niestety, niemal przy każdym przymrozku widzę rano tych, którym szkoda czasu na skrobanie szyb i jadą tak do pracy. Wożą dzieci do szkoły, albo jadą do pracy na pamięć, bo przecież widzą tyle co nic.

I gdy kara za nieprzepisowe przechodzenie przez przejazd kolejowy może wynieść dwa tysiące złotych, za jazdę z ograniczającym widoczność lodem, czy śniegiem zalegającym na szybach, można dostać co najwyżej mandat na pięć stów. Skoro ludziom brakuje instynktu samozachowawczego i nie czują potrzeby poświęcenia minuty na oczyszczenie szyb, to może trzeba ich zachęcić wyższą karą? I przypomnieć im o tym w kampanii? Rozdać skrobaczki, czy coś?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać