Ciekawostki / Klasyki

Zdrewniałem, gdy zobaczyłem wnętrze tej Wołgi. Jest idealne od deski do deski

Ciekawostki / Klasyki 16.01.2023 334 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 16.01.2023

Zdrewniałem, gdy zobaczyłem wnętrze tej Wołgi. Jest idealne od deski do deski

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski16.01.2023
334 interakcje Dołącz do dyskusji

Oto w polskich ogłoszeniach pojawiła się Wołga z Ukrainy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jej wnętrze, które jest trochę drewniane. A właściwie całkowicie drewniane.

Nie brakuje aut z Ukrainy w polskich ogłoszeniach, również tych klasycznych jak Wołga czy Łada, ale też i niezbyt interesujących w rodzaju Lanosa czy ZAZ-a Vida. Przeważnie mają one dobre ceny wynikające z tego, że trudno jest taki samochód w Polsce zarejestrować. Pomijając już kwestię wyrejestrowania, musimy zmierzyć się z polskim badaniem technicznym. Nie mówię, że wszystkie auta z Ukrainy to graty, ale jednak brak instytucji badania technicznego dla aut osobowych w tym kraju powoduje powstawanie dość szczególnej kultury technicznej, gdzie nie trzeba martwić się o to, że coś jest na patencie, ponieważ nikt tego nie sprawdza.

Oczywiście da się kupić ładnego klasyka z Ukrainy

Pisaliśmy kilka razy o pojazdach importowanych do Polski przy okazji ucieczki przed działaniami wojennymi. Najwyraźniej jednak już „okres promocyjny” skończył się, wozy przejęli handlarze, którzy bynajmniej ich nie zarejestrowali, za to podwyższyli im znacznie ceny. W przypadku opisywanej Wołgi wygląda jednak na to, że auto sprzedaje jego faktyczny właściciel, chociaż cenę dał taką, żeby przypadkiem nikt nie zadzwonił. Z dobrze poinformowanego źródła wiem, że średnia Wołga GAZ-24 kosztuje 15-20 tys. zł, bardzo dobra – powyżej 30 tys. zł. O Wołgach za 65 tys. zł nie słyszałem.

Można jednak uznać, że pan Nazar wycenił tak swoje auto za sprawą jego wnętrza

Zostało ono bowiem w całości wykonane z drewna. I to nie tak po prostu o, typu bierzemy parę desek i gotowe. To jest stolarstwo artystyczne i to wysokich lotów. Powiedziałbym, że ktoś tu przeniósł do realnej wielkości drewniane modele aut wykonywane przez artystów z Wietnamu na Youtube, pewnie znacie ten kanał:

W Wołdze wygląda to podobnie. Absolutnie wszystko co się dało, wykonano z drewna, nie pomijając nawet niezwykle ozdobnej kierownicy z motywem nawiązującym do logotypu Wołgi, który przedstawia jelenia. Jest drewniana kulisa dźwigni zmiany biegów, wyglądająca jak z Ferrari (DREWNARI, hehe). Nie bardzo wiem, gdzie podziały się nawiewy centralne i dźwignia hamulca ręcznego – może jest ukryta pod tą drewnianą klapką. Oczywiście boczki drzwi także są z drewna. Jest to piękny przejaw motoryzacyjnej sztuki użytkowej – ktoś wziął sprawy w swoje własne dłuto. Można to docenić i uznać, że takie dzieło zasługuje na uwiecznienie.

Szkoda, że diagnosta w Polsce może mieć inne zdanie

Elementy pojazdu muszą być homologowane, a pojazd – zgodny z warunkami technicznymi wynikającymi z rozporządzenia. Nie można (pomińmy na chwilę, czy to słuszne) zrobić sobie kierownicy z drewna i uznać że wszystko jest OK. O ile pewnie boczki drzwi czy deska rozdzielcza z drewna dałyby radę, o tyle z tą kierownicą to ja tego nie widzę – inna rzecz, że właśnie ona jest tu najładniejszym elementem. Nadal jednak trudno uzasadnić cenę 65 tys. zł za ten wóz, i to mimo całego tego kunsztu stolarsko-ciesielskiego. Co najwyżej nadałby się do mojego muzeum samodziałów, do sekcji „derewieńszczyna”, co bynajmniej nie znaczy po rosyjsku „wyroby z drewna”, tylko „obciach”.

Zdjęcia z ogłoszenia, fot. Nazar

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać