Felietony

Trasa Lublin-Warszawa, samochód kontra pociąg. Chciałem, żeby pociąg wygrywał, ale on się opiera

Felietony 19.10.2022 68 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 19.10.2022

Trasa Lublin-Warszawa, samochód kontra pociąg. Chciałem, żeby pociąg wygrywał, ale on się opiera

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz19.10.2022
68 interakcji Dołącz do dyskusji

Nie wiem, ile już lat pokonuję trasę Lublin-Warszawa różnymi środkami transportu. Droga się zmieniła, pociągi pozostały w średniowieczu. Oto jak wygląda wyścig samochód kontra pociąg.

Jeździłem trasą Lublin-Warszawa w tych wszystkich męczących czasach, zanim droga była fajna. Stałem jeszcze w korkach w Garwolinie, jeździłem przez Miętne, o istnieniu Kołbieli wolałbym zapomnieć. Zanim te miasta połączyła droga ekspresowa umiałem opisać krajową 17-tkę zakręt po zakręcie. Był syf, kiła, mogiła, a teraz jest luksusowo i przestaliśmy jeździć jak zwierzęta. Tylko polska kolej nie potrafi stworzyć alternatywy dla samochodu, to dalej jest cyrk pomieszany z zoo.

Często jest tak, że w jedną stronę jadę do stolicy samochodem, a wracam pociągiem lub dzieje się odwrotnie. W pociągu jest bardzo przyjemnie, przebywałbym częściej, ale gdy porówna się te dwa środki transportu, to pociąg jest dla ludzi bez samochodów. Wygląda to tak.

S17 – luksus, za jaki cierpieliśmy

Po latach jazdy najbardziej niebezpieczną drogą w Polsce, w końcu mamy cywilizację. Podróż samochodem do Warszawy to bajka, kraina mlekiem i miodem płynąca. Centra tych miast dzieli około 175 kilometrów. Jadąc z przepisową prędkością odcinek łączący tablice obu miast można pokonać w nieco ponad godzinę. Wzruszam się jak to piszę, bo kiedyś, w piątkowe popołudnie, można było jechać nawet trzy. Do zachodnich dzielnic stolicy można dostać się nawet w 1:40 minut, bo z S17 płynnie przechodzimy w drogę S2. To są czasy, z jakimi (polskie) pociągi nie mają żadnych szans.

Lublin-Warszawa – czas podróży

Nie mam ochoty teraz wyszukiwać, dlaczego mimo zakończonego remontu na tej linii pociąg wciąż nie może jechać szybciej niż przed pracami. Kiedyś tory były złe, teraz może złe są za wolne pociągi. Podróż pomiędzy głównymi dworcami ciągle zajmuje około 2 godzin – zazwyczaj ponad – i to nie licząc opóźnień. Jak się doda do tego dojazd na dworzec i z dworca, to 175-kilometrowa wycieczka robi się stanowczo za długa. Odwiedzenie stolicy i powrót tego samego dnia, oznacza kilka godzin w podróży. Policzyłem, ile kosztowałaby mnie rzecz, na którą nigdy się nie zdecyduję, czyli wyjazd z rodziną pociągiem do Warszawy. Lecz zanim koszty, to trzeba jakoś w dobry pociąg wcelować.

Połączenia kolejowe między Lublinem a Warszawą

Na trasie Lublin-Warszawa, między 7 a 10 rano jest trzygodzinna dziura w połączeniach. Idealnie, żeby pozałatwiać służbowe sprawy w stolicy, jeśli kontrahenci nie wstają przed południem. Można próbować to jakoś uzasadniać, że interesy to trzeba załatwiać wcześnie i nie spać długo, ale godziny połączeń pozostają w sporym oderwaniu od ludzkich potrzeb. Jak się nie zerwiesz na 7 rano, to w Warszawie będziesz dopiero po godzinie 12. Dzieci do przedszkola trzeba odprowadzić w dniu podróży bardzo wcześnie. Tak na 6, żeby bezpiecznie zdążyć na pociąg.

Za to pociągi o godzinie 14 i 15 dzieli tylko jedna godzina. Tak na pocieszenie, jakby ktoś odbywał popołudniowe służbowe spotkania. O próbie dotarcia pociągiem na samolot już nie wspominam, zgranie godzin pociągów i lotów wymaga wybitnego szczęścia.

rozkład Lublin Warszawa
Kto rano wstaje, temu PKP rozkład daje.

O, akurat jak teraz sprawdzam połączenia, to jeden pociąg ma 70 minut opóźnienia. Wczoraj ten, którym jechałem, miał 20 minut. Chyba wolę postać w korku, w samochodzie, niż na dworcu o wątpliwym zapachu i tłumaczyć jakiemuś narkomanowi, że z tego peronu nie pojedzie do Pruszkowa, tak jak robiłem to wczoraj.

Siłą rzeczy podróż powrotna też zawiera czasowe dziury. W tym momencie strona PKP nie pokazuje mi żadnych połączeń bezpośrednich ze stolicy po godzinie 13:40. Zapewne jest to chwilowy błąd, bo wracałem ze stolicy o dość późnych godzinach, ale i tak jest śmiesznie. Przy wyborze połączenia czasami czekało mnie jeszcze jedno utrudnienie, nie wszystkie składy miały wagony bezprzedziałowe. Nienawidzę przedziałów, nie tylko dlatego, że nie da się w nich spokojnie pracować. Z tej przyczyny wypadał mi z rozkładu jeden skład, choć teraz chyba jest już lepiej. Jeśli mimo to tych drobnych utrudnień, wciąż zdecydujemy się jechać pociągiem z Lublina do Warszawy, to tak wyglądają koszty.

Koszt podróży samochodem a pociągiem

Dwukrotne przejechanie 175 kilometrów kosztuje przy obecnych cenach benzyny 147 zł, zakładając zużycie paliwa na poziomie 6 litrów. Jest jak najbardziej możliwe przy przepisowej prędkości. Jak paliwo było tańsze, można było wyrobić się w 100 zł. Tutaj pociąg ma jeszcze jakieś szanse, gdy podróżuje się samemu.

Bilet normalny na wczorajszy przejazd kosztował mnie 42,50 zł, ale widzę, że już podrożało. Po starej cenie podróż w obie strony kosztowała 85 zł. Niezwykle atrakcyjna cena, a pociąg jest czyściutki, wygodny i pachnący. Można sobie popracować, pooglądać filmy, pełna kulturka. Tylko że pociągi w Polsce to jest służbowy środek lokomocji. Gdy przychodzi zapłacić za więcej niż jeden bilet, zaczyna się smuta.

Pociąg to nierodzinny środek lokomocji

Wyobraźmy sobie, że rodzina 2+2 chce odwiedzić Centrum Nauki Kopernik w słoneczną sobotę. Trzeba się zerwać na pociąg o 7, bo o 10 to już trochę późno na międzymiastową wycieczkę. Za podróż w obie strony zapłacimy około 280 zł. Do tego trzeba doliczyć bilety ZTM, czyli około 20 zł, przy założeniu, że już nigdzie więcej niż na dworzec i z dworca nie będziemy jeździć. No i że w Lublinie pod dworzec podjedziemy samochodem. Brzmi to kompletnie absurdalnie, bo koszt przejazdu samochodem nie zmienia się istotnie po dołożeniu pasażerów na pokład. Autem będzie dwa razy taniej, nieporównywalnie szybciej i wygodniej.

Nie zapominajmy też, że żaden z warszawskich dworców obsługujących dalsze połączenia nie ma łatwego dostępu do stacji metra. Widocznie podróżnym nie są potrzebne takie udogodnienia. Jadąc z Siedlec można wysiąść na stacji Warszawa-Stadion i skorzystać z metra od razu. Przy podróży z Lublina jest to niemożliwe, trzeba iść (lub podjechać tramwajem) do Ronda ONZ w centrum lub do linii M1 i po jednej stacji przesiąść do M2, żeby dojechać do Centrum Nauki Kopernik. Świetna zabawa, polecam, gdy pada deszcz.

Jeśli ktoś ma auto, w życiu nie wybierze się z rodziną nigdzie pociągiem. Chyba że trafi na promocję. Ja raz trafiłem i z Poznania do Lublina przyjechałem za 24 zł. Bardzo mi się to podobało, ale to był pojedynczy strzał, a nie norma.

Kiedy wybieram pociąg?

Rzeczywistość wygląda tak, że gdy na trasie Warszawa-Lublin wybieram pociąg to robię to, bo:

  • nie mam możliwości powrotu samochodem,
  • innych przyczyn nie ma.

Chciałbym, żeby pociągi to była rzeczywista alternatywa na tej trasie, ale tak się zapewne jeszcze długo nie stanie. Dziurawa siatka połączeń, długi czas jazdy pociągiem, wieczne opóźnienia i brudne stołeczne dworce skutecznie zniechęcają do tej formy transportu. Lepiej jest czasami dopłacić niż skazywać się na niepewność, o której się dotrze. A potem jeszcze ci zarzucają samochodozę, bo wszędzie chcesz jeździć samochodem.

Czytaj również: Kilometrówka w 2023 r. nareszcie wzrosła. Podwyżki nawet o ponad 200 procent

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać