Wiadomości

Zamierzasz driftować Toyotą GR86? Lepiej pożegnaj się z gwarancją… albo nikomu nie pokazuj zdjęć

Wiadomości 04.08.2022 48 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 04.08.2022

Zamierzasz driftować Toyotą GR86? Lepiej pożegnaj się z gwarancją… albo nikomu nie pokazuj zdjęć

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk04.08.2022
48 interakcji Dołącz do dyskusji

Toyota GR86 doskonale nadaje się do jazdy w kontrolowanym poślizgu. Ale nagrywanie i publikowanie takich wyczynów może prowadzić do kłopotów z gwarancją.

Europa wciąż czeka na pierwsze dostawy Toyot GR86. Klienci, którzy wręcz rzucili się na partię aut przewidzianą na nasz rynek, przebierają już pewnie nogami i wyobrażają sobie, jak siadają za kierownicą swoich wozów. Odpalają silnik, zapinają pasy, a potem jadą na dobrze znany, kręty odcinek. Pewnie nie odmówią sobie driftowania.

Grunt to nie chwalić się potem zdjęciami ani filmami

Toyota GR86 w Stanach Zjednoczonych jest już dostępna od końca 2021 roku. To oznacza, że wielu Amerykanów zdołało już odebrać auta i trochę się nimi nacieszyć. Pojawiły się też problemy.

Kłopot miał na przykład pan Blake Alvarado. Kupił GR86 i zdążył pokonać nim 13 tysięcy mil, czyli nieco ponad 20 tysięcy kilometrów. W tym czasie dwa razy wymienił olej – przy 5 i 10 tysiącach mil. Następnie doszło do awarii silnika. Jednostka napędowa jego Toyoty zatarła się z powodu braku smarowania. Jako że auto pochodziło z 2022 roku i było na gwarancji, Alvarado udał się do dealera, u którego kupił wóz i poprosił o przeprowadzenie naprawy gwarancyjnej.

Jak twierdzi właściciel, nikt z Toyoty nawet nie obejrzał silnika

Zamiast tego, pracownicy marki obejrzeli… trochę stron internetowych. Nie szukali na nich jednak sposobu na naprawę silnika, a sposobu na to, by to klient musiał zapłacić za usterkę. Znaleźli filmy i zdjęcia, na których auto driftuje („Pokazali mi moje zdjęcie zrobione na lokalnym wydarzeniu Test & Tune (bez rywalizacji i bez pomiaru czasu) pod koniec marca. Testowałem różne konfiguracje i bawiłem się ciśnieniem opon. To był jedyny raz, kiedy samochód jeździł tak, jak pokazuje zdjęcie” – tłumaczy właściciel auta w robiącym karierę, facebookowym poście. „Pokazali mi też filmik typu onboard, na którym jeżdżę w czyimś białym GR86 (mój jest czarny)” – dodaje. Do materiałów audiowizualnych dołączono rachunek na 11 tysięcy dolarów. Za naprawę silnika.

 

toyota gr86 drift
O to zdjęcie poszło. Fot. Facebook.com/Blake Avarado

Zdaniem Toyoty, problemy z GR86 były spowodowane właśnie przez drift

Według przedstawicieli marki, jazda bokiem powoduje problemy ze smarowaniem, które były przyczyną wydatków pana Alvarado. Klient miał do wyboru albo zapłacić 11 tysięcy dolarów za naprawę, albo zabrać auto. Próbował dogadać się z dealerem i zaproponować podział kosztów pół na pół. Ten odparł jedynie, że nie chce psuć sobie kontaktów z centralą Toyoty – i odmówił.

W końcu, właściciel GR86 zabrał ją z ASO i dokonał wymiany silnika na lekko używany w serwisie Subaru (GR86 nadal jest „spokrewnione” z modelem BRZ). Kosztowało go to 7000 dolarów. Teraz żali się jednak na Facebooku i pyta, czy marka, która reklamuje GR86 filmami z ostrą jazdą – również bokiem – i oferuje właścicielom bezpłatne, roczne członkostwo w National Auto Sport Association (Narodowe Stowarzyszenie Motorsportowe, w skrócie… NASA), powinna się tak zachowywać.

Uważajcie, co wrzucacie do internetu. A dla Toyoty mam pewne propozycje: może by tak zakaz driftów dla GR86, zakaz zjeżdżania z asfaltu dla Hiluxa i zakaz pracy na Uberze dla Corolli?

Posted by Blake Alvarado on Saturday, July 30, 2022

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać