Wiadomości

Oto Skoda Afriq, czyli rajdowy Kamiq coupe, który produkuje wodę. Ale jak to, o co chodzi

Wiadomości 23.05.2022 31 interakcji

Oto Skoda Afriq, czyli rajdowy Kamiq coupe, który produkuje wodę. Ale jak to, o co chodzi

Piotr Barycki
Piotr Barycki23.05.2022
31 interakcji Dołącz do dyskusji

Uwaga, wszystko, co trafiło do tytułu, jest prawdą. Skoda Afriq faktycznie narodziła się początkowo jako Skoda Kamiq, ale potem zmieniło się prawie wszystko. Łącznie z liczbą drzwi i napędem. Ach, no i tak – naprawdę produkuje wodę. 

Nie jest to jednak święta woda z rury wydechowej, jak w samochodach napędzanych przez wodorowe ogniwa paliwowe. Skoda Afriq została wyposażona w system wychwytujący wodę z powietrza w naszym otoczeniu, oczyszczający ją, a następnie tak uzyskaną wodę chłodzący. Bezcenne zapasy przechowywane są w specjalnym zbiorniku, gdzie niska temperatura i promieniowanie UV pozwalają usunąć wirusy i bakterie.

Gdyby ktoś chciał zrobić podobną instalację w swoim samochodzie, to za część instalacji odpowiada firma Watergen. Można więc już kombinować z zabudową do naszego kampera.

Ale czym jest właściwie Skoda Afriq?

Na początku była Skodą Kamiq. Potem dobrali się do niej studenci, którzy uznali, że to wspaniała baza do stworzenia samochodu rajdowego, ale pod warunkiem, że delikatnie zmodyfikuje się oryginał.

Na pierwszy ogień poszło nadwozie. Znacząco poszerzono m.in. nadkola, miejskie felgi z oponami o niskim profilu zastąpiono 15-calowymi felgami z oponami dużo bardziej terenowymi, zwiększono prześwit (choć 18 cm szału raczej nie robi), a potem postanowiono całość usztywnić. Jak? Chociażby poprzez zaspawanie tylnej pary drzwi i zamontowanie klatki bezpieczeństwa.

Tak, Skoda Afriq ma tylko jedną parę drzwi. I dobrze, nie podejrzewam, żeby ktoś chciał tym wozić dzieci. Albo żeby dzieci chciały jeździć z tyłu, gdzie i tak zresztą nie ma na nie miejsca.

Było za to miejsce z przodu na to, żeby upchnąć dwa wielkie, rajdowe fotele, rajdową kierownicę, odpowiednie akcesoria, a potem… ogołocić wszystko ze zbędnych dodatków.

W rezultacie, choć Skoda Afriq może wydawać się bardziej zabudowana i rozbudowana niż oryginał, jest od cywilnego Kamiqa lżejsza o około 100 kg. Nawet pomimo tego, że nowe nadwozie jest dłuższe o 10 cm (bez zmiany rozstawu osi).

Najlepsze jednak dzieje się pod maską.

1.0? Nie żartujcie. 1.5? To dla mięczaków. Skoda Afriq korzysta z niemal kompletnego układu napędowego ze Skody Octavii. Mamy tu więc do czynienia z 2-litrowym, 4-cylindrowy silnikiem 2.0 TSI o mocy 190 KM, 7-stopniowym DSG pożyczonym również z Octavii, a także napędem na obie osie. Zmieniono też system wydechowy i postawiono na pojedynczą, centralnie umieszczoną końcówkę wydechu.

Trochę krzywo to wygląda, ale hej – to tylko jednoegzemplarzowy produkt, od razu widać, że ręczna robota.

Niestety takim Afriqiem po zakupy czy do pracy nie pojedziemy. To tylko jeden z przykładów tego, co można zrobić z cywilnego samochodu. Aczkolwiek pewnie sporo użytkowników cywilnych wersji ucieszyłoby się z zestawu kamer i mikrofonów, które pozwalają zarejestrować cały przejazd. Oj, byłoby co wrzucać do internetu.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać