Wiadomości / Felietony

Zmęczyły was amerykańskie stacje benzynowe? Proszę, oto 454 miliardy dolarów na elektryczny samochód

Wiadomości / Felietony 28.10.2019 174 interakcje
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 28.10.2019

Zmęczyły was amerykańskie stacje benzynowe? Proszę, oto 454 miliardy dolarów na elektryczny samochód

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz28.10.2019
174 interakcje Dołącz do dyskusji

Senator Charles Schumer ma plan. Chce wydać 454 miliardów dolarów na dopłaty do samochodów elektrycznych, bo nowojorczycy są zmęczeni uzależnieniem od stacji benzynowych.

Samochody elektryczne w miastach mają sens, ale tylko wtedy, gdy ich liczba będzie przeważać nad spalinowymi. A tak się prędko nie stanie, jeśli w ogóle kiedyś dojdzie do takiego odwrócenia proporcji. Dyskusyjne jest też to, czy faktycznie nie emitują dwutlenku węgla do atmosfery, bo jest on w sporych ilościach generowany na etapie produkcji.

To jest główny kłopot z elektryfikacją pojazdów, którymi poruszamy się na co dzień. Zasięg samochodów elektrycznych i długotrwałe ładowanie nie są kluczowe. Tylko to, że gdzieś gubi się sens całej operacji. Dolewanie kropli czystej wody do brudnej wanny niewiele wnosi, szczególnie, że dookoła jest wciąż nachlapane.

Takie szczegóły nie powstrzymają polityków. Amerykański Senator Charles Schumer wierzy, że znalazł sposób by elektryfikację przyspieszyć i przedstawił bardzo drogi plan. Uzasadnia go tak, że opadają ręce.

Wielki plan Schumera

Plan Schumera to program dopłat do zakupu samochodów elektrycznych wart 454 miliardy dolarów. Senator chce dopłacać do zakupu, ale ma warunek. Kupując nowy samochód trzeba na złom oddać stary. Brzmi świetnie, bo spuszczanie brudnej wody z wanny szybciej uczyni ją czystą po dolewkach, ale jest pewien szkopuł.

Produkcja czystej wody kosztuje tyle samo co brudnej, a nawet więcej. Wytwarzanie samochodów elektrycznych może i nie zanieczyszcza miast, ale wpływa na emisję dwutlenku węgla i stan środowiska naturalnego w innych regionach świata, dalekich od Nowego Jorku, skąd pochodzi senator.

Lecz wciąż nie docieramy do sedna problemu, bo środowisko naturalne nie ma tu nic do rzeczy. To nie jest plan oczyszczania miast ze smogu, czy powstrzymywania zmian klimatycznych, to plan wsparcia rodzimej produkcji.

Plan popierają General Motors i Ford

454 miliardy dolarów przez 10 lat mają służyć dopłatom do indywidualnych zakupów samochodów elektrycznych i rozwojowi ich produkcji. Amerykanie będą mogli dostać od 3 do 5 tysięcy dolarów przy zakupie elektrycznego samochodu. A ci mniej zamożni mogą załapać się jeszcze na dodatkowe 2 tysiące za zakup wyprodukowanego w USA samochodu.

samochód elektryczny dopłaty usa
8-letnia Honda Odyssey z Nowego Yorku. Na złom!

W zamian za ten przywilej będą musili oddać na złom samochód co najmniej 8-letni samochód. Na takie szczegóły, że produkcja nowego też truje, nie ma miejsca. Co ciekawe plan Schumera mówi o obniżeniu emisji dwutlenku węgla, a nie o miejskim smogu, co jeszcze może miałoby względny sens.

Ten plan zmniejszy liczbę samochodów emitujących dwutlenek węgla na drogach, stworzy tysiące dobrze płatnych miejsc pracy i przyspieszy przejście do zerowej emisji dwutlenku węgla do połowy tego wieku – powiedział Schumer (za Auto News).

Transport odpowiada w USA za jedną trzecią emisji dwutlenku węgla. Dlatego przez dekadę senator chce wymienić 25 proc. obecnej na drogach floty lub 63 milionów samochodów spalinowych. Przez 10 lat zredukują tylko jedną dwunastą obecnego stanu i jeszcze nikt zajmuje się tym, czy przypadkiem za dekadę nie będzie dwa razy więcej samochodów, przez co pozytywny efekt będzie zupełnie niewidoczny.

Aż 392 miliardy mają pójść na dopłaty, reszta ma wspomóc rozbudowę infrastruktury ładowania i budowę fabryk lub modernizację starych tak by mogły produkować samochody elektryczne. Nic dziwnego, że Ford i General Motors są za.

Same się przecież nie sprzedadzą

Sprzedaż samochodów elektrycznych rośnie, ale poza wyspami popularności powstałymi dzięki modzie i dopłatom, popyt wcale nie musi być gigantyczny. Gdy skala produkcji wzrośnie, może pojawić się problem, a sprzedawać trzeba. Nie po to General Motors i Ford wydają miliardy na rozwój swoich elektrycznych produktów, by okazało się, że nie ma kto ich kupić.

samochody elektryczne dopłaty usa
Mylisz się. To nie złomowisko, to rynkowy sukces amerykańskich samochodów elektrycznych.

Można więc dopłatami obniżyć ich cenę i wesprzeć producentów w trudzie wytwarzania i sprzedawania samochodów elektrycznych. Tańsze łatwiej sprzedać i jeszcze kilkanaście miliardów na fabrykę dadzą. Miły gest z pieniędzy podatników. Ale jest i szczytna idea w tle, będą nowe miejsca pracy, związki zawodowe też będą zadowolone.

Dbamy o swoich

Charles Schumer jest demokratą, a nie krwiożerczym republikaninem. Na sercu na pewno leży mu dobro mieszkańców słabiej rozwiniętych krajów, którym ktoś obok rodzinnej wioski postawi kopalnię litu. A postawi ją szybko, nie zważając na drobne przeszkody w postaci lokalnych mieszkańców, bo popyt rośnie i trzeba zarabiać pieniądze.

Tylko o tym w planie dopłat raczej nic nie ma. I o tym, że oszczędność wynikającą z dotacji mogą pochłonąć inne dodatkowe opłaty, gdy rząd zezłości się, że nie wpływają mu podatki zawarte w paliwie i właścicielom samochodów elektrycznych też każe zrzucać się na utrzymanie infrastruktury drogowej. Ważne, że wyborcom można zamachać przed oczami 7 tysiącami dolarów.

Popracowałbym nad uzasadnieniem

Plan i tak może się nie powieść, mimo że stosuje sprawdzoną metodę, że pieniądze zawsze lepiej dać do ręki. Pieniądze przy kupowaniu nowego samochodu wcale nie są decydujące. Jeśliby tak było wszyscy do upadłego użytkowaliby swoje stare samochody. Użyteczność samochodów elektrycznych na amerykańskiej prowincji również może pokonać ten szczytny plan.

Nie dość, że sam plan poza wsparciem rodzimej produkcji niczego nie rozwiązuje – teza, że sprzedaż samochodów elektrycznych zmniejszy emisję dwutlenku węgla jest co najmniej odważna bez określania minimalnego okresu ich użytkowania – to jeszcze senator opowiada rzeczy przedziwne.

Rodziny z Nowego Jorku i Long Island zaoszczędzą tysiące dolarów, a zakup nowego czystego samochodu elektrycznego będzie dostępny dla wszystkich. Nowojorczycy mają dość uzależnienia od stacji benzynowych i nadszedł czas, by zająć się nowym frontem, który przyniesie nowe miejsca pracy, sprawi, że zakup nowych samochodów będzie łatwiejszy i mniej kosztowny, a jednocześnie pomoże pokonać węgiel na dobre. – Charles Schumer.

Według niego mieszkańcy Nowego Jorku są zmęczeni uzależnieniem od stacji benzynowych, a kupowanie spalinowych samochodów jest męczące. Z czymś takim naprawdę dyskutować się nie da i w sumie żałuję, że w ogóle zacząłem pisać ten tekst, bo niby do czego się tu odnieść. Na tym tle w Polsce nie jest tak źle…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać