Klasyki

Zezłomowałeś Rometa Komara? Jesteś 11 750 zł do tyłu, bo tyle są teraz warte

Klasyki 03.11.2023 857 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 03.11.2023

Zezłomowałeś Rometa Komara? Jesteś 11 750 zł do tyłu, bo tyle są teraz warte

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski03.11.2023
857 interakcji Dołącz do dyskusji

Podobno pojazd jest wart tyle, ile ktoś za niego zapłaci. No to Romet Komar jest wart 11 750 zł, bo taka oferta padła na licytacji Ardor Auctions.

Przez lata z polskich dwusuwów wartości nabierał jedynie skuter Osa, a motorowery, nawet te rzadkie, traktowano per noga. Ale to już przeszłość, nie mamy już roku 2007, tylko 2023 i wszystko co polskie, motoryzacyjne i w dobrym stanie, ma już wartość.

Ostatnio próbowałem kupić Ogara 200 z silnikiem Dezamet

Nie było wcale łatwo, bo prawie żaden nie miał dokumentów. Jeszcze trudniejsza sytuacja występuje w przypadku motorynki Romet Pony, której przegląd ofert napisał kiedyś Grzegorz. Ich ceny są wywindowane w kosmos, ale nikt za bardzo ich nie kupuje. Przez ostatnie lata śmiałem się w głos ze sprzedających, sądzących że ich polski dwusuw, który mimo znikomej liczby części potrafi się zepsuć na ok. 2100 sposobów, może być wart cokolwiek ponad kratę piwa. Tymczasem jednak sytuacja niepostrzeżenie się zmieniła i teraz to właściciele motorynek, Ogarków i Komarków mogą triumfować, widząc cenę, jaką Romet Komar osiągnął na licytacji:

romet komar

11 750 zł. Dlaczego aż tyle?

Nie to, żebym znał się na klasykach, ale wyróżniam dla własnych potrzeb cztery stany zachowania: oryginalny dobry, oryginalny zły, odrestaurowany dobry i odrestaurowany zły. Ten pierwszy jest absolutnie najcenniejszy, bo tylko raz pojazd jest w stanie fabrycznym, każda ingerencja w lakier czy mechanikę to już zmiana jego oryginalnej substancji. Oryginalny zły to po prostu grat do renowacji, odrestaurowany dobry to pojazd po remoncie, przy którym się naprawdę postarano (nie ma w tym nic złego, ale to już nie oryginał), a odrestaurowany zły to pojazd, który próbowano remontować, ale wyszło gorzej, niż gdyby zostawić go w spokoju. W Polsce to dość popularny wariant, a oryginalny dobry zdarza się niesłychanie rzadko. I klienci, jak widać, są gotowi za niego zapłacić. Dość łatwo byłoby kupić Komara, następnie rozebrać go, wymienić uszkodzone części, polakierować ramę itp. Ale to nie byłby już ten oryginalny Komar z fabryki, a jedynie wariacja na jego temat zrobiona z nowych części.

fot. Ardor Auctions

Wątpię, żeby ten Komar kiedykolwiek wyjechał na ulice

Zarejestrowanie go nie powinno być problemem, choć oczywiście w ogłoszeniu ma status „niezarejestrowany”, czyli bez papierów. Z opinią rzeczoznawcy o wartości zabytkowej można wystąpić o żółte tablice – obecnie dostępne też w formacie motorowerowym. Sądzę jednak, że będzie on po prostu stacjonarną ozdobą jakiejś kolekcji lub salonu. Jak za rodzaj dzieła sztuki użytkowej, które można zamknąć w gablocie, to nie tak drogo. Na zachodzie podobne motorowery, tyle że bardziej rozpoznawalnych marek (Sachs, Motobecane) potrafią już przebijać i 5000 euro.

No bo powiedzmy prawdę – jeździć to się już za bardzo dziś w obecnym ruchu nie da. Bardziej pasowałby chyba na drogę dla rowerów. Ale warto też zauważyć ciekawą rzecz: im dalej od czasów PRL, tym bardziej idealizujemy tamten okres. Taki Romet Komar istniał, bo nie mieliśmy przemysłu samochodowego na masową skalę.

Fot. Ardor Auctions

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać