Samochody używane

Gdyby płot okolicznej budowy umiał jeździć. Oto niepowtarzalne Renault Clio pierwszej generacji

Samochody używane 03.02.2023 8 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 03.02.2023

Gdyby płot okolicznej budowy umiał jeździć. Oto niepowtarzalne Renault Clio pierwszej generacji

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk03.02.2023
8 interakcji Dołącz do dyskusji

To Renault Clio pierwszej generacji to prawdziwy Art Car. Pewien artysta wyżył się na jego karoserii, ale wnętrze na szczęście zostawił w spokoju.

Renault Clio pierwszej generacji to było coś. Mój tata miał taki wóz przez kilka lat od nowości, jakoś w okolicach roku 1994 i bardzo go lubił. 54 KM wystarczyły do żwawej jazdy po drogach wciąż jeszcze pełnych Trabantów i Maluchów, a sylwetka mogła się podobać… i chyba może do dziś. Niektóre Clio I to już klasyki pełną gębą. Wersja Williams na pewno, ale zadbana Baccara z bogatym wyposażeniem raczej też. Co ze zwykłymi odmianami? Najlepszym rozwiązaniem, jeśli ktoś ma takie auto, będzie trzymanie go w możliwie dobrym i fabrycznym stanie. Może zdrożeje.

renault clio pierwszej generacji

Czy ktoś powiedział „w fabrycznym stanie”?

Właściciel egzemplarza wystawionego na OLX ewidentnie nie dosłyszał. Nie jestem pewien, czy kiedyś mieliście tak, że przechodząc obok pobazgranego płotu okalającego okoliczną budowę albo mijając pustostan, po którym mażą grafiiciarze, pomyśleliście najpierw „o rany, jakie to ładne, jakie super!”, a potem „ciekawe, jak by to wyglądało, gdyby pomalować w ten sposób samochód”. Sprzedający miał.

Teoretycznie, to całkiem zwykłe Clio I. Jak na przedstawiciela wymierającego gatunku, jest raczej w dobrym stanie. Od 1996 roku pozostaje w jednych – najwyraźniej artystycznych – rękach, stąd też dodające uroku czarne tablice rejestracyjne. Ma silnik 1.4 i nie ma gazu, za to szyby otwierają się elektrycznie. „Nowe amortyzatory ,nowy akumulator, nowy olej z filtrem, nowy układ wydechowy, hamulec ręczny. Silnik/skrzynia/sprzęgło/zawieszenie/hamulce – wszystko dobre. Blacharsko bez rdzy (nowe progi, całe podwozie zabezpieczone środkiem antykorozyjnym)” – głosi opis. Nic tylko brać, zwłaszcza za rozsądne 2900 zł. W obecnych czasach, gdy naprawdę tanich samochodów brakuje, to niezła cena.

renault clio pierwszej generacji

Ale wygląd jest tu… kontrowersyjny

To marzenie grafficiarza na czterech kołach, w dodatku raczej takie sprzed lat. Szczególnie podobają mi się koła, z pomalowanymi oponami. Dobrze, że wnętrze ocalało i nie ma ani dziwnych pokrowców na fotelach, ani innych gadżetów rodem z małego sklepu motoryzacyjnego. Jest wręcz zaskakująco zwyczajne, chyba że ktoś po prostu przywrócił je na szybko do normalności.

I teraz pytanie: czy to „jedyny taki, dla indywidualisty”, czy ktoś jednak popsuł przyszłego klasyka, jakim jest Renault Clio pierwszej generacji? Obawiam się, że gdyby nikt nie realizował na tym wozie swoich artystycznych pasji, sprzedaż poszłaby łatwo jak pomazanie starego garażu nocą. Teraz będzie mniej kolorowo.

renault clio pierwszej generacji

Zdjęcia pochodzą z ogłoszenia na OLX i zostały pobrane w ramach prawa dopuszczalnego cytatu, autor zdjęć: Maciej

Czytaj dalej:

Przez parę dni jeździłem nowym Clio 1.3 TCe. Oto, co udało mi się zeń zapamiętać

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać