Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Potrącenie w Makowie Mazowieckim. I kierowca i samochód nie zauważyli pieszej

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 29.03.2023 256 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 29.03.2023

Potrącenie w Makowie Mazowieckim. I kierowca i samochód nie zauważyli pieszej

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk29.03.2023
256 interakcji Dołącz do dyskusji

28-letni kierowca Volvo potrącił 67-letnią kobietę swoim Volvo. Złamała miednicę, ale nie chciała pomocy medycznej. Dlaczego doszło do tego wypadku?

Czy można nie zauważyć pieszego na przejściu? Niestety, mimo że kierowcy są coraz bardziej świadomi, a przejścia stopniowo stają się lepiej oznaczone i oświetlone, to się nadal zdarza. Gdy połączymy źle oznakowane, ciemne przejście, deszcz, ubranego na ciemno pieszego i nieuważnego kierowcę, może dojść do tragedii.

Ale w Makowie Mazowieckim nie było takiej sytuacji

Na filmie opublikowanym przez tamtejszą policję widać, jak prowadzone przez 28-latka białe Volvo XC60 uderza w przechodzącą po pasach 67-letnią kobietę. Nie było ciemno, nie padał deszcz, wydawałoby się, że piesza powinna być widoczna z daleka.

Niestety, doszło do zderzenia. Po wypadku kierowca Volvo pomógł wstać pieszej i zaoferował jej pomoc. 67-latka uznała, że ma tylko stłuczenia i z bliżej niewyjaśnionych powodów (może „nie chciała robić problemów”? Niepotrzebnie) po prostu poszła do domu. Gdy potem dotarli do niej policjanci – którzy dowiedzieli się o wypadku dopiero po otrzymaniu nagrania z okolicznej kamery monitoringu – okazało się, że na stłuczeniach się nie skończyło. Doznała groźnego złamania miednicy.

Potrącenie w Makowie Mazowieckim: dlaczego się wydarzyło?

Każdy, kto ogląda „Katastrofy w Przestworzach” wie, że aby doszło do tragedii potrzeba zwykle niekorzystnego splotu kilku czynników. Tutaj było podobnie. Piesza nie zorientowała się w porę, że Volvo nie zwalnia, ale trudno ją o to winić. Winę ponosi kierowca białego SUV-a. Wyraźnie widać, że… nie widział. Dlaczego nie widział? Prawdopodobnie dlatego, że nie patrzył. Można pisać różne scenariusze na temat powodów (odwrócił się do dzieci siedzących z tyłu? Przełączał ustawienia radia? Coś spadło mu pod fotel?), ale postawiłbym dwa złote na najbardziej prawdopodobną opcję. Brzmi „kierowca patrzył w telefon”.

Niestety, być może samochód też nie „patrzył” tak, jak powinien. Wygląda na to, że Volvo XC60 pierwszej generacji po liftingu powinno być wyposażone w system wykrywania pieszych i ostrzegania przed nimi. Specjalne radary szwedzkiego auta „wyłapują” sylwetkę osoby przed wozem i alarmują kierowcę, że może dojść do potrącenia. System nie działa w tunelach (to nie ta sytuacja), nie wykrywa pieszych niższych niż 80 cm (to nie ta sytuacja) i ma ograniczone możliwości działania o zmierzchu i świcie (to także nie ta sytuacja). Czy to możliwe, że Volvo się popsuło? Owszem. Ale jeszcze bardziej prawdopodobne jest to, że auto alarmowało kierowcę. Ale był tak zaaferowany tym, co akurat robił, że nie zwrócił uwagi na ostrzeżenia.

W sprawie ruszyło postępowanie wyjaśniające

28-latek zapewne będzie musiał przez jakiś czas udać się na przymusowy urlop od prowadzenia samochodu. Dobrze, że obyło się bez ofiar. Jaki morał płynie z sytuacji w Makowie Mazowieckim? Patrzcie na drogę i słuchajcie auta.

PS poniższe nagranie streamowane jest z policyjnego serwera, który niestety nie zawsze działa

Czytaj również:

Piesi błędnie interpretują i zakorkowali rondo w Szczecinie. Sprawa aż trafiła do ministra

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać