Ciekawostki

Właściciel chce upłynnić swojego Peugeota 307. To mogą być utopione pieniądze

Ciekawostki 22.11.2023 548 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 22.11.2023

Właściciel chce upłynnić swojego Peugeota 307. To mogą być utopione pieniądze

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski22.11.2023
548 interakcji Dołącz do dyskusji

Kupi go tylko ktoś, komu się nie przelewa. Stan auta zapewne mocno wpływa na jego cenę. 

Bardzo trudno już kupić samochód za mniej niż 2000 zł. Nawet kiedy w zeszłym roku kupowałem Seicento jako „projekt” na zlot, musiałem za nie zapłacić 3000 zł. Cokolwiek sprawnego zaczyna się od ok. 2500 zł. Tymczasem w Warszawie na sprzedaż jest Peugeot 307 2.0 HDi za jedyne 1800 zł, sprawny i z badaniem technicznym.

Przez chwilę myślałem, że to Ford

Ford oznacza po angielsku „bród”, „to ford” – brodzić. Widzę ze zdjęć, że samochód mocno brodził, i to na Bródnie, którego nazwa też pochodzi od brodu. Ale jednak to Peugeot – sprzedający podkreśla tylko, że progi są zgnite. Trudno jednak stwierdzić, co mogło to zgnicie spowodować.

Zdjęcie z Facebook Marketplace

Według opisu, auto jest nie tylko sprawne, ale też wystąpiło w kilku programach telewizyjnych. Rzeczywiście, bez problemu można znaleźć fragmenty programu TVN z sierpnia tego roku, kiedy to na skutek obfitych opadów deszczu po raz kolejny doszło do zalania warszawskiej trasy S8 na wysokości Żerania. Zarządca drogi i władze miasta obwiniały się wtedy nawzajem o zły projekt lub złe działanie infrastruktury odpowiedzialnej za odprowadzanie wody, a Peugeot taplał się w najlepsze w gigantycznej kałuży. Tego dnia wiele aut próbowało zresztą pokonać to jezioro, ale nie były w stanie, ponieważ woda zalewała sprzęgło lub elektronikę i wozy po prostu stawały w miejscu.

I tak dobrze, że Peugeot 307 nie zaczął się palić

Te auta znane były z przypadłości, polegającej na pojawianiu się iskrzenia z przewodów przy module ABS podczas przejeżdżania przez kałużę. Iskry powodowały powstanie ognia, który obejmował plastikowe nadkole i rozprzestrzeniał się na całe auto.

Nasuwa się pytanie, czy warto kupić takie auto nawet za 1800 zł?

Czy nowy nabywca popłynie? A może wtopi? Moim zdaniem sprawa wygląda tak: ze zdjęć w ogłoszeniu nie wygląda, jakby ten Peugeot 307 miał zostać poważnie uszkodzony wodą na tej wysokości. To znaczy możliwe, że coś tam się zalało, ale nie wydaje mi się, żeby przy tym poziomie lustra wody mogło dojść do nieodwracalnych uszkodzeń. Możliwe, że trochę w nim cuchnie, pewnie te pogniłe progi już wcześniej nie wyglądały zbyt dobrze, ale to jeszcze nie jest porównywalne z autami zalanymi do linii maski silnika. Można więc stwierdzić, że za 1800 zł jest to umiarkowany poziom ryzyka – auto do pojeżdżenia przez pół roku, potem i tak wytnie je strefa czystego transportu.

Nie próbujcie jednak pokonywać takich kałuż autami osobowymi

Są one do tego całkowicie niedostosowane. Często kluczowe elementy elektroniki umieszcza się bardzo nisko, np. w zderzaku i w połowie drogi coś przestanie działać. Zasada jest taka, że jeśli wodę rozpychamy już zderzakiem, to  wjechaliśmy za głęboko. Właściciel Peugeota miał bardzo dobry plan, ale zderzył się z francuską szkołą budowy samochodów, w której części umieszcza się przeważnie losowo w możliwie trudno dostępnych i jak najbardziej zaskakujących miejscach.

Ogłoszenie wisi już od paru dni. A wiadomo – co ma wisieć, nie utonie.

Czytaj również:

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać