Wiadomości

Prezes Alpiny martwi się o sprzedaż aut sportowych po wprowadzeniu ograniczników prędkości

Wiadomości 06.08.2019 244 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 06.08.2019

Prezes Alpiny martwi się o sprzedaż aut sportowych po wprowadzeniu ograniczników prędkości

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski06.08.2019
244 interakcje Dołącz do dyskusji

Niepotrzebnie, panie prezesie. Ten spadek sprzedaży dotknie wszystkich, nie tylko producentów aut sportowych.

W wywiadzie dla australijskiego magazynu Wheels, prezes Alpiny Andreas Bovensiepen wyraża wiele ciekawych opinii. Jego główne zmartwienie to planowane wprowadzenie obowiązkowych ograniczników prędkości ISA, które z początku będą wyłączalne, a potem nie wiadomo – być może staną się niewyłączalne (moim zdaniem jest to nieuniknione). Wprowadzenie ograniczników ISA ma negatywnie wpłynąć na sprzedaż mocnych samochodów sportowych, z których słynie marka Alpina.

Tak, ale nie

Wprowadzenie ograniczników owszem, wpłynie na sprzedaż, ale nie mocnych samochodów, tylko wszystkich samochodów. Jeśli dziś masz auto, w którym nic cię nie ogranicza i możesz cisnąć gaz do woli, a w następnym będzie to już elektronicznie ograniczone, to w tym momencie moc pojazdu nie ma kompletnie znaczenia. Klienci dokładnie tak samo nie będą chcieli mieć ogranicznika w 400-konnej Alpinie, jak i w 60-konnej Skodzie Citigo. Po prostu odłożą zakup nowego samochodu lub z niego zrezygnują, ewentualnie zaczną się rozglądać za możliwością elektronicznego odłączenia ISA. Ta gałąź biznesu rozwinie się błyskawicznie, podobnie jak rozwinęły się usługi korekcji liczników czy wycinania filtrów cząstek stałych.

Ponadto stawiam dolary przeciwko orzechom, że wprowadzenie inteligentnych ograniczników prędkości odbędzie się z pominięciem problemów wynikających z niedoskonałości systemu rozpoznawania znaków – a na tym systemie będzie się opierać. Po prostu doda się funkcję – jeśli system zauważy gdzieś znak 70 km/h, ograniczy prędkość do 70 km/h i już. Jeżdżę różnymi samochodami wyposażonymi w umiejętność rozpoznawania znaków i przyznam, że w ok. 8 na 10 przypadków ograniczenie pokazane jest dobrze, więc to zapewne wystarczający poziom wiarygodności dla europejskich ustawodawców. Jeśli w 2 na 10 przypadkach przez jakiś czas system pokazuje źle – da się z tym żyć.

Prezes Alpiny twierdzi, że gdy auta będą miały ograniczniki, to ludzie zrezygnują z zakupu samochodu sportowego na rzecz zwykłego, tańszego pojazdu. Możliwe, a jeśli tak, to dobrze, bo te zwykłe pojazdy przeważnie zajmują mniej miejsca i zużywają mniej paliwa.

Potem prezes zaczyna trochę bredzić.

To normalne, w końcu jest prezesem. Oni są zwykle trochę z innej planety. Zdaniem pana Andreasa wprowadzenie ograniczników i nieuchronne ograniczenie prędkości na niemieckich autostradach przełoży się na… więcej wypadków. To dlatego, że gdy samochody nie będą już mogły jechać powyżej 140 km/h, producenci przestaną przykładać się do budowy układu jezdnego. Krótko mówiąc, z powrotem pojawią się niezbyt skuteczne hamulce bębnowe (ale tanie w produkcji), proste jak drut zawieszenia z belką skrętną jak w Golfie IV oraz twarde opony, których główną zaletą będzie duża trwałość, a wadą – słaba przyczepność w zakręcie.

I tu jest moment, kiedy prezes Alpiny zaczyna brzmieć jak jakiś mityczny „prosamochodowy lobbysta”, który bardzo chce jeździć „szybko ale bezpiecznie”. W ciągu ostatnich 20 lat zawieszenia, hamulce i opony zrobiły bardzo duży postęp i teraz niemal każdym nowym samochodem da się stabilnie jechać z prędkością autostradową, może oprócz jakichś dziwadeł typu Suzuki Jimny. Trochę nie chce mi się wierzyć, że po wprowadzeniu ograniczników wrócimy do motoryzacyjnego średniowiecza i będziemy drzeć na oponach 145/80 R13 przymocowanych do sztywnej osi na resorach. Producenci dość dobrze wiedzą, że bezpieczeństwo ich pojazdów to istotny czynnik odpowiadający za decyzje zakupowe. A prezes Alpiny martwi się oczywiście o swój własny biznes.

obowiązkowe ograniczniki prędkości ISA

Można mieć mieszane uczucia co do ograniczników

Bo z jednej strony chodzi nam oczywiście o bezpieczeństwo, natomiast oprócz bezpieczeństwa jest coś jeszcze: kwestia, czy społeczeństwo ma prawo łamać prawo, czy należy mu to uniemożliwić. Niewyłączalny ogranicznik prędkości na co dzień nie spowoduje (w moim odczuciu) większych utrudnień w jeździe samochodem. Po prostu będziemy musieli zarezerwować sobie kilka-kilkanaście minut więcej na dojazd z miejsca na miejsce. Spowoduje jednak znaczną frustrację u tych, którzy nie będą mogli już przekraczać prędkości, gdy będą wyprzedzać ich stare gruchoty bez ogranicznika. Ta frustracja nie znajdzie już upustu na drodze, więc będzie musiała pewnie ujawnić się gdzieś indziej.

Inteligentne ograniczniki prędkości porównałbym do urządzenia, które nie pozwala przeklinać i mówić słów wulgarnych. Na co dzień to zupełnie nie przeszkadza, bo przecież nie mówimy ciągle k… i ch…, porozumiewając się między sobą. Ale kiedy zdarzy się nam coś złego, co nas wzburzy, chcemy krzyczeć „o k…” albo coś podobnego, a wtedy specjalny układ blokowałby nam możliwość wydawania dźwięku. To powodowałoby frustrację, zwłaszcza gdy widzielibyśmy, że inni mogą bez żadnych konsekwencji obrzucać otoczenie najobelżywszymi słowami. Bardzo jestem ciekaw, jakie konsekwencje dla społeczeństwa będą miały ograniczniki ISA. Wręcz nie mogę się ich doczekać. Moim zdaniem z początku nie zmieni się nic. Z czasem bezpieczeństwo na drogach wzrośnie, ale wzrosną też wskaźniki przestępstw innego rodzaju, np. będzie więcej pobić, bo ludzie nie będą już rozładowywać agresji cisnąc gaz do oporu.

A o markę Alpina się nie martwię

W końcu takie auta kupuje się tylko dla lansu. Mogłyby mieć pod maską diesla 1.5 i hamulce bębnowe, byle był znaczek.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać