Felietony

Samochód będzie informował o własnych emisjach, ale jak coś, to zwali na właściciela

Felietony 15.11.2022 53 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 15.11.2022

Samochód będzie informował o własnych emisjach, ale jak coś, to zwali na właściciela

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski15.11.2022
53 interakcje Dołącz do dyskusji

Norma Euro 7, niewyłączalny ogranicznik prędkości i permanentna kontrola emisji spalin zniechęcą nas do samochodów tak skutecznie, że będziemy już woleć siedzieć w domu i patrzeć w ekrany.

Wsiadasz do samochodu i ruszasz. Możesz osiągnąć prędkość 30 km/h, bo jesteś w mieście i wszystko jest strefą Tempo 30. Niestety, przy prędkości 30 km/h emisja spalin jest dość spora, bo silnik nie pracuje w optymalnym zakresie obrotów, więc instalacja do monitoringu jakości spalin przekazuje tę informację do centralnego systemu informatycznego i zakazuje dalszej jazdy. W razie kontroli policyjnej można od razu sprawdzić, czy w ostatnim czasie nie przekraczaliście norm emisji. Kontrola jest absolutnie permanentna i wszechogarniająca, tzn. system wie doskonale czy łamaliście przepisy lub czy wyemitowaliście odrobinę za dużo cząstek stałych, wie dokąd jeździliście i kiedy.

Zniechęcanie do jazdy samochodem spalinowym wchodzi na nowy poziom

W założeniach normy Euro 7 znalazła się permanentna inwigilacja kierowców. Każdy samochód z normą Euro 7 ma przez 10 lat (lub przez 200 tys. km) zbierać dane na temat emisji spalin i udostępniać je na każde żądanie władz. Oczywiście informacja o emisjach trafi również do „chmury danych” producenta samochodu. Nie wiadomo jeszcze z jakimi konsekwencjami dla kierowcy będzie się wiązało np. jednokrotne przekroczenie norm emisji, czy będzie ono raportowane z automatu do systemu państwowej kontroli – pewnie będzie to zależało od danego państwa, ale nie można tego wykluczyć. Przekroczymy np. normę tlenków azotu i automatycznie nasz pojazd będzie kierowany na badanie techniczne. Badanie pewnie niczego nie wykaże, bo powodów takiej sytuacji mogą być setki, ale trzeba będzie za nie oczywiście zapłacić. A na drugi dzień przekroczenie pojawi się znowu, i tak w koło Macieju, i tak k… no nieważne.

W tej sytuacji kierowcy sami będą woleli kupić samochód elektryczny

Stare samochody spalinowe nie pójdą w cenę, jak wiele osób sądzi, bo ich użytkowanie będzie kłopotliwe z powodu braku części i kurczącej się sieci stacji benzynowych. Będzie też coraz mniej miejsc, w które takim starym samochodem spalinowym będzie można pojechać. Ogólnie będzie to więcej kłopotu niż korzyści, więc wzrost cen starych aut spalinowych to iluzja, będą one raczej masowo opuszczały Europę, płynąc w stronę Afryki. Przesiadka na samochód elektryczny będzie przynajmniej gwarantować brak konieczności martwienia się o kontrolę poziomu emisji spalin. Można więc powiedzieć, że samochód elektryczny będzie zapewniał wolność – wjazdu do miasta czy braku konieczności spowiadania się z emitowanych cząstek. Sami będziecie prosić o te samochody elektryczne, a swoje ukochane spaliniaki wyślecie w podróż do Mauretanii.

Prawdziwa rzeźnia szykuje się w segmencie aut dostawczych

Pisałem ostatnio test elektrycznej wersji Fiata Scudo. Samochód ten znakomicie sprawdzał się w mieście, ale zupełnie nie nadaje się na trasę. Transport dalekobieżny samochodami poniżej 3,5 tony właściwie wymrze, bo diesle będą niebywale skomplikowane i kłopotliwe. Elektryczne busy będą woziły towar z punktu przeładunkowego typu wielka hala do miasta – w ostatnich latach ogromny boom przeżywają hale przeładunkowe znanej firmy na P, przewidywane są kolejne ogromne inwestycje w takie centra. To właśnie z nich będą jeździły elektryczne busy, a te z silnikami wysokoprężnymi powoli już mogą zacząć się zwijać. Zresztą już teraz ekologia w autach dostawczych powoduje ogromne problemy. Właściciele Transitów z silnikami 2.0 EcoBlue pytani o trwałość swoich pojazdów potrafią wybuchnąć płaczem – w przyszłości będą musieli przesiąść się na e-Transity.

Norma Euro 7 ma wydłużyć trwałość akumulatorów w samochodach elektrycznych

To jakiś plus, chociaż muszę powiedzieć, że już teraz nie słyszę zbyt często o nietrwałych akumulatorach w samochodach elektrycznych. Właściwie jedynym samochodem, co do którego regularnie słychać o zużytych akumulatorach, jest Nissan Leaf pierwszej generacji. Nie bardzo też wiem, jak norma Euro 7 ma wydłużyć trwałość akumulatorów – nakrzyczy na nie, czy co?

W każdym razie, podsumowując

Elektryfikacja nastąpi nie w ten sposób, że pędzeni troską o dobro środowiska naturalnego kupicie auto elektryczne zamiast spalinowego. Tak postąpili „early adopters”, czyli wcześni nabywcy. To oni skorzystali z marchewki. Na resztę szykuje się gruby kij – i to stale połączony z bazą, żeby wiedzieć ile razów zadał, i czy były one skuteczne.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać