Wiadomości

Euro 7 nie zabije silników spalinowych. Jest nowy plan, mniej morderczy niż wcześniej

Wiadomości 10.11.2022 59 interakcji

Euro 7 nie zabije silników spalinowych. Jest nowy plan, mniej morderczy niż wcześniej

Piotr Barycki
Piotr Barycki10.11.2022
59 interakcji Dołącz do dyskusji

Norma Euro 7 miała przynieść kres samochodom z silnikami spalinowymi, przynajmniej w niektórych segmentach, czyniąc je kompletnie nieopłacalnymi. Najnowsza propozycja przepisów sugeruje jednak, że… nic z tego nie będzie miało miejsca, a problemy będą mieli inni.

Komisja Europejska opublikowała dziś szczegółowe plany dotyczące zmian w ramach wprowadzenia normy Euro 7. Próżno tutaj szukać zapowiadanego końca silnika spalinowego, za to można znaleźć kilka innych, dużo bardziej interesujących i intrygujących rzeczy.

Euro 7 – z myślą o tym, żeby samochody nadal były przystępne cenowo.

A przynajmniej tak twierdzą autorzy proponowanych zmian w Euro 7, trochę zapominając, że samochody w większości już przestały być przystępne cenowo, ale trudno – lepsze to niż nic. Przynajmniej jakiś ludzki odruch.

Albo po prostu producenci samochodów – jak to zwykle bywa – ugrali swoje.

Euro 7 – jakie dokładnie zmiany wprowadzi?

Zgodnie z opublikowanym dziś dokumentem, głównych zmian będzie sześć.

Pierwszą będzie lepsza kontrola nad faktyczne emisją, polegająca na rozszerzeniu zakresu warunków testowych nowych pojazdów. Od teraz testowane mają być przejazdy również w temperaturach do 45 stopni Celsjusza, a także na krótkich przejazdach.

Drugą nowością będzie wprowadzenie limitów emisji nie tylko dla tego, co wydobywa się z rury wydechowej, ale z samochodu jako całości. Ograniczenia dotkną więc emisji cząstek z hamulców czy ścieranych opon i będą też dotyczyć pojazdów elektrycznych.

Nowe wymagania będą też dotyczyć tego, jak długo auto będzie musiało spełniać normy, na podstawie których zostało dopuszczone do ruchu. W przypadku normy Euro 6 było to 5 lat i 100 000 km, natomiast od teraz będzie to 10 lat i 200 000 km.

Komisja Europejska ma zamiar także regulować – przynajmniej teoretycznie – wytrzymałość pakietów akumulatorów w samochodach osobowych i dostawczych. Brak niestety informacji na tym, jak będą wyglądać te regulacje i na jaką żywotność akumulatorów będziemy mogli w takim układzie liczyć.

Piątą nowością ma być z kolei zapewnienie możliwości stałego kontrolowania poziomu emisji samochodu przez cały okres jego użytkowania, z wykorzystaniem odpowiednich czujników. System ten ma być przy tym nienaruszalny. 

A szósta zmiana? Co z ograniczeniem emisji?

I tutaj są i dobre, i złe informacje.

Dobrą jest to, że przy przygotowywaniu normy Euro 7 bazowano na… poprzedniej normie. Złą jest to, że np. dla samochodów osobowych, zrównano po prostu najniższe wartości z poszczególnych kategorii. I tak np. do tej pory emisja NOx dla silników benzynowych wynosiła 60 mg/km, natomiast dla wysokoprężnych – 80 mg/km. W Euro 7 limit będzie wynosił 60 mg/km – niezależnie od rodzaju silnika. Poza tym nie wygląda na to, że ma się zmienić cokolwiek.

Niższe niż do tej pory limity mają dotyczyć natomiast przede wszystkim samochodów ciężarowych i busów – i to w tym przypadku koszt wdrożenia nowych norm będzie najwyższy.

O ile podrożeją samochody?

Autorzy propozycji podają, że w przypadku samochodów osobowych będzie to niewielka kwota – od 90 do 150 euro. W przypadku samochodów ciężarowych i busów będzie to natomiast… 2700 euro.

Euro 7 – kiedy?

Najwcześniej w 2025 roku. W 2024 r. ma być natomiast gotowa finalna wersja nowych regulacji. Można więc póki co spokojnie kupować spalinowe samochody, a potem… potem w sumie też. Byle przed 2035 rokiem.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać