Felietony

Księga ulicy mówi, żeby ostrzegać innych przed kontrolą prędkości. Nawet pod groźbą kary

Felietony 10.04.2023 448 interakcji

Księga ulicy mówi, żeby ostrzegać innych przed kontrolą prędkości. Nawet pod groźbą kary

448 interakcji Dołącz do dyskusji
Księga ulicy mówi, żeby ostrzegać innych przed kontrolą prędkości. Niestety czasem dobry uczynek weryfikuje rzeczywistość. Poczciwina chciał być dobrym obywatelem i ostrzec BMW przed patrolem policji. Niestety ostrzegł radiowóz z grupy Speed.

Sytuacja miała miejsce w Grudziądzu przy ul. Paderewskiego. To tam rozstawił się patrol policji i mierzył prędkość przejeżdżających. Obok patrolu, z przepisową prędkością przejechał kierowca Peugeota. Zaraz po tym jak minął mobilny posterunek radarowy, postanowił ostrzec jadących z naprzeciwka o czyhającej na nich kontroli, co uczynił.

Ostrzegł radiowóz

Pech chciał, że sygnał ostrzegający został wyświetlony wprost przed maską jadącego z naprzeciwka BMW, które było radiowozem. W samochodzie podróżował patrol grupy SPEED. Oficerowie natychmiast rozpoczęli procedurę zatrzymania Peugeota do kontroli.

W trakcie zatrzymania wyszło na jaw, że 40-latek za kierownicą francuskiego pojazdu w ogóle nie powinien prowadzić, ponieważ nie ma uprawnień. Kilka miesięcy wcześniej stracił je, przekraczając prędkość o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym. Poprzednia sprawa skończyła się w sądzie, który orzekł dla kierowcy 6-miesięczny zakaz prowadzenia pojazdów. Ów zakaz obowiązywał w momencie zatrzymania przez grupę SPEED, czyli 6 kwietnia 2023 r.

W kolejnym akapicie aż prosi się, żeby napisać, że poza obowiązującym zakazem, kierowca był również pijany. To jednak nie nastąpi – zatrzymany był trzeźwy. Bardzo dobrze, bo ten post ma przywrócić wiarę w ludzi, a nie być kolejnym dowodem na otaczającą nas beznadzieję.

Dobry człowiek stracił prawo jazdy, po czym otrzymał nieprzychylny wyrok w sądzie, więc chciał oszczędzić tego innym. Intencje były dobre. Niestety zamiast tego skończyło się na próbie donosu na policję w obecności policji.

Za takie wykroczenie taryfikator przewiduje karę wysokości 200 zł oraz 4 punkty karne. Została ona nałożona na 40-latka. To nie koniec jego problemów, bowiem będzie musiał odpowiadać za kierowanie pojazdem w czasie obowiązującego go zakazu, za co grozi mu nawet 5 lat pozbawienia wolności.

Czy warto ostrzegać innych przed kontrolą prędkości?

Mam nadzieję, że poważnie brzmiące 5 lat za kratkami w tym przypadku okaże się jedynie straszakiem. Takiemu dobremu człowiekowi, to się nagroda należy, a nie kara. Zakaz go przecież zresocjalizował – nie dość, że przestrzegał ograniczenia prędkości, to jeszcze działał w czynie społecznym. Niestety, jak pech to pech.

Morał jest z tego taki – pamiętaj, nie ostrzegaj policji przed policją, bo możesz stracić 200 zł i otrzymać cztery punkty karne.

Powinienem napisać wprost, że to, czego dopuścił się ukarany powyżej kierowca, to łamanie prawa i dobrze mu z tym mandatem. Tylko że ja wcale tak nie uważam. W końcu przed fotoradarami ostrzegają znaki drogowe, przed nieoznakowanymi radiowozami mogą zatem ostrzegać kierowcy. Skutek powinien byc taki sam, że jedziemy wolniej. Widzicie, drodzy Czytelnicy, to ostrzeganie siebie nawzajem przed kontrolami policyjnymi, to jedno z niewielu pozytywnych, solidarnych zachowań, jakie panują wśród kierowców. Odkąd, w co drugim krajowym samochodzie jest kamerka rejestrująca wyczyny Polaków, to czasem można odnieść wrażenie, że zwierzęta lepiej by się traktowały w ruchu drogowym.

Jeśli wśród całego tego draństwa zostało nam jeszcze przynajmniej mruganie i wpuszczanie przed siebie, to róbmy to. Oczywiście raz na jakiś przyjdzie nam zapłacić 200 zł oraz 4 punkty za tę solidarność, ale mandat za to, to koszt uprzejmości.

Źródło: policja.pl

Czytaj dalej:

Kierowca Dacii napił się i zmylił pościg. Choć żadnego pościgu nie było

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać