Ciekawostki

Według Wall Street Journal samochody z napędami spalinowymi wyginą jak komórki z klapką. I to już niebawem

Ciekawostki 28.12.2018 142 interakcje
Adam Majcherek
Adam Majcherek 28.12.2018

Według Wall Street Journal samochody z napędami spalinowymi wyginą jak komórki z klapką. I to już niebawem

Adam Majcherek
Adam Majcherek28.12.2018
142 interakcje Dołącz do dyskusji

Elektryki mają być na tyle tanie, że nikt nie będzie chciał wydawać pieniędzy na spalinówki. Chyba ktoś się tu zanadto zapędził…

Dan Neil – doświadczony amerykański dziennikarz motoryzacyjny, piszący przez lata dla Los Angeles Times, AutoWeek, czy Car and Driver, napisał na łamach Wall Street Journal jak według niego zmieni się krajobraz motoryzacyjny. Według niego samochody z klasycznymi układami napędowymi szybko staną się zbyt drogie, by warto było je utrzymywać. Albo raczej – elektryki będą na tyle konkurencyjne, że posiadanie samochodu zasilanego benzyną, czy olejem napędowym, nie będzie miało ekonomicznego uzasadnienia. I nawet jeśli za 10 lat w zakupie wciąż będą droższe, to niższy ma być koszt utrzymania samochodu elektrycznego z uwzględnieniem paliwa, serwisu, czy napraw. I z perspektywy czasu taki zakup będzie się po prostu bardziej opłacał.

Według Neila świat skazał samochody z napędem spalinowym na śmierć. Międzynarodowa Agencja Energetyczna ocenia, że w 2030 r. po drogach będzie jeździć między 125 a 220 milionów samochodów elektrycznych. To bardzo optymistyczne szacunki biorąc po uwagę, że obecnie jest ich niewiele ponad 3 miliony. Co prawda w porównaniu do 2016 r. liczba elektryków wzrosła o 50 proc., ale do 220 milionów droga bardzo daleka. 

Oczywiście, producenci coraz śmielej mówią o przestawieniu produkcji, Volkswagen nawet zapowiedział, że w 2026 r. wprowadzi do sprzedaży ostatnią generację silników spalinowych i przestanie je rozwijać. Jednak Niemcy są przekonani, że nowy samochód zasilany benzyną można będzie kupić i za 30 lat. 

Silniki spalinowe skończą jak komórki z klapką.

Dan Neil twierdzi, że kupując dziś nowy samochód trzeba liczyć się z tym, że w okresie jego eksploatacji dojdzie do momentu, w którym popyt na samochody z tradycyjnymi silnikami spadnie do zera. Zapowiada, że będzie jak z komórkami z klapką, których dziś nikt nie chce i nawet nie bardzo jest gdzie taki sprzęt naprawić. 

Postęp elektryfikacji miałby sprawić, że za kilkanaście lat nie będziemy mieli gdzie naprawiać spalinówek? Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Ja rozumiem, że z napędami elektrycznymi można wiązać wielkie nadzieje. Rozumiem też tych, którzy mówią, że elektryki wyprą spalinówki tak jak samochody wyparły kiedyś konie. Ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że ci, którzy wieszczą napędom spalinowym śmierć w najbliższej dziesięciolatce nigdy nie wyjechali poza wielkie metropolie. Jasne, kiedyś pewnie i Polska będzie potęgą elektromobilności. Ale jak wyliczył kiedyś Piotr Barycki – możemy tego nie dożyć.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać