Wiadomości

Oto najdroższy chiński samochód. Wygląda świetnie, o ile gustujesz w smokach

Wiadomości 25.05.2020 408 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 25.05.2020

Oto najdroższy chiński samochód. Wygląda świetnie, o ile gustujesz w smokach

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk25.05.2020
408 interakcji Dołącz do dyskusji

Hongqi E-HS9 to najdroższy chiński samochód dostępny w masowej sprzedaży. Kierowcy mogą się obawiać, że zostaną pożarci przez jego wielki grill.

Na początku, ważna informacja dla osób, które uważnie śledzą chiński rynek samochodowy i tamtejsze nowości. Model, o którym właśnie czytacie, na początku – gdy był jeszcze prototypem – pojawiał się w mediach jako Hongqi E115. Ale Chińczycy być może stwierdzili, że to zbyt „techniczna” i bezduszna nazwa. Taka, która kojarzy się z jakimś sprzętem elektronicznym, a nie z prestiżowym SUV-em. E115 nasuwa też skojarzenia z konserwantami albo z linią autobusową. Najdroższy chiński SUV musiał nazywać się zupełnie inaczej. Udało się.

Przed wami… Hongqi E-HS9. Póki co na nieoficjalnych, szpiegowskich zdjęciach z fabryki, ujawnionych przez CarNewsChina. Szpiegom chyba trzęsły się ręce, więc wybaczcie, że niektóre fotki są nieostre.

Od razu lepsza ta nowa nazwa, prawda?

najdroższy chiński samochód

Ale nie tylko nazwa robi kolosalne wrażenie na klientach. Cały samochód jest kolosalny. Mierzy 5,16 m, czyli odrobinę więcej niż BMW X7. Ma za to identyczną szerokość (2 metry) i trochę mniejszą wysokość (1,73 m wobec 1,8 w X7). Hongqi wygrywa rozstawem osi: to 3,25 m, podczas gdy w BMW ten parametr wynosi skromne 3,1 m…

Najdroższy chiński samochód wygrywa też wielkością grilla.

najdroższy chiński samochód

Gdy X7 debiutowało, najwięcej komentarzy dotyczyło ogromnych, chromowanych „nerek” z przodu tego auta. Ale grill E-HS9 pożera i wypluwa BMW. Jego front jest wręcz groteskowo potężny i błyszczący. Zapewne inni kierowcy będą odwracać wzrok, oślepieni przez blask Hongqi. Ten wóz to chiński smok na kołach.

Czy pod maską pracuje tu V8?

najdroższy chiński samochód

Do takiego nadwozia pasowałby jakiś ogromny silnik V8, o pojemności pięciu albo i siedmiu litrów. Powinien głośno bulgotać, odpowiednio wcześnie dając znać innym, żeby usunęli się z drogi gdzie pieprz rośnie. Zaraz, zaraz, pieprz rośnie chyba w Chinach… no nic, nieważne.

Ale Hongqi E-HS9 to samochód elektryczny, więc może skradać się do swojej ofiary niepostrzeżenie. Napędzają go dwa silniki. Ten z przodu ma 215 KM i osiąga 350 Nm. Ten z tyłu rozwija 295 KM i 420 Nm. Razem mają 510 KM i 770 Nm.

Ten smok nie może zionąć ogniem (ani spalinami), ale za to jest bardzo szybki. Osiąga 100 km/h w 4 sekundy.

Duży wóz to duży akumulator.

Dokładniej – taki o pojemności 92,4 kWh. Ma pozwalać E-HS9 na przejechanie bez ładowania aż 600 kilometrów (według normy NEDC). Ciekawe, czy w prawdziwym życiu red. Adam dojechałby nim na raz z Warszawy do Wrocławia.

najdroższy chiński samochód

Cena nowego Honqgi na rynku chińskim będzie wynosiła od 480 do 550 tysięcy juanów. Tak jak wspominałem, to czyni go najdroższym masowo produkowanym samochodem z Chin, ale na tle wspomnianego BMW X7, to prawdziwa okazja. Bazowe X7 40i kosztuje milion juanów, czyli dwa razy tyle. Nie jest w dodatku samochodem elektrycznym. Jest nim Tesla Model X, ale kosztuje ok. 800 tysięcy juanów. No i jej przód wypada przy E-HS9 wyjątkowo skromnie!

Fot. CarNewsChina.com

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać