Przegląd rynku

Muji z Hondą zrobiły coś ładnego. Nie nadaje się dla nas, ale jest alternatywa

Przegląd rynku 09.07.2022 21 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 09.07.2022

Muji z Hondą zrobiły coś ładnego. Nie nadaje się dla nas, ale jest alternatywa

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz09.07.2022
21 interakcji Dołącz do dyskusji

Ludzie już oswoili się z elektrycznymi jednośladami, a te teraz stają się coraz bardziej wymyślne, bo wymagania się zaostrzają. Muji i Honda zrobiły skuter MS01, który jest rowerem i nie ma odpowiednika na naszym rynku. Lecz są alternatywy. Oto one.

Muji i Honda zrobiły rzecz. Jest to rzecz jeżdżąca, jednośladowa. Rzecz wygląda jak skuter, ale skuterem nie jest, tak do końca. Jest elektryczna i ma prędkość maksymalną na poziomie roweru, czyli 25 km/h i jeszcze pedały ma. Wygląda tak.

muji honda ms01

I jeszcze tak.

muji honda ms01

Muji Honda MS01 ma jeszcze kilka cech, oprócz wyżej wymienionych, a są to:

  • hamulce tarczowe z przodu,
  • cienkie 17-calowe oponki,
  • golusieńką kolumnę kierownicy z przewodami na wierzchu, jak w hulajnodze elektrycznej, ale sama kierownica ma bardziej rowerowy kształt,
  • siedzisko trochę jak w skuterze,
  • oświetlenie jak design, czyli minimalistyczne,
  • 400W mocy,
  • około 65 kilometrów zasięgu,
  • mini wyświetlacz LCD,
  • dwa dostępne kolory (biały i czarny)
  • wyjmowany zestaw akumulatorów,
  • bezkluczykowy dostęp i coś przypominającego pilota do telewizora, w roli kluczyka,
  • cenę na poziomie 744 dolarów, czyli około 3,5 tys. zł, więc też minimalistyczną,
  • oraz skromne plany produkcyjne – 5000 sztuk, jak na razie,
  • plan sprzedaży w Chinach, bo nie w Europie.

Nie są jedyni, którzy kombinują w ten sposób. Xiaomi również ma w ofercie, choć nie na naszym rynku, podobne cudo. Wygląda się na nim nieco pokracznie, ale za to rozpędza się do prędkości roweru. Gdzieś na świecie, zapewne w Chinach, musi panować szał na taką koncepcję.

Minimalistyczny skuter Muji Honda MS01

Trudno coś przełomowego wymyślić w designie sprzętu, który ma być minimalistyczny. Pojazd kolaboracji Hondy i Muji ma koła, siedzisko i kierownicę. Zaplątały się również pedały, pewnie ze względów formalnych. Niby widzę, jak na filmie promocyjnym, ktoś faktycznie pedałuje, ale nie wciąż nie dowierzam, że można. Umieszczone są prawie za linią pośladków i wyglądają, jakby pedałowało się z nogami z tyłu.

Z powodu uproszczenia tej konstrukcji łatwo znaleźć kopie. Właściwie to już o nich pisaliśmy, gdy w Wielkiej Brytanii pojawił się skuter Eskuta. Przyznaję, w Hondzie bardziej się postarali, da się jednak popsuć minimalizm, co widać, jak się popatrzy na Eskutę.

Eskuta SX

Może i jeden jest brzydszy, ale pojazdy łączy za to pewna wada, mianowicie trochę nie wiadomo, czy to pies, czy wydra. Są pedały, ale pedałować raczej się nie chce. Wygoda ma być jak w skuterze, ale prędkość ustalono na poziomie elektrycznego roweru. Nie pasuje na ścieżkę rowerową, ani na ulicę. W Polsce dochodzi jeszcze ten kłopot, że żeby ten sprzęt mógł być uznany za rower elektryczny, to wspomagania elektryczne ma działać tylko wtedy, gdy się pedałuje. Odpada więc jazda na manetce drogą dla rowerów, a z taką prędkością maksymalną strach pchać się między samochody. Nie powinniśmy więc płakać w stylu dlaczego nie możemy mieć ładnych rzeczy, bo możemy, tylko nie wszystkie nadają się na drogi publiczne. Oto co oferuje rynek w kategorii elektrycznych pojazdów nieoczywistych, podobnych do tworu Muji i Hondy.

Skuter elektryczny firmy Askoll

Wygląd w miarę podobny, bo postawiono na ograniczony rozmach w wytwarzaniu tworzywa do pokrycia ramy. Nawet jeździłem jednym z modeli kilka dni i jedyne, czego żałowałem, to faktu, że nie mogę wjechać na drogę dla rowerów. Jechało się bezgłośnie i na cienkich oponach, prawie jak na rowerze, tylko bez pedałowania. Prędkość maksymalna nie przekraczała 66 km/h, do miasta wystarczy.

skuter Askoll

Dostępne są wersje odpowiadające motorowerom i skuterom o pojemności silnika nie przekraczającej 125 ccm (to te z 66 km/h Vmax). Ceny od 19 900 do 21 900 zł. Nie mogą konkurować ceną z produktem Hondy, bo te pojazdy mają europejską homologację i normalnie się je rejestruje i ubezpiecza, jak spalinowe odpowiedniki. Cena jest odważna, bo elektryczny skuter i to innego włoskiego producenta, da się kupić taniej – Piaggio 1 startuje od 13 500 zł, ale wygląda jak normalny skuter spalinowy. Bardzo chętnie miałbym takiego Askolla pod domem, w roli wózka na zakupy.

piaggio 1

A jeszcze bardziej chciałbym elektryczny rower

Na przykład taki jak Tern GSD G2, który tym się różni od innych elektrycznych rowerów, że jest dwuosobowy lub może służyć do przewozu towarów. Nie wiem tylko, ile dzieci bym tam z tyłu dał radę upchnąć i jak bardzo chciałyby siedzieć tam przez 200 kilometrów. Do takiego zasięgu ma dobijać elektryczne wsparcie, no może nie przy dużym obciążeniu. Tu formalnie też sprawa jest czysta, bo jest to zwykły rower elektryczny, więc możemy legalnie jechać tam, gdzie jeżdżą rowery. Cena jest odrobinę hamująca, bo rowery od tego producenta przebijają ceną 20 tys. zł. Znajdzie się tańsza alternatywa, ale i tak będzie kosztowała ponad 10 tys. zł.

rower Tern GSD

Gdzie nasze Super 73?

Jest taki znany rower elektryczny, nazywa się Super 73. Jego design był wyjątkowy, bo był pierwszy. Później namnożyło się podobnych pojazdów, które powielały w jakiś sposób kształt ramy, koła na grubych oponach, długie siedzisko i oczywiście elektryczny napęd. Wygląda inaczej, ale to jest koncepcja Muji i Hondy, tylko w innym ubraniu i z inną prędkością maksymalną.

Super 73

Ten pojazd też ma pedały, ale też po to, żeby ich nie używać. Jeździ się głównie posługując się samą manetką, czyli coś zupełnie nie dla nas. I dlatego tego u nas w oficjalnej dystrybucji nie ma. Proszę, wyszukałem dla was jeden używany na portalu ogłoszeniowym, za 4 600 zł, ale nie wiem, co to znaczy dopuszczony do użytku ulicznego w Europie. Na europejskiej stronie producenta nie znalazłem informacji o prędkości maksymalnej, ale może coś źle patrzę.

A co jest w zamian? Rower z Media Expert. Ma grube opony i długie siedzisko? Ma, podobnie jak cenę w postaci 10 299 zł. Cała zabawa popsuta, bo da się tym jeździć legalnie, to zwykły elektryczny rower.

Piaggio Ciao, bierz śmiało

Nieustannie przed oczy powraca mi inny pomysł na tanie przemieszczanie się. Piaggio Ciao to jednoślad z pedałami. Trzeba to zarejestrować, ale posiada opcję pedałowania, tak też uruchamia się silnik. Produkowane były wersje zablokowane do prędkości 25 km/h i takie też czasami przewijają się w ogłoszeniach. Trudno więc uznać, że Honda z Muji były pierwsze w projektowaniu przełamujących schematy jednośladów. Piaggio było dużo szybsze, tylko silnik miało spalinowy.

Piaggio Ciao
Autor zdjęć: autotomek86.86

W obliczu słabej dostępności większości fajnych elektrycznych pojazdów na naszym rynku, postawiłbym na Piaggio Ciao, gdyby jeździć szybko mi się nie chciao.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać