Wiadomości

Chcesz samochód elektryczny? Zmień pracę i dokup do niego dom

Wiadomości 19.03.2024 166 interakcji

Chcesz samochód elektryczny? Zmień pracę i dokup do niego dom

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski19.03.2024
166 interakcji Dołącz do dyskusji

Ładowanie samochodu elektrycznego pokazuje jakim człowiekiem jesteś. Jeżeli zerkasz na zasięg, to jesteś niewolnikiem, a do tego biedakiem bez własnego domu i ze słabą pracą. Może wam się wydawać, że was obrażam, a ja po prostu przekazuję wam wnioski płynące z pewnego badania, o którym jest głośno w internecie.

Jestem fanem samochodów elektrycznych, zapewne za kilka lat kupię sobie jakiś, ale jak czytam różne opracowania w tym zakresie, to mam wrażenie, że większość ich użytkowników na siłę próbuje zrobić z samochodu instrument podziału klasowego. To, co kiedyś połączyło społeczeństwo, sprawiło, że podróże przestały być domeną bogatych, usilnie promowane jest jako nowa linia podziału. Przeczytałem właśnie badanie amerykańskich i szwedzkich naukowców i od tego klasizmu zrobiło mi się słabo. Jeżeli ładujesz swój samochód elektryczny bezrefleksyjnie, patrząc na wskazania zasięgu, to nie masz odpowiedniej mentalności. Jesteś niewolnikiem przyzwyczajeń z samochodu spalinowego.

Ładowanie samochodu elektrycznego – robisz to źle, bo zbyt długo jeździłeś samochodem spalinowym

Profesorowie Frances Sprei z Uniwersytetu Technicznego Chalmersa oraz Willet Kempton z Uniwersytetu Delaware przepytali użytkowników samochodów elektrycznych w Stanach i Szwecji, żeby poznać ich zachowania oraz określić mentalność typowego kierowcy samochodu elektrycznego. Tą ostatnią mogli ocenić bez ruszania się z domu, np. wchodząc do internetu, ale nie dajmy się ponieść uprzedzeniom. W wyniku ich pracy powstało badanie o pięknym tytule – Modele mentalne kierują ładowaniem pojazdów elektrycznych. Przeczytałem je, żebyście wy nie musieli, ale jeżeli chcecie się poczuć jak paryski lud, który z braku chleba miał jeść ciastka, to zapraszam.

W wyniku badań ustalono trzy modele mentalne, które odpowiadają za to, w jaki sposób ładujemy samochód elektryczny. Jeżeli obserwujecie wskaźnik zasięgu (jak każdy przeciętny kierowca), to macie zły mental. Musicie go zmienić. Jeżeli planujecie trasę w oparciu o zasięg i dostępność ładowarek to wasz mental jest trochę lepszy, ale nadal trzeba go poprawić. Pełnię szczęścia zapewnia trzeci model, w którym macie dom, ładowarkę ścienną, wracacie do domu, ładujecie samochód od razu po przyjeździe, rano macie pełny zasięg. Żadnych kalkulacji, planowania, pełnia szczęścia.

Wiem, że nie każdy czytelnik jest światły jak kierowca samochodu elektrycznego, ale na szczęście dla takich ludzi przygotowano wersję graficzną różnic pomiędzy modelami mentalnymi:

ładowanie samochodu elektrycznego

Wszystko już jasne?

To jedziemy dalej. Pierwszy mental ma wynikać z tego, że użytkownik zbyt dużo i długo jeździł samochodem spalinowym, więc jeździ i obserwuje wskaźnik zasięgu. Według autorów to błąd, bo zasięg to tylko liczba, bo zaawansowani użytkownicy są wytrawnymi planistami. Dostosowują swoje plany do zasięgu, dostępności ładowarek, a nawet aktualnie obowiązującej taryfy.

Ale mental kierowców, którzy dopiero przesiedli się na samochody elektryczne to ogromny problem. To przez nich, a przynajmniej tak twierdzą autorzy badania, producenci są zmuszeni do stosowania dużych akumulatorów. Dodajmy do tego, że to przez nich występują naciski na przebudowę infrastruktury elektrycznej i budowę szybkich ładowarek, a sami użytkownicy kupują samochody niedostosowane do swoich potrzeb. Tak, też mnie to oburza, że ktoś wydaje swoje pieniądze na to co chce, a nie na to, co powinien według ekspertów.

Nawet nie wiedzieliście, że ładowanie samochodu elektrycznego może być złe

Nie możecie obserwować wskaźnika i zajeżdżać na stację wtedy kiedy wam się kończy zapas prądu. To myślenie godne politowania. Powinniście wrócić do swojego domu i tam podłączyć samochód. Trwa to kilka sekund i pozwala oddzielić plebs od elektrycznej arystokracji. Nie wierzycie, to patrzcie na tabelę, z której wynika, że tankowanie zajmuje uwagę kierowcy przez 8 minut, a ładowanie tylko przez kilka sekund:

Oczywiście pominiemy tutaj dane z czapy odnośnie czasu uzupełniania energii i 200 kWh akumulatorach, ale zobaczcie sami. Co wolicie robić? Tracić 8 minut czy 8 s? Mam dziwne przeczucie, że autorzy badania samochody elektryczne widzieli tylko na filmach w serwisie YouTube. Według nich 8 minut to czas potrzebny na dotarcie na stację paliwową, zatankowanie, zapłacenie itd. A taki samochód elektryczny to czysta wygoda – podjeżdżasz pod własny dom z własną ładowarką i 8 s później samochód podłączony. Co? Nie masz domu i ładowarki? To przestań być biedny i idź sobie kup.

Paweł, a co z metodologią?

Przepytano po 5 doświadczonych użytkowników samochodów elektrycznych w USA i Szwecji oraz 25 gospodarstw domowych początkujących użytkowników. Co powiedzieli doświadczeni użytkownicy? Większość z nich nie rozumie samego procesu ładowania, po prostu uzupełniają zasięg, ale robią to w różny sposób. Jeżeli jadą w trasę, to planują, jak ładować, a na codzienne jazdy po prostu podłączają samochód do prądu w garażu. Czasem ładowanie jest wyzwalane jakimś zdarzeniem poprzedzającym – np. idą wyprowadzić psa, więc w tym czasie ich samochód się ładuje, albo dojechali do swojej pracy, gdzie znajdują się ładowarki i cyk, gotowe. WIDZICIE JAKIE TO PROSTE?

A taki użytkownik samochodu spalinowego jest pozbawiony takich zdarzeń, widzi, że kończy mu się paliwo, to jedzie na stację, zero planu, zero finezji, tylko nudne życie.

Rozczula mnie jeden ankietowany, który kupił sobie samochód elektryczny, chociaż absolutnie nie miał go gdzie ładować. Podejmował wiele prób, ale w ostateczności po roku wrócił do samochodu spalinowego. Autorzy badania pozytywnie ocenili te wysiłki, sam widzę w tym człowieku potencjalnego męczennika elektromobilności. Może i nie miał gdzie ładować, ale cierpiał za grzechy spalinowego świata. Autorzy mówią, że ten przypadek potwierdza, że ładowanie wyzwalane wydarzeniami pomogłoby temu człowiekowi. Trudno się z nimi nie zgodzić, bo jakby miał dom z wallboxem i psa, to mógłby ładować samochód podczas spacerów. Proste i logiczne. Wystarczyło wcześniej wstawać albo lepiej się urodzić i nie byłoby problemu.

Początkujący z kolei ciągle myślą o zasięgu, nie potrafią się pozbyć piętna samochodu spalinowego

Nie czerpią przyjemności z jazdy samochodem elektrycznym, bo ciągle myślą o zasięgu. Ale jeżeli tylko mogą ładować się w domu, to zaczyna się powolny proces zmiany ich mentalności na właściwą. Ładują samochód elektryczny od razu po powrocie do domu. Wiedzą, że nie muszą ładować się do pełna, bo mają wystarczający zasięg na dojazd do pracy. Oczywiście najpierw się dziwią, że muszą codziennie ładować samochód, ale to tylko faza, to minie. Jeżeli ktoś nie ogarnie sam zmiany mentalności, to należy mu pomóc za pomocą odpowiednich materiałów edukacyjnych. Dla większości wystarczy 3-4 miesiące na zmianę.

Przeczytałem ten raport i czuję się brudny i niegodny

Być może przejeździłem więcej kilometrów za kółkiem samochodów elektrycznych niż większość ankietowanych, ale nadal mam złą mentalność, nie mam domu, ani wallboxa. Na szczęście jest dla mnie nadzieja, bo mam w swoje gniazdko i własny licznik, więc mógłbym zmienić mental. Autorzy badania mówią, że trzeba edukacji i odstraszania od szybkich ładowarek, trzeba mówić o zaletach ładowania w domu. Można to podsumować krótko.

Przestańcie w końcu być biedni, bo później naukowcy twierdzą, że to wszystko wasza wina. Ta Tesla Model Y czeka za rogiem, razem z domem i lepszą pracą. Ładowanie samochodu elektrycznego jest proste. 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać