Wiadomości

Koniec hybryd plug-in jest bliski. Aut elektrycznych również nie będzie

Wiadomości 30.05.2022 168 interakcji

Koniec hybryd plug-in jest bliski. Aut elektrycznych również nie będzie

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski30.05.2022
168 interakcji Dołącz do dyskusji

Nowe normy emisji zwiastują koniec hybryd plug-in. Zamiast nich trzeba będzie produkować samochody elektryczne, ale z tym też tak łatwo nie będzie. 

Hybrydy plug-in, które oznacza się również jako PHEV, stały się idealnym rozwiązaniem problemu emisji spalin przez floty producentów. Dzięki specyficznym wymogom pomiarowym wystarczyło zamontować niewielki akumulator, żeby nawet najbardziej paliwożerne auto stało się zielonym samochodem.

Moim ulubionym przykładem pokazującym bezsens pomiarów jest Mercedes-AMG GT 63 S E Perfomance. Ma on 843 KM, rozpędza się w 2,9 s do setki, 10 s do 200, a maksymalnie pojedzie 316 km/h. To hybryda, która łączy 4-litrowy silnik V8 o mocy 639 KM i silnik elektryczny o mocy 204 KM. Akumulatory Mercedesa-AMG DŁUGA NAZWA pozwalają na przejechanie 13 km na prądzie. Spalanie to zaledwie 7,9 l/100 km, a emisja CO2 to tylko 180 g/km.

koniec hybryd plug-in
Zielony, bo jest ekologiczny

Inną zabawną hybrydą plug-in jest Bentley Bentayga, który może pochwalić się emisją CO2 na poziomie 79 g/km.

Bentley Bentayga Hybrid
Zielono mi

Oczywiście założenia leżące u podstaw hybryd plug-in były bardzo dobre. W teorii miały się poruszać po mieście i na krótkich dystansach za pomocą silnika elektrycznego, a w trasie używać silnika spalinowego, dzięki czemu mieliśmy mieć zdrowy kompromis pomiędzy samochodem elektrycznym a spalinowym. Niestety po latach producenci wypaczyli ideały PHEV. Ale w końcu urzędnicy unijni doszli do wniosku, że tak dalej być nie może. Niestety zrobią to po swojemu.

Koniec hybryd plug-in to wylewanie dziecka z kąpielą

Brytyjski Autocar donosi, że udało się poznać założenia testowe dla hybryd PHEV. I jeżeli pogłoski się potwierdzą, to oznacza to faktyczny koniec hybryd plug-in. Właśnie trwają prace nad nową normą emisji spalin EURO 7. Przy jej opracowaniu wzięto pod uwagę to, że deklaracje producentów co do zasięgu na prądzie i emisji CO2 hybryd plug-in można włożyć między bajki. Zmiany w procedurze pomiarowej oraz sposób przeliczania tzw. współczynnika użyteczności, który wyraża proporcje pomiędzy jazdą na prądzie a jazdą z użyciem silnika spalinowego, będą skutkować znacznym zwiększeniem emisji CO2.

koniec hybryd plug-in
Zabójczy dla środowiska Duster – 149 g/km! A to wszystko z silnika 1.3 TCe

Szacuje się, że jeżeli hybryda w obecnej normie ma emisję rzędu 50 g/km, to po zmianach w metodzie jej liczenia będzie wynosiła 127 g/km. Tym samym będzie przewyższać normy docelowe dla producentów, a to powoduje konieczność zapłaty dużej kary. Od jakiegoś czasu PHEV-y doskonale obniżały średnią emisję producentów, więc były coraz popularniejsze. Zmiany w liczeniu będą skutkować tym, że hybrydy plug-in stracą wszelki sens. Producenci będą musieli postawić na samochody elektryczne, żeby spełnić zakładaną w 2027 roku emisję dla floty w wysokości 42 g/km.

Klimat na hybrydy plug-in jest niekorzystny.

Jest taka organizacja Transport &  Environment, która od lat lobbuje za zaostrzaniem norm dla samochodów. W marcu wypuściła w świat raport, który twierdzi, że przez hybrydy plug-in tylko w 2021 r. nie sprzedało się 600 000 samochodów elektrycznych. Wynika to z bardzo prostego rachunku matematycznego — każda sprzedana hybryda plug-in, to jeden samochód elektryczny mniej. Doskonałe rozumowanie pozbawione wad. Lobbyści ekologiczni uważają, że kierowcy dopłacają sporo pieniędzy, żeby kupić hybrydę i jej później nigdy nie ładować. Skąd mają takie dane? Tego nie wie nikt.

toyota aygo x
109 g/km z silnika 1.0

Od 2021 r.  zanonimizowane informacje o spalaniu każdego nowego samochodu przekazywane są do odpowiednich instytucji. Dane te mają posłużyć do sprawdzenia, czy producenci mijają się z prawdą  przy podawaniu średniego spalania oraz mają pomóc w przygotowaniu nowych norm. Nie znamy jeszcze pełnych danych, ale Autocar donosi, że prywatni użytkownicy chętnie ładują swoje hybrydy. Ale prawda nie może przeszkodzić w lobbingu na rzecz samochodów elektrycznych.

Spokojnie, samochodów elektrycznych też nie będzie

Jak informuje Bloomberg mamy poważny problem z litem. W ciągu roku jego ceny skoczyły w górę o kilkaset procent. W zeszłym roku za tonę płaciło się około 45 tysięcy złotych, a w tym roku kosztuje już 288 tysięcy i rośnie. Zapotrzebowanie jest większe niż możliwości wydobywcze i produkcyjne, co przekłada się na wzrost cen. Droższy lit będzie miał wpływ na dostępność samochodów elektrycznych oraz ich ceny. I tym sposobem za parę lat nie będzie co kupić, bo albo będzie za drogie, albo nie będzie dostępne.

Chyba czas najwyższy pomyśleć o hodowli koni. Mogą się przydać.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać