28 tys. zł dopłaty do elektrycznego motocykla. Francuzi są pod dużą presją
Wiadomości 26.11.2021Dopłaty do zakupu elektrycznych motocykli, to jest to, czego potrzebuje Europa.
Dopłaty do elektrycznych motocykli
Francja ma z jednośladami kłopot. Jest ich dużo, hałasują i smrodzą, bo normy emisji spalin dla jednośladów wchodzą z dużym opóźnieniem w porównaniu do norm dla samochodów. Dodatkowy kłopot jest taki, że unijne wymogi niezbyt Francji pasują. Francja nie chce wprowadzić obowiązkowych badań technicznych dla motocykli. Precyzyjnie rzecz ujmując, to Francja-rząd chce, ale Francja-obywatele to już tak mniej. I ci obywatele, którzy jeżdżą na spalinowych jednośladach, protestują. Rząd więc mięknie, bo i ten covid i te maseczki, szczepienia, nikt nie chce wyjść na tego, który tworzy państwo opresyjne. Dlatego Jean-Baptiste Djebbari – Minister Delegowany ds. Transportu przy Ministerstwie Transformacji Ekologicznej, wysunął odważną propozycję.
Czytaj również: Motocykl z silnikiem z Dodge’a Vipera – odkręcasz manetkę i nie żyjesz
Francja miałaby dopłacać do zakupu elektrycznych jednośladów lub bardzo niewiele emitujących jednośladów. Dopłata byłaby całkiem wysoka, wynosiłaby aż 6 tys. euro, czyli około 28 tys. zł. Nie byłaby też obciążona kryterium dochodu, jak to jest w przypadku francuskiego systemu dopłat do samochodów. Zapewne jej wysokość byłaby zależna od ceny pojazdu.
W tej chwili we Francji można skorzystać z dopłaty do zakupu elektrycznego jednośladu. Premia za konwersję wynosi maksymalnie 1100 euro, a premia ekologiczna 900 euro. Nawet takie kwoty byłyby dla nas bardzo atrakcyjne i miałyby spory sens.
Dopłaty za zniechęcanie do jeżdżenia
Dopłacanie do zakupu elektrycznych samochodów ma sens, bo bez takiego wsparcia nie dokona się przesiadka na ten napęd, a na pewno nie w oczekiwanym tempie. Niestety, elektryczny samochód zachęca ludzi do jeżdżenia po mieście jeszcze bardziej niż samochód spalinowy. Jest taniej, a elektrycznemu pojazdowi nie robi różnicy, czy jedziesz 10 kilometrów do pracy, czy 500 metrów po bułki. Więcej samochodów na ulicach, to nie jest cel o jaki powinniśmy walczyć. Sens ma dopłacanie do elektrycznych jednośladów.
Motocykle są tańsze, nie ma więc tego wielkiego rozdźwięku cenowego między napędem elektrycznym a spalinowym, jak w przypadku samochodów. Motocykl zajmuje mniej miejsca niż samochód i zużywa mniej energii. To ważne przy limitach emisji gazów cieplarnianych i dla domowego budżetu. Nie tworzy też gigantycznych korków, nie stwarza problemów z parkowaniem. A przede wszystkim, ma jedną kluczową cechę, jest męczący w użytkowaniu. Nie bez powodu większość ludzi wybrała samochody, szczególnie w naszej strefie klimatycznej. Motocykl to pojazd sezonowy, trzeba się na niego specjalnie ubierać i nosić męczące nakrycie głowy. Ewentualny wypadek jest też dużo bardziej niebezpieczny dla zdrowia i życia niż w samochodzie.
Dlatego elektryczny jednoślad to doskonały pojazd przyszłości.
Zniechęca ludzi do przemieszczania się, a na pewno im tę chęć mocno ogranicza. Zmusza też do martwienia się o własne bezpieczeństwo, dużo bardziej niż w wyłożonej poduszkami blaszanej puszce. Europejczykom przyda się przymus troszczenia się o samych siebie, zamiast wiary w systemy bezpieczeństwa. Ograniczenie poruszania się samochodem też byłoby wielce wskazane. Likwidowałbym dopłaty do samochodów, wprowadzał do motocykli, ale z jednoczesnym rocznym limitem przebiegu na posiadany samochód spalinowy.